Stefan Żeromski napisał nowelę Rozdzióbią nas kruki, wrony, kiedy w literaturze polskiej panowały modernistyczne mody naturalistyczne, a dużą rolę odgrywała w literaturze natura. Nie inaczej jest u Żeromskiego. Przyroda jest w jego utworze zarówno dodatkowym narratorem, który współtworzy dekadencki nastrój świata przedstawionego, jak i jednym z bohaterów.
W noweli przedstawiony jest jesienny dzień. Jesień kojarzy się ze schyłkiem, z końcem, z czasowym zamrożeniem natury i życia na ziemi. Dzień jest pochmurny, przez gęste chmury nie przebija ani jeden promień słońca, który mógłby dać głównemu bohaterowi nadzieję. Współgra to z dekadenckim momentem w powstaniu styczniowym, które chyli się ku upadkowi. Mimo to Szymon Winrych, patriota, wierzy w sens walki i dostarcza powstańcom broń. Musi radzić sobie ze słotą, przedzierać się przez deszcze i błota, które dodatkowo podkreślają schyłkową atmosferę. Kiedy już dochodzi do konfrontacji z Moskalami i główny bohater zostaje zamordowany, leży w błocie – trudno o bardziej upokarzającą metaforę porażki walk narodowowyzwoleńczych. O zachodzie słońca nad grób powstańca zlatują się tytułowe ptaki, by próbować uszczknąć coś dla siebie z padliny zarówno ludzkiej, jak i zwierzęcej. Zapada głęboka i nieprzenikniona jesienna noc, która symbolizuje ostateczny koniec walki i nadziei na powodzenie powstania.
Pogoda w noweli Żeromskiego odgrywa kluczową rolę, podkreśla nastrój panujący w fabule, jak i sytuację wewnętrzną bohatera. Jesienne słoty podkreślają beznadziejność sytuacji powstańców i głównego bohatera, a jego śmierć wśród deszczu i błota mazowieckiej równiny ostatecznie podkreśla porażkę, zarówno tę osobistą, jak i zbiorową. Natura jest więc istotnym uzupełnieniem wydarzeń opisywanych w utworze.