Polski chłop w opowiadaniu Stefana Żeromskiego, pt. Rozdzióbią nas kruki, wrony to postać drugoplanowa, choć bardzo istotna nie tyle dla fabuły, co dla pełnego odczytania nastroju, jaki w utworze panuje oraz jego przesłania. Pojawia się ona dopiero w momencie, kiedy główny bohater opowiadania już nie żyje zakatowany przez Moskali. Chłop odnajduje w szczerym polu, niedaleko zamieszkiwanej przez siebie wsi, wóz załadowany bronią i różnego rodzaju sprzętami, martwego człowieka, martwego konia oraz drugie zwierzę, które przez złamaną nogę skazane jest na powolną śmierć. Jakiego zachowania wymagalibyśmy dziś od takiego człowieka?
Żeromski przy pomocy postaci chłopa pokazuje nam ambiwalencję ludzkich priorytetów i zachowań. Chłop bowiem na początku rzeczywiście lituje się nad zmarłym i odmawia pacierz za spokój jego duszy, jednak po chwili z uśmiechem wdzięczności na twarzy przystępuje do rabowania zwłok oraz wozu. Jego chciwość sięga bardzo daleko – nie tylko przeszukuje dokładnie zwłoki Winrycha i jego wóz, lecz nawet zdziera skórę z jego martwego konia. Widząc, że drugi jest skazany na śmierć, próbuje ją przyspieszyć, lecz mu się to nie udaje. Wraca na miejsce kaźni kilkakrotnie, wciąż dziękując losowi za tak „szczęśliwy” przypadek, który uczynił go bogatym.
Trzeba jednak oddać człowiekowi temu sprawiedliwość i powiedzieć, że pogrzebał zwłoki Winrycha. Nie był to co prawda godny pogrzeb połączony z uroczystością, ale przynajmniej zabezpieczył ciało przez rozkładem na świeżym powietrzu. Fakt ten jednak nie tłumaczy chłopa z chciwości i braku wyrzutów sumienia związanych z ograbieniem martwego. Jest to postać negatywna, pokazująca jeszcze większe upokorzenie martwego powstańca, którego po śmierci ograbia własny rodak, za którego ten oddał życie.