Moralność to bardzo skomplikowana dziedzina etyki, która określa to, które ludzkie czyny są uznawane powszechnie za dobre, a które za złe. Problem jednak pojawia się, kiedy badacze dochodzą do stwierdzenia, że nie da się wyznaczyć jednej uniwersalnej dla każdego człowieka moralności. Może się ona różnić choćby ze względu na wyznanie, pochodzenie, poglądy czy sytuację, w kontekście której rozpatrujemy dany czyn. Najsilniejszym argumentem w tej sytuacji są ludzie, którzy popełniali czyny wątpliwe moralnie w czasie wojny, np. w obozach koncentracyjnych. Nie czynili oni zła przez własną złą naturę, lecz przez to, że doprowadzeni na skraj wytrzymałości psychicznej walczyli o najbardziej prymitywne przetrwanie. Moim zdaniem nie zawsze można oceniać człowieka według tych samych kryteriów moralnych, co postaram się udowodnić poniższymi przykładami.
W podanym przykładzie mamy do czynienia z fragmentem reportażu Hanny Krall, pt. Zdążyć przed Panem Bogiem, gdzie opisała losy warszawskich Żydów i ich pobyt w getcie. Główny bohater reportażu, Paweł Edelman, opisuje sytuacje, w których ludzie nawet umyślnie popełniali złe czyny, ponieważ dzięki ich popełnianiu mogli na przykład uratować czyjeś życie. Przywołany zostaje przykład pielęgniarek, które łamały ludziom nogi, by ci – jako niepełnosprawni – zostali odesłani do domu zamiast na śmierć. Osiągały więc one wielkie dobro poprzez jednorazową krzywdę wyrządzoną drugiemu człowiekowi.
W innej jednak sytuacji, mowa jest o całym korytarzu wypełnionym ludźmi, którzy nie zareagowali na gwałt dokonywany przez niemieckich żołnierzy na młodej dziewczynie. Nie zrobili tego ze złej woli, tylko z bezsilności. Wiedzieli, że nie mają szans z uzbrojonymi żołnierzami, a jedynym ich celem było przeżycie choćby kilku dodatkowych chwil i nienarażanie się na niebezpieczeństwo. Czy więc postąpili źle? Czy mogą być oceniani według tych samych kryteriów, co ludzie, którzy nie reagują na zło w dzisiejszych czasach, z lenistwa lub konformizmu? Moim zdaniem nie.
Gustaw Herling-Grudziński napisał powieść reportażową, pt. Inny świat. Opisał w niej – z własnego doświadczenia – życie w sowieckim łagrze i nieludzkie upodlenie, jakiemu byli poddawani więźniowie. Radziecki aparat opresji był wyjątkowo drastyczny, więźniów systemu komunistycznego, a także jeńców wojennych zsyłano na daleką północ, do obozów oddalonych od jakiejkolwiek cywilizacji o tysiące kilometrów. Pozbawiano ich majątków, godności, a nawet tożsamości – czyniono tanią siłę roboczą. Głodzono ich, poniżano, bito i stosowano okrutne kary za niewielkie nawet przewinienia. Z czasem więźniowie zatracali ludzkie odruchy – empatię, współczucie – i stawali się podobni do zwierząt, próbowali jedynie przetrwać, nawet za cenę sprzeniewierzenia się zasadom moralnym. Wielu donosiło na współwięźniów lub wyżywało się na słabszych. Zdarzało się, że kobiety prostytuowały się za dodatkową porcję żywności.
W takich warunkach trudno o pamiętanie o kodeksie moralnym. Ludzie, którzy na wolności byli najbardziej prawymi obywatelami, w warunkach obozowych stawali się przestępcami czyhającymi tylko na okazję, by zaszkodzić bliźniemu i poprawić własną sytuację. Czy jednak wypada nam – z perspektywy wygodnego fotela w ciepłym mieszkaniu – oceniać tamtych ludzi ze względów moralnych? Uważam, że absolutnie nie, ponieważ nikt z nas nie jest w stanie stwierdzić jak on sam zachowałby się w takiej sytuacji. Taka ocena byłaby więc przejawem hipokryzji.
Nie zawsze można oceniać ludzi według tych samych kryteriów moralnych, co pokazują powyższe przykłady literackie. Zupełnie innej ocenie podlega Rodion Raskolnikow, który zamordował lichwiarkę, by się wzbogacić, a innej towarzysze Gustawa z Innego świata, którzy popełniali przestępstwa, ponieważ kierował nimi pierwotny instynkt przetrwania. Do każdego człowieka należy podchodzić indywidualnie i nie oceniać jego czynów zbyt pochopnie, ponieważ nigdy nie wiemy, jaką ten ktoś ma historię.