Aby odpowiedzieć na pytanie zawarte w temacie, najpierw trzeba sobie uświadomić z jakiej rodziny pochodził Marcin Borowicz, bohater Syzyfowych prac Stefana Żeromskiego. Jego rodzicami byli państwo Borowiczowie, Helena i Walenty, pochodzący ze zubożałej szlachty, mieszkający w niezbyt bogatym majątku w Gawronkach. On był byłym powstańcem i człowiekiem sfrustrowanym i walczącym o przetrwanie swojej rodziny, jedynym jej celem było szczęście syna i jego godne dorosłe życie, do którego drogę miała mu otworzyć edukacja. Można więc powiedzieć, że jedyne dziecko przyniosłoby im chlubę, gdyby stało się dobrze wykształconym i w miarę zamożnym patriotą.
Nie znamy historii całego życia głównego bohatera Syzyfowych prac, lecz wiele można zaobserwować na podstawie jego szkolnych lat. Jak każdy miewał on momenty większego i mniejszego zaangażowania w naukę, lecz ogólnie rzecz biorąc był uczniem dobrym, raczej nie odstającym od grupy. Wielką motywacją była dla niego miłość matki, a po jej odejściu – jej metafizyczna opieka, której był pewien zwłaszcza po incydencie z pistoletem. Ostatecznie udało mu się ukończyć gimnazjum w Klerykowie, a nawet powziął plany dostania się na Uniwersytet Warszawski i i uzyskania na nim wykształcenia wyższego. Zdecydowanie więc Marcin zrealizował dużą ambicję swoich rodziców wobec siebie.
Pewnym zawodem dla jego ojca mogły być pierwsze lata Borowicza w gimnazjum, ponieważ chłopach wpadł w machinę rusyfikatorską i wydawało się już, że nie ma dla niego odwrotu, co byłoby bezsprzecznie wielkim ciosem dla jego ojca, który walczył i był więziony za wolność ojczyzny. Człowiek ten jednak wówczas zbyt był zajęty pracą nad utrzymaniem majątku, która po śmierci małżonki była jeszcze cięższa, żeby zauważyć aż tak daleko idące zmiany w swoim synu. Koniec końców zresztą, jak wiadomo z treści książki, Marcinowi udało się zawrócić z drogi fascynacji Rosją i odkryć w sobie miłość do własnych korzeni, a także prawdziwą tożsamość narodową. Z pasją rzucił się do odkrywania piękna literatury i kultury polskiej która w klerykowskim gimnazjum była pomijana, jeśli nie w ogóle ignorowana, a przede wszystkim raz na zawsze odrzucił możliwość stania się we własnej uszy Rosjaninem.
Można powiedzieć, że Marcin Borowicz po wielu trudnych przejściach i przeżyciach wewnętrznych z całą pewnością był chlubą swojej rodziny. Rodzice na pewno byliby z niego dumni widząc ile musiał znieść, by stać się tym, kim był pod koniec powieści Stefana Żeromskiego. A był dobrze wykształconym, ambitnym i inteligentnym młodzieńcem o wyróżniającej się wrażliwości, który stał na progu najlepszego okresu w swoim życiu i który świadomy był tego, kim naprawdę jest i jak wygląda niełatwa rzeczywistość XIX-wiecznej Polski, która go otaczała.