Stan wojenny był jednym z najgorszych i najbardziej dramatycznych momentów w historii narodu polskiego ostatnich pięćdziesięciu lat. Wówczas władza jednoznacznie opowiedziała się przeciwko obywatelom, a politycy próbowali utrzymać władzę i pozycję za wszelką cenę, nawet za cenę bezpieczeństwa i życia prostych obywateli. Tak ekstremalne warunki społeczne okazały się papierkiem lakmusowym na ludzką godność. Różnorodne bowiem były reakcje ludzi na stan wojenny. Jedni od razu stawiali się w opozycji, inni poddawali się i przystawali do władzy, jeszcze inni emigrowali wewnętrznie i izolowali się od otaczającej ich mrocznej rzeczywistości. Większość z tych postaw ujął Marek Nowakowski w swoim tomie opowiadań, pt. Raport o stanie wojennym.
W opowiadaniu, pt. 2072 dni autor pokazuje nam różne podejście do buntu, w zależności od reprezentowanego pokolenia. Senior rodziny, o której opowiada Nowakowski, to człowiek, który pamięta jeszcze okupację niemiecką, w czasie której działał w konspiracji i walczył o wolność Polski. Teraz jednak minęło wiele lat i gdy słyszy, że jego syn pragnie ryzykować działalnością konspiracyjną, gani go, mimo że sam w jego wieku robił to samo. Teraz uważa jednak, że sytuację należy przeczekać i jak najmniej ryzykować, ponieważ żaden koszmar nie trwa wiecznie.
Kiedy stan wojenny dobiegnie końca i wówczas trzeba będzie budować nowe silne społeczeństwo. W jego synu jest jednak mocna potrzeba wyraźnego wyrażenia swojego sprzeciwu wobec zbrodni stanu wojennego. Obu mężczyznom chodzi o to samo, więcej – są do siebie bardzo podobni, różni ich tylko perspektywa wynikająca z różnicy pokoleń. Trudno tutaj jednoznacznie stwierdzić, podejście którego z nich jest właściwsze, ponieważ obaj mają swoje racje. Pokazuje to jednak, w jaki sposób podejście do stanu wojennego potrafiło zakłócać życie zwykłych rodzin.
Inną perspektywę uzyskuje bohater opowiadania Olgi Tokarczuk, pt. Profesor Andrews w Warszawie. Brytyjski naukowiec przybywa do Warszawy ogarniętej pierwszymi dniami stanu wojennego. Gubi się w ogarniętym chaosem mieście. Nigdzie nie może dogadać się w języku angielskim, ludzie patrzą na niego nieufnie, nie rozumie zaistniałej sytuacji. Na dodatek gubi się jego bagaż, a niedziałające telefonu uniemożliwiają mu kontakt z jego przewodniczką (prawdopodobnie zaangażowaną w działalność opozycyjną). Profesor jest zdezorientowany, zdesperowany i bezradny.
Opisuje on realia stanu wojennego z zewnątrz, z perspektywy kogoś, kogo historia Polski nie dotyczy na co dzień, dzięki czemu niektóre absurdy i postawy ludzkie są wyjaskrawione jeszcze mocniej. Profesor stara się jak najszybciej dotrzeć do ambasady brytyjskiej i opuścić paranoiczny, absurdalny i groteskowy świat, w którym się znalazł przez zupełny przypadek.
Stan wojenny to bardzo trudny moment w historii Polski i Polaków. Nic nie może przygotować narodu na takie chwile, dlatego też należy być bardzo ostrożnym w ferowaniu wyroków i w ocenianiu ludzkich zachowań i postaw. Trudno stwierdzić jak my dzisiaj zareagowalibyśmy na taką sytuację. Czterdzieści lat temu niektórzy reagowali gniewem, inni wycofaniem, jeszcze inni natychmiastową, gorączkową chęcią walki i zaangażowania się w działalność opozycyjną. W takich chwilach najczęściej trudno odróżnić odwagę od brawury, a troskę o najbliższych i o siebie z tchórzostwem, dlatego rozmowy o stanie wojennym do dzisiaj bywają bardzo trudne.