W latach PRL pisarze, by móc powiedzieć to, co naprawdę myśleli o panującym w Polsce ustroju politycznym, nieraz musieli uciekać się do języka aluzji. Jednak tylko Stanisław Lem owe aluzje potrafił wpleść w futurologiczne opowieści o światach dalekiej przyszłości, rządzonych przez maszyny i roboty, które jednak ulegały tym samym namiętnościom, co ludzie współcześni.
Spis treści
Skarby króla Biskalara – streszczenie
Biskalar był królem Cyprozji i słynął ze swojego ogromnego bogactwa. Posiadał wszystkie najcenniejsze kosztowności znane we wszechświecie i chełpił się tym, że nie było takiego skarbu, którego on sam nie miałby w swoich przeogromnych zbiorach.
O pysze Biskalara usłyszał Kreacjusz – wielki konstruktor kosmiczny, który wyruszył na Cyprozję, by udowodnić królowi, że się myli. Kiedy konstruktor stanął przed władcą, powiedział, by ten opracował dla niego spis swoich bogactw i kosztowności, a on na pewno wskaże mu taki skarb, którego brak w królewskim skarbcu. Biskalar przystaje na propozycję, jednak zastrzega, że jeżeli Kreacjusz nie będzie w stanie tego zrobić, król podda go okrutnym torturom za jego nieuzasadnioną pewność siebie. Dworzanie króla przygotowują spis jego majątku i oddają go w ręce konstruktora. Ten po trzech dniach zjawia się przed obliczem władcy i prezentuje mu małą iskrę, która zmienia stos piasku w piękny klejnot, który ciągle rośnie i ciągle staje się piękniejszy tak, że po chwili nie można już na niego patrzeć. Nie mogący znieść porażki król, grozi Kreacjuszowi, że i tak podda go torturom, lecz by uniknąć posądzenia o niedotrzymanie obietnicy, postanawia poddać go trzem próbom. Jeżeli konstruktor wyjdzie z nich cało, król pozwoli mu odejść.
Pierwsza próba polegać ma na przyniesieniu do sali tronowej metalowej kuli ukrytej na najgłębszym poziomie królewskiego skarbca. Biskalar jednak w tajemnicy przygotowuje kilka pułapek, które dodatkowo mają utrudnić wykonanie zadania konstruktorowi. Rozstawia w pałacu specjalne straże, które Kreacjusz myli przy pomocy sztucznej mgły. Na straży skarbca stawia maszynę, która zadaje konstruktorowi zagadkę: „co to jest za miejsce, które nie ma ani ścian, ani murów, ani krat, a którego nikt nigdy nie opuścił i nie opuści?”. Kiedy Kreacjusz odpowiada, że jest to kosmos, maszyna psuje się i konstruktor może przejść dalej. Kolejnym utrudnieniem jest zamek atomowy umieszczony w drzwiach do ostatniej sali skarbca. Kreacjusz otwiera go przy pomocy pierwiastków, które udaje mu się uzyskać z promieni słonecznych. Kiedy wchodzi do środka, okazuje się, że metalowa kula wykonana jest z czystego radu, którego promieniowanie doprowadza do szaleństwa każdego, kto się doń zbliży. Kreacjusz dobywa ze swojego tajemniczego puzderka kilka iskier, które tworzą barierę ochronną i tak wypełnia pierwsze zadanie.
Druga misja Biskalara polega na wywiezieniu Kreacjusza na pustynny księżyc, z którego ten ma się wydostać do południa dnia następnego. Konstruktor odnajduje na księżycu zamarznięty ocean, a dzięki wodzie uzyskanej z roztopionego lodu, buduje rakietę. Paliwem dla niej ma być antymateria, z której zbudowany jest mózg Kreacjusza. Drugie zadanie zostaje wykonane.
Trzecie polegać ma na tym, że konstruktor ma uciec z miasta, a w pościg za nim mają być wypuszczone żelazne roboty myśliwskie. Jego zadaniem ma być przetrwanie tego pościgu. Kreacjusz zgadza się, po czym prosi jedynie o stalową szpilkę, a kiedy ją otrzymuje, rzuca się do ucieczki. Ze szpilki sporządza kompas, który wskazuje mu drogę do pobliskiej kopalni rudy żelaza. Tam Kreacjusz zastawia pułapkę: wzbudza ogromną chmurę pyłu żelaznego, która psuje obwody ścigających go maszyn. Kiedy ostatnia z nich pada na ziemię, konstruktor programuje je tak, by służyły już tylko jemu i na czele takiej armii wraca do miasta, gdzie obala rządy Biskalara, a jego skarby rozdaje uradowanym mieszkańcom Cyprozji.
Skarby króla Biskalara – plan wydarzeń
- Kreacjusz przybywa na Cyprozję, by udowodnić królowi Biskalarowi, że zna skarb, którego ten dotąd nie posiadł.
- Kosmiczny konstruktor po zapoznaniu się z listą kosztowności Biskalara, pokazuje mu iskrę, która zmienia stos śmieci w klejnot, który stale robi się piękniejszy.
- Urażony król daje konstruktorowi do wykonania trzy zadania. W razie ich niewykonania, Kreacjusz zostanie poddany torturom i zabity.
- Kreacjusz pomimo zastawionych na niego pułapek, wykonuje pierwsze zadanie polegające na przyniesieniu metalowej kuli z najgłębszej sali królewskiego skarbca.
- Kreacjusz wykonuje drugie zadanie polegające na wydostaniu się o własnych siłach z pustynnego księżyca Cyprozji.
- Kreacjusz wykonuje również trzecie zadanie: udaje mu się uciec przed pościgiem żelaznych robotów myśliwskich Biskalara.
- W kopalni rudy żelaza, konstruktor przerabia wypuszczone za nim roboty tak, by słuchały się wyłącznie jego rozkazów.
- Na czele przeprogramowanego oddziału, Kreacjusz powraca do miasta i obala rządy króla Biskalara.
- Kreacjusz rozdaje kosztowności króla narodowi Cyprozji, a sam zabiera jedynie puzderko ze swoimi magicznymi iskrami i rusza w dalszą kosmiczną drogę.
Bohaterowie
- Król Biskalar – zakochany we własnym bogactwie władca Cyprozji;
- Kreacjusz – wielki konstruktor kosmiczny;
Skarby króla Biskalara – problematyka
Król Biskalar i jego skarby to opowiadanie z podwójnym dnem. Pierwsza płaszczyzna interpretacyjna to oczywiście dydaktyczna bajka, która uczy nas, że dobra materialne nie powinny stanowić w naszym życiu największej wartości oraz że im bardziej zapatrzeni jesteśmy w swoje bogactwo, tym boleśniejszy upadek nas czeka.
Drugie znaczenie zahacza o interpretację historycznoliteracką. Bajki robotów pisane były na początku lat 60. XX wieku, w Polsce znajdującej się wówczas pod władzą komunistyczną, która skutecznie stosowała politykę ograniczania dóbr dostępnych dla społeczeństwa, co skutkowało ogólnokrajową biedą. Przy okazji władza samej sobie nie szczędziła niczego. Przy tej interpretacji najważniejsze wydaje się ostatnie zdanie opowiadania: „Sam zaś [Kreacjusz], jeno puzderko z iskrami–służkami zabrawszy, ruszył w drogę czarną, gwiazdami nabijaną, i dotąd nią wędruje, więc pewno do nas też później czy prędzej zawita”. Opowiadanie to mogło więc mieć również wymiar aluzyjny: niesprawiedliwość w naszym kraju również kiedyś dobiegnie końca.