Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że satyra, humor czy ironia nie są odpowiednimi środkami do opowiadania o polityczno-społecznej tragedii, jaką niewątpliwie był stan wojenny dla Polaków. W końcu w wyniku jego wprowadzenia wielu ludzi doznało niewyobrażalnych cierpień, a niektórzy stracili nawet życie. Marek Nowakowski jednak w swoim Raporcie o stanie wojennym udowodnił, że właśnie dzięki tym środkom można spojrzeć na całą kwestię z nieco innej perspektywy i oprócz całej grozy tamtego czasu i całego terroru dostrzec również jego absurd i absolutny poziom kompromitacji i paniki władzy komunistycznej.
Warto przytoczyć tutaj opowiadanie, pt. Kanarek, którego główną bohaterką jest staruszka martwiąca się o to, że jej ukochany ptaszek przestał nagle śpiewać. Przez wybuch stanu wojennego nie mogła udać się z nim do weterynarza. Gdy głos kanarkowi wrócił, staruszka pochwaliła się tym faktem w rozmowie telefonicznej. Ta jednak była podsłuchiwana, a funkcjonariusz uznał, że hasło „kanarek znowu zaczął śpiewać” jest szyfrem konspiracyjnym. Fakt ten odsłania przewrażliwienie władzy na wszelkie przejawy buntu czy konspiracji. Ten rodzaj przewrażliwienia daje świadectwo ogromnego strachu, a w przypadku kogoś nieuczciwego tego rodzaju lęk jest po prostu śmieszny i żałosny.
Trzeba pamiętać o okrucieństwach stanu wojennego oraz o jego ofiarach. Jednocześnie trzeba mieć świadomość, że istnieją takie jego aspekty, o których nie da się rozmawiać bez lekkiego uśmiechu zażenowania. W ten właśnie sposób stan wojenny przedstawił Nowakowski.