Każdy z nas trafia w życiu na trudne momenty, cierpienie czy innego rodzaju depresje są wpisane w los zarówno jednostek, jak i zbiorowości. Nie warto się jednak pogrążać w takich stanach i, choć to oczywiście niełatwe, zawsze należy szukać wyjścia, światła, nadziei. Literatura daje całkiem sporo przykładów na to, gdzie takiej nadziei, takiego mentalnego i duchowego wsparcia, można szukać.
To, gdzie szukamy nadziei i pocieszenia, uzależnione jest w dużej mierze od tego, w jakiego rodzaju ciężkiej sytuacji się znaleźliśmy. Sytuacją ekstremalną można na pewno nazwać epidemię dżumy w egzystencjalistycznej powieści autorstwa Alberta Camusa, pt. Dżuma. Fikcyjne miasto Oran zostało nawiedzone przez epidemię rzeczonej zarazy i odizolowane od reszty świata. Stworzyło to arenę, na której krystalizowały się różne postawy ludzkie, w tym różne sposoby poszukiwania pocieszenia w trudnej chwili, a także nadziei. Radykalny duchowny, ojciec Paneloux, uważał, że epidemia jest karą boską za grzechy orańczyków i jedynie w gorliwej modlitwie widział szansę na ratunek. Doktor Bernard Rieux, lekarz, który jako pierwszy dostrzegł zagrożenie w Oranie i który później z narażeniem własnego życia i zdrowia niósł pomoc chorym, nadzieję brał, jak się wydaje, z nauki, ponieważ liczył na szybkie wynalezienie szczepionki, oraz z pracy. Wierzył, że jeśli każdy będzie pracował i robił to, co do niego należy, tak jak on sam, to całej społeczności łatwiej będzie przetrwać ten trudny czas. Nadzieję wydawał się już tracić Rambert, dziennikarz, który w Oranie znalazł się przez przypadek i chciał z niego uciec. Kiedy jednak zobaczył, jak orańczycy ofiarnie walczą z dżumą, poczuł się częścią społeczności Oranu. W jego serce również wlała się nadzieja, wynikająca z przeświadczenia, że jeśli wszyscy jak jeden mąż staną do obrony Oranu przed dżumą, kryzys na pewno uda się zażegnać dużo szybciej. Podobnie pragmatycznych poglądów był inny bohater powieści – Tarrou. Jak więc widać bohaterowie dzieła Camusa, nadzieję uzyskiwali z własnych działań oraz z wiary w rzeczy przyziemne – pracę, odpowiedzialność, naukę oraz współpracę.
Wielu ludzi nadzieję w trudnych chwilach czerpie z wiary w Boga. Wiara jest jedną z najczystszych i najbardziej fundamentalnych potrzeb człowieka. Z czasem zaczęła być ona zamykana w ramy konkretnych systemów religijnych, a te tworzyły własne święte księgi, kodeksy i zapisy historyczne. Księgą najważniejszą dla chrześcijaństwa jest Biblia. W jej Starym Testamencie można odnaleźć wiele odnośników do spraw związanych z cierpieniem i odnajdywania nadziei w Bogu. najsłynniejszą jest chyba opowieść o Hiobie. Człowiek ten był bogobojny i kochał Boga całym sercem. Był jednocześnie bardzo bogaty i to sprowokowało Szatana do zarzucenia Bogu, że Hiob wielbi go wyłącznie dlatego, że nie ma w życiu żadnych trosk. Bóg pozwolił więc Szatanowi to sprawdzić, a ten zesłał na Hioba szereg nieszczęść. Mężczyzna nie tylko stracił swoje bogactwa, dom, trzodę i służbę. Został również pozbawiony rodziny, żony, synów i córek, on sam zaś został obsypany trądem. Mimo to Hiob usiadł na zgliszczach swego domu i śpiewał psalmy pochwalne na cześć Boga. Okazało się, że jego wiara nie zależała od osobistego dobrobytu. Był zdania, że skoro przez tak długi czas przyjmował bez zająknienia od Boga dobro, to czemu miałby się teraz buntować, kiedy powodzenie zostało mu odebrane. Hiob nadal czerpał nadzieję z wiary w Boga i wierzył, że jeśli jego los ma się jeszcze kiedykolwiek odmienić, może się to wydarzyć wyłącznie dzięki wstawiennictwu Stwórcy. Bóg więc udowodnił Szatanowi swoją rację, a Hiob za swoją wielką i niezłomną wiarę został sowicie wynagrodzony.
Pojęcie nadziei można odnieść również do zbiorowości, choćby społeczeństwa polskiego, które przez długi czas znajdowało się pod zaborami. Poglądy Polaków na to nieszczęście i na poradzenie sobie z nim, zmieniały się wraz z kolejnymi generacjami, z kolejnymi pokoleniami. Romantycy widzieli ratunek w ofiarnej walce powstańczej, a także w sakralizowaniu nieszczęścia narodowego. O kilka dekad późniejsi pozytywiści przekonali się już o niedojrzałości tej podstawy i zmienili front. Starali się dbać o społeczeństwo, zacierać różnice, niwelować rozdźwięki ekonomiczne. Pracą chcieli wzmocnić siłę gospodarczą narodu bez jednoczesnego wykrwawiania kolejnego pokolenia. Niestety żadna z tych dróg nie okazała się w pełni funkcjonalna, służyły one jednak podtrzymywaniu narodu na duchu – dawały nadzieję na lepsze jutro.
Jak widać na podstawie powyższych przykładów z rozmaitej literatury, źródła nadziei dla człowieka mogą być bardzo zróżnicowane. Niektórzy nadzieję w trudnych momentach będą czerpać z wiary w siły nadprzyrodzone, niepewne, np. w Boga. Inni będą przekonani, że tylko własnymi siłami lub dzięki rzeczywistej pomocy innych ludzi będą potrafili wyrwać się z impasu, ze złej sytuacji. Ten rozdźwięk dotyczy zarówno jednostek, jak i całych społeczeństw. Każdy z nas na włąsną rękę musi odpowiedzieć sobie na pytanie o to, co w trudnych chwilach daje mu najwięcej nadziei i pocieszenia.