Mochnacki – interpretacja

Autor: Marta Grandke

Jan Lechoń to polski poeta, który tworzył w dwudziestoleciu międzywojennej. Zasłynął jako jeden z twórców grupy „Skamander”, a jego debiut poetycki miał miejsce, gdy twórca ukończył zaledwie czternaście lat. Realizował on zatem w swoich dziełach założenia programowe grupy poetyckiej, której był współtwórcą, nie bał się pracy z dawnymi formami, zdarzało mu się sięgać po tematy związane z ojczyzną. Tak było też w utworze „Mochnacki”, który to pochodzi z tomu „Karmazynowy poemat”, wydanego w roku 1920. Porusza on dzieje tytułowej postaci, między innymi znanej jako uczestnik powstania listopadowego. Dzieło jest zatem biogramem Maurycego Mochnackiego.

Mochnacki – analiza utworu i środki stylistyczne

W wierszu „Mochnacki” zastosowana przez Lechonia jest liryka pośrednia. Nie ma w nim osobistych wyznań podmiotu lirycznego, całość jest raczej fabularyzowana. Wydarzenia przedstawione są z perspektywy narratora, który posługuje się trzecią osobą liczby pojedynczej. Jest on wszechwiedzący i zdystansowany wobec opisywanych przez niego sytuacji, czyli koncertu Maurycego Mochnackiego w Metzu. Narrator jest jego świadkiem.

Budowa tego wiersza jest regularna, podzielono go na strofy, a wersy pisane są trzynastozgłoskowcem. Pojawiają się rymy parzyste w formie aa bb, co nadaje wierszowi określony rytm. Całość podzielono na pięć części o nieregularnej długości. Jest to zatem wiersz stroficzny. 

Lechoń stosuje wiele środków stylistycznych. Przede wszystkim są to plastyczne epitety, które dokładnie opisują świat przedstawiony. Wśród nich pojawiają się takie określenia jak „blady”, „wyzłacany”, „miejska”, „smutny” czy „sennie”. Obecne są także metafory, które kreują poetycką atmosferę utworu, a to dzięki takim wersom jak „Rozpędził blade palce świergotem w wiolinie”. Lechoń stosuje także porównania, dzięki którym odbiorcy łatwiej jest zwizualizować sobie opisywane postaci czy sytuacji. Są to takie określenia jak: ‘Mochnacki jak trup blady”, „Sto myśli, jak kanonier, stanęło przy loncie” czy „A on, blady jak ściana”.

Istotna jest także anafora, czyli powtarzanie na początku wersu takich samych słów jak „A tu”, co kładzie nacisk na dane fragmenty. Lechoń stawia także na wyliczenia: „Większe, smutniejsze, pełniejsze czerwienią”, co także pozwala czytelnikowi wczuć się w to, co poeta akurat opisuje w dziele. Za jego poetyckość odpowiada również personifikacja, taka jak: „I nagle się rozpłakał po klawiszach sztajer”. Utwór dynamizują i ożywiają zawarte przez Lechonia wykrzyknienia: „mój Boże! mój Boże!” Ze stałego rytmu wiersza czytelnika co jakiś czas wybija przerzutnia („I raz po raz w wiolinie kwitną polne róże./ Rosną. Większe, smutniejsze, pełniejsze czerwienią,/ Coraz niżej i niżej, uschną, w bas się zmienią!”), która zmusza do zastanowienia nad konkretnym fragmentem tekstu.

Mochnacki – interpretacja utworu

Lechoń w swoim wierszu dokonuje przedstawienia znanej historycznej postaci, jaką był Maurycy Mochnacki – pianisty, filozofa, publicysty i uczestnika powstania listopadowego. W dziele Lechonia daje on koncert w bardzo eleganckim miejscu, w sali typu biedermeier.

Opisana zostaje jego improwizacja muzyczna na instrumencie w obliczu widowni. Dźwięki tworzone przez Mochnackiego szybko zaczynają wyrażać jego miłość do zniewolonej ojczyzny. Bohater zaczyna bowiem grać o wiośnie, w której można upatrywać symbolu oraz nadziei na wyzwolenie kraju, który zniknął z map Europy. Sam muzyk bardzo przeżywa swój występ – jest blady i zdenerwowany, widać, że targają nim emocje. Wydobywanymi nutami zaczyna kreować otaczającą go rzeczywistość, powoływać do życia całe sceny.

Dzieło Lechonia pełne jest znaczących symboli, takich jak na przykład czerwona róża, oznaczająca między innymi cierpienie oraz miłość. Widać w tej muzyce także koncepcję Polski jako Chrystusa, cierpiącą za narody. Początkowo występ Mochnackiego nie spotyka się ze zrozumieniem odbiorców. W kolejnej części utworu jednak słuchacze zaczynają do tej muzyki tańczyć. Wszystko to może zwiastować zmiany i rewolucję, Mochnacki bowiem czuje w sali zapach krwi.

Dodaj komentarz