Myślę, że współcześnie żyjący ludzie, niezależnie od wyznawanej wiary, lub też jej braku, mogliby nauczyć się od pierwszych chrześcijan przynajmniej kilku rzeczy. Po pierwsze – wytrwałości. Nasze czasy pozwalają nam na posiadanie dostępu do wszystkiego w przeciągu zaledwie sekund. Dostęp do pożywienia, rozrywka, sztuka, informację, czy wiedza – by to wszystko zdobyć wystarczą nam zaledwie kliknięcia. Nie musimy czekać miesiącami, aż nasz nowy film znowu będzie puszczany w telewizji. Nie musimy podróżować, by ze szczegółami obejrzeć najwybitniejsze dzieła malarstwa znajdujące się po drugiej stronie kuli ziemskiej. To sprawia, że staliśmy się niecierpliwi, jeśli nie możemy mieć czegoś od razu – odrzucamy to w całości. Nie potrafimy czekać, używać siły woli do odraczania nagrody.
Po drugie – konsekwencji. Chrześcijanie, gdy raz decydowali się przyjąć naukę Chrystusa, w ogromnej większości nie odwracali się od niej już do końca życia. Przypomnieć należy, że koniec ten potrafił być bardzo bolesny i tragiczny. W latach prześladowań pierwszych chrześcijan za wiarę w Jezusa można było nie tylko stracić życie, ale stracić je w wyjątkowo okrutny sposób. Mimo to jednak, ludzie ci potrafili konsekwentnie trzymać się swojej religii bez względu na niebezpieczeństwo. Dzisiaj ludzie są popędliwi i dają się ponosić modom, również tym intelektualnym, czy duchowym. Rzadko robimy coś z rzeczywistego odruchu serca, więc nie żal jest nam porzucać coraz to nowsze przyzwyczajenia i w nic nie angażujemy się na sto procent.
Ostatnią rzeczą, jakiej moglibyśmy uczyć się od pierwszych chrześcijan jest… ich spokój. Jest to ogólna zaleta wiary chrześcijańskiej, lecz w pierwszych jej wiekach wydawała się mieć dużo głębsze znaczenie. Kto z nas nie tęskni dziś za świętym spokojem, przynajmniej raz na jakiś czas. Po głębszym zastanowieniu dałoby się jednak stwierdzić, że tylko my sami go sobie odbieramy w ciągłej pogoni za dobrami materialnymi.