Andrzej Stasiuk to autor znacznie wyróżniający się na tle polskiej literatury współczesnej. W swoich utworach bardzo często przedstawia raczej refleksje na jakiś temat, niż fabułę mającą przekazać coś czytelnikowi. W jego dziełach dużo bardziej liczy się nastrój, zauważenie ulotnej chwili piękna, uczucie, a także pewnego rodzaju świadomość, że człowiek nie jest jednostką wyrwaną z czasu i przestrzeni, lecz żyje w bardzo konkretnym miejscu oraz momencie dziejowym. Obydwa są fragmentem czasoprzestrzennego kontinuum, na którego osi znajdują się ludzie, żyjący zaledwie chwilę w porównaniu do wieku świata.
Spis treści
Miejsce – streszczenie krótkie
Miejsce to krótka refleksja na temat przemijalności i nieprzemijalności charakteru miejsc. Narrator utworu znajduje się w miejscu, w którym dawniej stała cerkiew. Później została rozebrana i przeniesiona do muzeum. Snuje on refleksje na temat roli konkretnych przestrzeni w historii oraz w życiu człowieka. Wyobraża sobie budowę świątyni przed setkami lat, wspomina spotkanie z niemal stuletnim mieszkańcem nieistniejącej już wsi.
Do tych refleksji skłania go spotkanie z przypadkowym turystą, który robi zdjęcia przestrzeni, która pozostała po rozebranej cerkwi. To właśnie podsuwa narratorowi wniosek, że miejsca nie da się nigdzie przenieść, a konserwatorzy zabrali jedynie elementy zewnętrznej konstrukcji. Cerkwie pozostała zaś na swoim miejscu.
Miejsce – streszczenie szczegółowe
Narrator Miejsca obserwuje przestrzeń, na której do niedawna stała cerkiew. Świątynia została jednak rozebrana przez konserwatorów zabytków i przeniesiona do muzeum. Narrator snuje przemyślenia nad rolą przestrzeni w historii, próbuje cofnąć się w swojej wyobraźni do momentu jej budowy kilkaset lat wcześniej.
Wszystko zaczyna się od niewinnego pytanie przypadkowo spotkanego turysty, który zabłądził akurat w miejsce, gdzie do niedawna stałą cerkiew. Pyta on narratora, co znajdowało się w tym miejscu. Ten odpowiada, że cerkiew i pokrótce objaśnia, co się z nią stało. W jego głowie jednak uruchamia się proces myślowy, który każe mu się zastanawiać nad tym, jak doszło do zbudowania cerkwi. Wyobraża on sobie jak ciężka musiała być praca przy ścinaniu drzew, a potem przewożeniu ich konno na miejsce budowy.
Wszystko działo się zimą. Na miejscu drzewo było obrabiane w bale, które służyły do budowy. Następnie narrator wyobraża sobie, że robotnicy do pracy przystąpili na przełomie zimy i wiosny, a na jesieni cerkiew była już zamkniętym budynkiem. Mężczyzna snuje refleksje na temat przestrzeni cerkwi, myśli, że powietrze zamknięte w ścianach świątyni ma charakter sakralny i to ono stanowi o tym, że ludzie przywiązują się do przychodzenia do niej, a nie obrazy sakralne czy jakikolwiek inny sprzęt. Na dowód przywołuje ludzi, którzy wracali do cerkwi po dziesiątkach lat po wysiedleniu. Modlili się tam gorąco mimo że niezadbana budowla była już w stanie rozkładu. Narrator rozmawiał wówczas z dziewięćdziesięcioletnim człowiekiem, który był chrzczony w cerkwi jeszcze jako dziecko. Wspomina on całą nieistniejącą już wieś, po czym stwierdza, że teraz może już spokojnie umrzeć.
Opowiadanie kończy się stwierdzeniem, że narrator nie ma pewności czy cerkiew rzeczywiście zabrano, bo przecież miejsca jako takiego nie można po prostu przenieść.