Na ulicach Warszawy nie było bezpiecznie. Na każdym kroku można było natknąć się na patrol policji niemieckiej i zostać aresztowanym pod byle zarzutem, a nawet bez niego. To, co działo się z ludźmi później pozostawało nadal w sferze mrocznych plotek i domysłów. Niektórzy nie wracali z więzień, inni wracali w strasznym stanie. Społeczeństwo Warszawy było zastraszone wydarzeniami II wojny światowej i okupacji. Coraz częściej dało się słyszeć zdania, że należy odpuścić wszelkie formy oporu i poddać się Niemcom. Zrezygnować z wolności na rzecz świętego spokoju. Szczerze mówiąc, sam zaczynałem przychylać się do tego zdania.
Pewnego jednak dnia wieczorem przechadzałem się po ulicach Muranowa i spotkałem człowieka, który wdał się ze mną w pogawędkę. Zaciekawił mnie, choć wydawał się nieco niespokojny. Zacząłem mieć podejrzenia, że to szpieg albo członek jakiejś podziemnej organizacji. Przeszedł mnie dreszcz.
Młodzieniec powiedział, że obserwuje mnie od jakiegoś czasu, ponieważ on i jego towarzysze dostrzegli we mnie zachowania wskazujące na mój głęboki patriotyzm. Rzeczywiście pochodziłem z rodziny, w której kultywowało się polskość, dbało o poprawność języka, znajomość klasyki literackiej oraz historii. Moi rodzice bardzo cierpieli po wybuchu wojny, ale nic nie dało się zrobić.
– Jeśli chcesz – kontynuował tajemniczy człowiek – mogę dać ci możliwość prawdziwej walki. Będziesz mógł wykazać się postawą patriotyczną. Widzę to w twoich oczach, że chciałbyś. Widzę też zwątpienie i wahanie. To zrozumiałe. Nasza działalność wiąże się z niebezpieczeństwem. Ale pamiętaj, że niebezpieczeństwo zagraża ci nawet w momencie, w którym nie robisz nic. Czy nie lepiej więc spróbować działać?
Byłem bardzo zaskoczony tym, jak ów człowiek celnie wyczytywał różne rzeczy, które we mnie tkwiły, mimo że sam miałbym problemy z ich zwerbalizowaniem. Młodzieniec jednak wzbudzał we mnie zaufanie, a poza tym w głębi serca czułem, że zależy mu i na ojczyźnie i na mnie.
– Jak mogę się przysłużyć ojczyźnie? – zapytałem choć potem wydawało mi się, że to niezbyt mądre pytanie.
– Na razie czekaj i bądź gotowy – odparł tajemniczy człowiek. – Kiedy przyjdzie czas, odnajdę cię.
Po czym zaczął się żegnać, a w końcu odwrócił się na pięcie. Trochę nierozważnie zawołałem za nim.
– Powiedz mi chociaż kim jesteś, żebym wiedział, o kogo pytać, jeśli będę chciał cię odnaleźć!
Chłopak odwrócił się w pół kroku i z tajemniczym uśmieszkiem rzucił w moim kierunku:
– Nie mogę powiedzieć ci, jak się nazywam. Ale wiedz, że przyjaciele mówią na mnie „Zośka”. Tak mnie znajdziesz. Do zobaczenia!
Stałem na ulicy jeszcze długo, będąc cały czas pod wrażeniem tego spotkania. Oto miałem szansę stać się częścią niepodległościowej maszyny i walczyć o wolność mojej ojczyzny. Spotkanie z Zośką przekreśliło wszelkie moje wcześniejsze wątpliwości. Zastąpiła je pewność – odtąd wiedziałem, czemu poświęcić chce swoje życie. Przede wszystkim Zośka uświadomił mi, że wolność jest najważniejszą wartością.