Bitwa o Plac Broni to kulminacyjny moment powieści Ferenca Molnara. Po dwóch stronach konfliktu stanęli chłopcy z Placu Broni, którzy pragnęli obronić swoje miejsce zabaw oraz czerwone koszule, które chciały ten teren przejąć. Chłopcy pod wodzą Janosza Boki przybyli na Plac Broni i rozstawili się na wcześniej zaplanowanych pozycjach. Wyznaczono kilka fortec, przed którymi wykopano rowy. Okolica była pod obserwacją wartowników. Po dodatkowym przeglądzie swojego wojska, Janosz Boka ustawił na pozycji i wszyscy czekali na nadejście czerwonych koszul, które nastąpiło już w niedługi czas potem.
Armia czerwonych koszul podzielona była na dwa oddziały, jednemu przewodził sam Feri Acz, drugiemu starszy brat Pastor. Kilku chłopców z Placu Broni upozorowało ucieczkę przed jednym oddziałem czerwonych koszul, by wciągnąć przeciwnika w bezsensowną pogoń wokół tartaku. W końcu chłopcy ukryli się w wozowni, gdzie dołączył do nich Janosz i jego adiutant Kolnay. Na znak generała, chłopcy ukryci w fortecach zaczęli bombardować przeciwnika wcześniej przygotowanymi bombami ulepionymi z mokrego piasku. Kiedy jednak amunicja zaczęła się wyczerpywać, generał dał znak do natarcia dla ukrytej dotąd piechoty. Sam również włączył się do bezpośredniego starcia.
Chłopcy zaczęli zdobywać przewagę, gdyż udało im się pokonać jednego z dowódców czerwonych koszul, a także zamknąć kilku jeńców w swojej budce. Do ataku wkroczył oddział dowodzony przez samego Feriego Acza, który do tej pory nie był świadomy, że pierwszy oddział odniósł porażkę. Gdy natarli na Plac Broni, chłopcy zdążyli się już przegrupować i ponowili atak resztką piaskowych bomb. W końcu bitwa zmieniła się w bezpośrednie starcie twarzą w twarz. Zmęczeni chłopcy mieli mniejsze szanse w starciu zapaśniczym ze starszymi i silniejszymi od siebie czerwonymi koszulami i szala zwycięstwa zaczęła przesuwać się w stronę tych ostatnich. Do ataku jednak przystąpiły oddziały rezerwowe obrońców.
Czerwone koszule zaczęły z rozpaczy bić się w sposób łamiący wcześniej ustalone reguły. Feri Acz w nieprzepisowy sposób próbował przedostać się do budki, w której chłopcy zamknęli jeńców czerwonych koszul. Wówczas stała się rzecz niespodziewana i na drodze dowódcy stanął słaniający się na nogach Erno Nemeczek. Chłopiec ostatkiem życiowej siły, jaka mu jeszcze została i wkładając w każdy ruch niewyobrażalny wysiłek, zwarł się z silniejszym od siebie Aczem w uścisku, po czym powalił go na ziemię. Zwycięstwo nad dowódcą czerwonych koszul oznaczało ich przegraną i triumf chłopców z Placu Broni. W ten sposób bitwa dobiegła do końca.