Recenzja filmu Przedwiośnie

Autor: Grzegorz Paczkowski

Ekranizowanie lektur szkolnych, zwłaszcza tych, które wyszły spod piór wielkich autorów, to zawsze kwestia niezwykle kontrowersyjna. Nie nikogo dziwić więc, że próba przeniesienia na ekran Przedwiośnia Stefana Żeromskiego podjęta przez Filipa Bajona, budzi w polskich widzach skrajne emocje. 

Losy Cezarego Baryki są znane Polakom od niemal stu lat i bardzo mocno wplotły się w polską świadomość narodową. Wzrusza nas historia młodego chłopaka, który został wplątany w brutalne przepychanki historyczne pierwszych dekad XX wieku. Powieść Żeromskiego to przede wszystkim przekrój głównych idei politycznych, jakie ścierały się ze sobą, jeśli chodzi o odbudowę wolnej Polski. W filmie jednak trudno jest jednak pokazać ideę, więc za słuszną należy uznać koncepcję reżysera, by ekranizacja skupiała się na uczuciach i przeżyciach głównego bohatera. To właśnie oczami Cezarego Baryki obserwujemy rewolucję docierającą do Baku, podróż do Polski, wojnę polsko-bolszewicką, pobyt w Nawłoci i inne ważne zjawiska. 

Scenariusz pozostaje wierny oryginałowi, oczywiście pamiętając, że dzieło kinematograficzne nie może być tam rozległe jak wieleset stronicowa książka. Kilka wątków zostało usuniętych, jednak główna oś fabuły nic na tym nie traci. 

Zachwyt budzi obsada. Gra takich tuzów polskiej sceny jak Janusz Gajos (Seweryn Baryka), Krystyna Janda (matka Baryki) czy Daniel Olbrychski (Szymon Gajowiec) to najlepsze, co mogłoby się przydarzyć jakiejkolwiek produkcji. Ciekawie splata się to z energią młodego pokolenia aktorów, którzy wówczas (film ukazał się w 2001 roku) dopiero zaczynali swoją drogę. Mowa tutaj przede wszystkim o Mateuszu Damięckim (Cezary Baryka), Marcinie Dorocińskim, Borysie Szycu czy Agacie Kuleszy. Ta mieszanka tworzy niepowtarzalny klimat całości. 

Przedwiośnie Filipa Bajona to film odważny, który zdecydowanie warto obejrzeć. Trudno jest w takich sytuacjach uciec od porównań z oryginałem, pamiętać jednak należy, że kinematografia rządzi się nieco innymi prawami niż literatura, jeśli chodzi choćby o narrację czy inne narzędzia. Film ten ma szansę przełamać impas, który spowodowany jest sztampowym omawianiem lektur Żeromskiego w szkołach. Autor Przedwiośnia był pisarzem wybitnym i nadal ma nam wiele ciekawego dopowiedzenia, dlatego każda próba przywrócenia go polskie (zwłaszcza młodej) publiczności czytelniczej, zasługuje na ogromny szacunek. 

Dodaj komentarz