Stanisław Wyspiański zawarł w Weselu bardzo wiele rozmaitych diagnoz społecznych, które dotyczyły Polaków jemu współczesnych. Nierzadko nie są to diagnozy pozytywne czy napawające dumą, ale właśnie przez efekt wstrząsu i wzburzenia autor chciał rozbudzić uśpioną intuicję narodową swoich rodaków. Ten dylemat dobrze obrazuje scena VII aktu II dramatu, kiedy Dziennikarz wdaje się rozmowę z postacią metafizyczną, Stańczykiem – błaznem, wielkim patriotą i mędrcem czasów zygmuntowskich.
Spis treści
Spotkanie Dziennikarza ze Stańczykiem – streszczenie
W pewnym momencie dramatu Stanisława Wyspiańskiego, jeden z bohaterów, Dziennikarz, reprezentujący inteligencką stronę gości bronowickiego wesela zauważa, że maszeruje śladami Stańczyka, słynnego błazna-mędrca, którego wizerunek na jednym ze swoich legendarnych obrazów uwiecznił sam Jan Matejko. Dziennikarz zaczyna kadzić Stańczykowi jako wielkiej i znamienitej postaci historycznej, co ten bardzo szybko obśmiewa. Obaj mężczyźni zaczynają ze sobą rozmawiać na temat stanu polskiego ducha i dochodzą do bardzo frustrujących i niepokojących wniosków – Polacy zostali uśpieni przez powstańcze porażki i ogrom czasu spędzonego w niewoli, nie mają już woli, by walczyć o wolność, duchowo znaleźli się w stanie marazmu i inercji. Dziennikarz mówi, że przydałoby się jakieś wielkie nieszczęście, które poruszyłoby polski naród i raz jeszcze poderwało go do romantycznej walki, w czym Stańczyk dostrzega cierpiętniczą pozę. Gani Dziennikarza i tłumaczy mu, że takie postawy wcale nie przyczyniają się do przebudzenia narodu polskiego i chęci do podjęcia walki o wolność ojczyzny. Wręcz przeciwnie – utwierdzają Polaków w duchowym bezruchu i zgodzie na zastany stan rzeczy. Dziennikarz otrzymuje od Stańczyka kadoceusz, który stanowi ironiczny symbol ludzi jego pokroju, którzy narzekają na brak chęci do walki w narodzie, lecz sami przyczyniają się do ugruntowania tego braku.
Spotkanie Dziennikarza ze Stańczykiem – interpretacja
Scena spotkania Dziennikarza ze Stańczykiem i rozmowy obu mężczyzn powinna być interpretowana jako wyraz rozczarowania postawą większości społeczeństwa polskiego wobec zaborców na przełomie XIX i XX wieku. Postawa ta charakteryzowała się rezygnacją z walki o niepodległość ojczyzny przodków, spowodowaną klęskami kolejnych powstań, a także swego rodzaju pogodzeniem się z rolą ofiary i z wyższością zaborców. Zdaniem Stańczyka i zdaniem Wyspiańskiego, postawa taka była haniebna. Jednak Dziennikarz, mimo że deklarował chęć przebudzenia narodu, nie robił nic w tym kierunku. Tę hipokryzję uświadomił mu właśnie Stańczyk, lecz nie zdołał on zmienić Dziennikarza. Zostawia więc to beznadziejny wniosek, że nawet ci Polacy, którzy jeszcze mówią o potrzebie walki, robią to w zasadzie jedynie z przyzwyczajenia i dla przybrania pewnej pozy, a nie z chęci rzeczywistego chwycenia za broń.