„Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono” – napisała kiedyś noblistka, Wisława Szymborska w wierszu Nic dwa razy. Te kilka słów mają w sobie wielką mądrość. Lubimy o sobie myśleć, jako o osobach, które dałyby sobie radę w każdej sytuacji i w każdym okolicznościach zachowałyby nieskazitelną postawę moralną. Prawda jest jednak taka, że sami nie możemy być pewni tego, jaką postawę przyjmiemy w sytuacji ekstremalnej. Wówczas bowiem dochodzą do głosu emocje, instynkty, strach, itp. Dlatego też możemy być siebie pewni na tyle, na ile zostaliśmy w życiu poddani różnym próbom. Tego rodzaju procesy opisywali ludzie, którzy przeżyli piekło II wojny światowej i kilkuletnie pobytu obozach zagłady. Byli więc nie tylko postawieni w obliczu sytuacji ekstremalnej, lecz po prostu zmuszenie do życia w piekle niekiedy przez wiele długich lat.
Inny świat Gustawa Herlinga-Grudzińskiego to przerażająca swoją realnością powieść reportażowa, w której autor opisał swój pobyt w radzieckim łagrze w Jercewie. Pisarz obserwował tam różnorodne postawy, jakie przybierali ludzie, by przetrwać. Postał termin „człowiek złagrowany„, czyli taki, który absolutnie poddał się prawom panującym w obozie i zarzucił wszelkie próby oporu czy zachowania wartości moralnych sprzed trafienia do obozu. W łagrach nie opłacało się bowiem używać dobra, współczucia, uczciwości. Za kultywowanie tych cnót można było nawet stracić życie. Ludzie złagrowani uciekali się często do przemocy, oszust, a także donosicielstwa, byle by tylko zyskać odrobinę więcej jedzenia, wdzięczność strażników, czy lepsze miejsce przy pracy.
Byli jednak inni, którzy z braku innej możliwości, bronili przynajmniej świata swoich myśli, buntowali się w sposób symboliczny. Tak robił choćby Kostylew – więzień, który okaleczał się systematycznie przypalając dłoń w piecu, dzięki czemu mógł unikać niesprawiedliwej i katorżniczej pracy. Również sam narrator wykazywał się ostatkiem ludzkich odruchów, ponieważ po odkryciu tajemnicy Kostylewa nie doniósł na towarzysza, co na pewno skończyłoby się dla niego śmiercią. Byli również więźniowie pokroju Rusto Karinena – Fina, który poważył się na ucieczkę z obozu, jednak przypłacił to potworną karą i zapadł w swoiste otępienie i emigrację wewnętrzną.
Również beletrystyka wielokrotnie podejmowała temat postaw ludzkich, wychodzących na wierzch dopiero w sytuacjach ekstremalnych. Dobrym przykładem jest historia Rodiona Raskolnikowa z powieści Fiodora Dostojewskiego, pt. Zbrodnia i kara.
Raskolnikow był młodym studentem prawa, jednak ze względu na skrajnie złe warunki finansowe musiał przerwać studia i skupić się na przetrwaniu. Popadł w depresję i wycofał się z życia społecznego w świat swoich myśli. Te z kolei zaprowadziły go wniosku, że jest reprezentantem wyższej klasy ludzi, którzy mogą spokojnie decydować o losie ludzi z klasy niższej. W ten sposób próbował usprawiedliwić we własnym umyśle morderstwo rabunkowym, jakiego dokonał na starej lichwiarce.
Tłumaczenie to jednak bardzo szybko okazało się ułomne i Raskolnikow stanął w obliczu ciężkiej choroby nerwowej wywołanej potężnymi wyrzutami sumienia. Można więc powiedzieć, że jedna sytuacja ekstremalna popchnęła chłopaka w drugą. W żadnej nie potrafił się odnaleźć. Dopiero za sprawą prostytutki Soni, która okazała mu swoją miłość i współczucie, był w stanie przyznać się przed policją petersburską do morderstwa, a także dobrowolnie poddać się każe, oczyszczając tym samym woje sumienie.