Zdążyć przed Panem Bogiem to reportaż niezwykle istotny z wielu powodów. Marek Edelman, główny rozmówca autorski, Hanny Krall, był jednym z przywódców powstania w getcie. Miał więc ona najlepszy wgląd w to, jak wyglądały kulisy zrywu, jakie były motywacje ludzi oraz jak naprawdę przebiegała walka. Znał on innych przywódców, posiadał wiedzę „z pierwszej ręki”. Powstanie w getcie warszawskim przez dziesięciolecia dążyło obrosnąć heroiczną legendą, która – jak to często bywa z legendami – niewiele miała wspólnego z rzeczywistością. Marek Edelman próbował rozprawić się z taką mitologią, przedstawiając prawdziwe oblicze powstania, za co niejednokrotnie spotkała go krytyka.
Przede wszystkim Marek Edelman zaprzeczał, jakoby powstanie było wielkim heroicznym zrywem niepodległościowym. Według jego słów był to desperacki ruch ograniczonej grupy młodych zrozpaczonych ludzi, którzy wiedząc, że nie ma dla nich ratunku, chcieli przynajmniej umrzeć w walce – móc wybrać sposób śmierci. Według Edelmana powstańców było ponad dwukrotnie mniej, niż szacowano w przychylnych statystykach. Nie był to zryw powszechny, a większość ludzi przebywających w getcie była zbyt wyczerpana psychicznie i fizycznie, by mieć siłę się jeszcze w cokolwiek angażować.
Równie Mordechaj Anielewicz komendant powstania, przedstawiony został jako człowiek zupełnie nieprzygotowany do pełnienia tak odpowiedzialnej funkcji. Miał dużo zapału, lecz bardzo szybko załamał się psychicznie i odebrał sobie życie zostawiając powstańców bez dowódcy. Takie rozpaczliwe gesty były bardzo częste – dochodziło nawet do zbiorowych samobójstw popełnianych przez powstańców, którzy widzieli, że ich walka skazana jest na porażkę. Niemcy mieli przewagę pod każdym względem – byli wojskiem wyszkolonym, uzbrojonym i przygotowanym. Powstańcy byli cywilami, często nieumiejącymi obsługiwać broni, nie posiadającymi wiedzy taktycznej, w dodatku wychudzonymi i schorowanymi, od wielu miesięcy poddawanymi torturom i głodowi. Edelman odmawia powstańcom wszystkich romantycznych cech – według dowódcy byli po prostu zbieraniną desperatów, którzy w ostatnim geście odzyskania godności postanowili zginąć w walce.
Marek Edelman spotkał się z wieloma głosami krytyki jako człowiek usiłujący zniweczyć mit powstania w getcie warszawskim w 1943 roku. Ludzie wolą bowiem wierzyć w romantyczne wizje, lubią mieć swoich bohaterów i wierzyć, że ich przodkowie zginęli jako silni herosi. Marek Edelman sprowadził cały ten mit na ziemię i obnażył ludzką skłonność do hiperbolizacji. Kto jednak, jak nie sam przywódca, może wiedzieć najlepiej, jak wyglądało powstanie, którym dowodził?