Wiersz Juliana Tuwima pod tytułem „Mieszkańcy” pochodzi ze zbioru „Biblia cygańska” opublikowanego w 1933 roku w Warszawie. Autor krytykuje w utworze życie mieszczan i ich zachowania. Ukazuje to jego przemianę w światopoglądzie, która miała miejsce na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych. Poeta, wcześniej zafascynowany życiem w dużym mieście, teraz wyraża swój niesmak i oburzenie wobec fałszywego, zawistnego oraz skupionego na pieniądzach życia społeczeństwa mieszczańskiego.
Spis treści
Mieszkańcy – analiza utworu i środki stylistyczne
Utwór składa się z dziewięciu strof czterowersowych (tetrarch) o budowie regularnej, sylabotonicznej (równa liczba sylab i akcentów w wersach). Układ rymów jest stały, dokładny i krzyżowy (abab). Nie jest to charakterystyczna forma dla utworów Tuwima, który zwykle stawiał na układ ciągły, stychiczny.
Podmiot liryczny opisuje sytuację liryczną z boku, nie bierze w niej udziału ani nie ujawnia się, dlatego można zaklasyfikować „Mieszkańców” do liryki opisowej, pośredniej. Osoba mówiąca w wierszu na co dzień obserwuje prawdopodobnie życie w mieście, ale zachowanie typowych mieszkańców tego miejsca budzi w nim wstręt i pogardę. Przedstawiony zostaje standardowy, normalny dzień z życia mieszczanina, który bardzo różni się od sposobu i stylu egzystencji podmiotu lirycznego (którego można uznać za poetę). Opis rozpoczyna się rano, kończy się wieczorem, co ukazuje klamrową budowę (początek i koniec dnia) oraz wers „W strasznych mieszkaniach. Straszni mieszczanie”.
Warstwa liryczna w wierszu jest rozbudowana, pojawiają się znamienne dla poezji Juliana Tuwima kolokwializmy („Pleśnią 9 kopciem pełznie po ścianach”, „Od rana bełkot. Bełkocą, bredzą”, „żują na papkę pulchną / Aż papierowym wzdęte zakalcem / wypchane głowy grubo im puchną”, „brednia potworna”, „spodnie na tyłkach zacerowane”), co ma ukazać doskonale rozumienie i przedstawienie życia tej warstwy społecznej bez lirycznego wygładzenia, występują również wulgaryzmy („łbem o nocniki chłodne trącając”, „zasypiają z mordą na piersi”).
Monotonne życie mieszczan uwydatniają powtórzenia („Straszne mieszkania. W Strasznych mieszkaniach / Strasznie mieszkają straszni mieszczanie”, „Trochę pochodzą, trochę posiedzą”, „I wszystko widmo. I wszystko fantom”, „Sprawdzą godzinę, sprawdzą kieszenie”, „taką wiadomą, taką okrągłą”) i wyliczenia („że dom… że Stasiek… że koń… że drzewo”, „że deszcz, że drogo, że to, że tamto”, „że Ford… że kino… / że Bóg… że Rosja…, radio, sport wojna”, „swoje, wyłączne, zapracowane”). Ich ograniczenie umysłowe podkreślają porównania („jak ciasto biorą gazety w palce”), co wskazuje na ich bezkrytyczne podejście do informacji z gazet i czerpania z nich wszystkich informacji o świecie.
Epitety zastosowane w wierszu są nacechowane emocjonalnie pejoratywnie („straszne mieszkania”, „straszni mieszczanie”, „zgroza zimowa”, „ciemna konanie”, „papierowym zakalcem”, „wypchane głowy”, „dżungla zdarzeń”, „nocniki chłodne”, „spodnie zacerowane”, „święte nabytki”, „własność wielebną”). Poeta zastosował również metafory („papierowym wzdęte zakalcem, / wypchane głowy grubo im puchną”, „Warstwami rośnie brednia potworna / I w dżungli zdarzeń widmami płyną”), które wraz ze zdrobnieniami („krawacik”, „kieszonki”, „kwitki”, „nabytki”) podkreślają ironiczny stosunek poety do tej grupy.
Mieszkańcy – interpretacja wiersza
Wiersz stanowi dosadną krytykę mieszczaństwa. Podmiot liryczny punktuje braki intelektualne i społeczne, dążenie do pieniędzy i bezcelową, monotonną egzystencję. Beznadzieja, zarysowana przez poetę, objawia się w przykładowym standardowym dniu mieszkańca dużego miasta. Jego życie wypełniają nudne czynności, które mimo pozornego znaczenia, realnie nie mają żadnego sensu. Bohaterowie liryczni nie mają głębszych przemyśleń, liczą się dla nich jedynie pieniądze i zysk. Gromadzą wokół siebie mnóstwo dóbr materialnych, jednak nie dokonują żadnego rozwoju.
Ich zainteresowanie kulturą, sztuką, teatrem jest tylko pozorne, nie umieją poznać prawdziwej głębi przedstawionej w wydarzeniach artystycznych czy kulturalnych. Głównie zależy im, aby inni tak o nich myśleli, dlatego do przesady dbają o nienaganny i kunsztowny wygląd. Wieczorem modlą się o pokój w kraju i spokojne życie, co ukazuje ich główne zmartwienia i troski – obawia się niedostatku (stąd przesadne zwracanie uwagi na finanse) i wojny. Utwór można traktować jak satyrę na międzywojenne mieszczaństwo, skierowane jedynie na pieniądze i siebie samych. Poeta krytykuje takie fragmentaryczne traktowanie rzeczywistości i ograniczenia horyzontów u tych osób.
Problematyka i pewnego rodzaju satyra na mieszkańców ośrodków miejskich miała miejsce również w poprzedniej epoce, Młodej Polsce. Popularne było wtedy określenie filister, które oznaczało osoby głupie, ograniczone i nieznające się na sztuce i jedynie pozornie mecenasujące artystom. Doskonale przedstawia to obraz Edwarda Okunia „Filistrzy” z 1904 roku. Wskazuje to na to, że klasa średnia już wcześniej była fałszywa i nie umiała zrozumieć sztuki, na co wskazywali również inni twórcy epoki, zwłaszcza tzw. cyganerii artystycznej.
Wiersz można uznać za przykład antyurbanizmu, który krytykuje wszystkie aspekty życia miejskiego. Tuwim utożsamia je ze wszystkim, co złe, egoizmem, zakłamaniem, chorobami i fałszem. Podkreśla to wielokrotne zastosowanie epitetu „straszny”. Mieszkańcy podlegają pewnego rodzaju dehumanizacji i ogólnikowości. Wskazują na to określenia ogólnie przyjęte do opisywania zwierząt („łeb”, „morda”). Opis dnia ma w sobie coś przerażającego, jest pusty i bezsensowny. Nie widać nadziei na poprawę sytuacji.