Przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że bohaterami wielu tekstów kultury, w tym powieści, najczęściej są ludzie, tacy jak my. Rzeczywiście w przeważającej większości przykładów to człowiek i jego perspektywa stanowią punkt odniesienia dla całości dzieła. W niektórych przypadkach jednak, zdarza się, że równie ważną rolę pełni przestrzeń, w której znajdują się bohaterowie. Przestrzeń ta może bowiem determinować ich czyny i zachowania, stanowić motywację do działania, lub wprost przeciwnie – odbierać ją, cieszyć, napawać lękiem, dawać nadzieję czy przerażać. W takich przypadkach protagonistą jest nadal człowiek, lecz jest postrzegany jako jednostka uwikłana w daną przestrzeń, np. konkretne lub wyimaginowane miasto. Wielu pisarzy realistycznych sięgało po taki właśnie zabieg, przykładów można by szukać w powieściach m.in. Fiodora Dostojewskiego, Victora Hugo, Lwa Tołstoja, a w polskiej literaturze u Stefana Żeromskiego czy noblisty Władysława Stanisława Reymonta. Ten ostatni jest autorem wielkiej i wybitnej powieści pt. Ziemia obiecana, która jest idealnym przykładem do rozpatrzenia tego, jak przestrzeń miejska może być widziana jako kolejny, nie mniej ważny od człowieka, bohater dzieła literackiego.
Ziemia obiecana Władysława Reymonta to powieść, która powstawała w ostatnich latach XIX wieku. Autor pragnął oddać nastrój miasta Łodzi i jego charakter miejsce, które w niespełna sto lat zmieniło się z niedużej wioski w ogromne miasto, międzynarodowy ośrodek przemysłowy dający setkom tysięcy ludzi miejsce pracy i możliwość godnego życia. Jej głównymi bohaterami są trzej ludzie, Polak, Niemiec i Żyd, którzy są przedstawicielami grupy społecznej przedsiębiorców, drapieżnie wykorzystujących wolnorynkowe mechanizmy kapitalizmu i dążący uparcie do osiągnięcia celu, czyli zdobycia fortuny. Jednak kolejnym bohaterem utworu jest właśnie Łódź, której opis odnajdujemy w powyższym fragmencie. Jego analizę należy rozpocząć od sformułowania kluczowego, tytułowej „ziemi obiecanej”. Narrator w bardzo krótkim czasie używa tej frazy wielokrotnie, zawsze w cudzysłowie. Tak, jakby usiłował bardzo mocno uświadomić czytelnikowi, że nazwa taka jest w gruncie rzeczy użyta ze słodko-gorzką ironią. Czemu? Niech za odpowiedź posłuży kilka cytatów: „Miasto było podobne do potężnego wiru, w którym kotłowali ludzie, fabryki, materiały i namiętności, miliony i nędza, rozpusta i głód wieczny, a wszystko to wirowało z szalonym pośpiechem, z rykiem maszyn, pożądań, głodu, nienawiści; z rykiem walki wszystkich przeciwko wszystkim i wszystkiemu”, „Z równin odległych, z gór, z zapadłych wiosek, ze stolic i z miasteczek, spod strzech i z pałaców, z wyżyn i z rynsztoków ciągnęli ludzie nieskończoną procesją do tej „ziemi obiecanej”. „przychodzili użyźniać ją krwią swoją, przynosili jej siły, młodość, zdrowie, wolność swoją, nadzieje i nędze, mózgi i pracę, wiarę i marzenia”, „(…) dla tego polipa pustoszały wsie, ginęły lasy, wycieńczała się ziemia ze swoich skarbów, wysychały rzeki, rodzili się ludzie, a on wszystko ssał w siebie i w swoich potężnych szczękach miażdżył i przeżuwał ludzi i rzeczy, niebo i ziemię, i dawał w zamian nielicznej garstce miliony bezużyteczne, a całej rzeszy głód i wysiłek”. Nie są to opisy miasta, w którym istnieje nadzieja na lepsze jutro, raczej miasta, które daje człowiekowi nikłą szansę na zarobek za cenę niemal śmiertelnego poświęcenia. Narrator opisuje Łódź niemal jako potwora, który wciąga w siebie tłumy ludzi skuszonych obietnicą bogactwa, a potem pożera ich, by stać się jeszcze większym i bardziej przerażającym. Tylko nielicznym udawało się wydobyć z jego paszczy i wyszarpać bogactwo, resztę czekała bieda i rozczarowanie. Ich praca nigdy nie miała spotkać się z godziwym wynagrodzeniem, pochwałą czy satysfakcją.
Reymont bardzo trafnie uchwycił historyczny moment – rewolucję przemysłową i wszystko to, co się z nią wiązało, nie tylko w kwestii rzeczywistych, materialnych zmian, lecz także to, jak owe „przyziemne” zmiany wpłynęły na ludzi, na ich myślenie, poglądy i zachowania. Rola miast w drugiej połowie XIX wieku znacząco wzrosła, lecz w powieści noblisty proces ten przestawiony jest zdecydowanie pejoratywnie, a samo miasto – Łódź – jako przestrzeń nie tylko nieprzyjazna człowiekowi, lecz także niejako pragnąca jego zguby.
Innym przykładem tego, jak ważną funkcję w powieści może pełnić miasto, w którym rozgrywa się jego akcja, jest powieść Katedra Marii Panny w Paryżu wspomnianego już we wstępie wybitnego prozaika francuskiego doby romantyzmu, Victora Hugo. Jest to powieść, jeśli chodzi o treść, zupełnie różna od Ziemi obiecanej, jednak podobna pod względem postrzegania w niej przestrzeni miejskiej. W tym przypadku mamy do czynienia z XV-wiecznym Paryżem. Jest to o tyle istotne, że najważniejsze wątki powieści (znanej w Polsce lepiej pod tytułem Dzwonnik z Notre-Damme) wiążą się nierozerwalnie z historycznie realną architekturą i topografią średniowiecznego miasta (choćby Quasimodo, który mieszkał w tytułowej katedrze Notre-Damme). Ponadto Hugo wplótł w powieść rozdziały całkowicie poświęcone temu, jak wyglądał Paryż prawie czterysta lat wcześniej tak, by czytelnik miał jak największą szansę „wejścia” w świat przedstawiony. Paryż, zresztą zgodnie z tytułem powieści, jest zdecydowanie jednym z głównych jej bohaterów, na równi z Quasimodo, piękną Esmeraldą czy kapitanem Febusem.
Przestrzeń miasta może być bardzo istotnym czynnikiem dla powieści. Niekiedy nawet sam utwór może być zbudowany wokół konkretnego miejsca. Nie można jednak jednoznacznie określić czy jest to przestrzeń przyjazna wobec człowieka czy też nie. W Ziemi obiecanej Reymonta, Łódź przestawiona jest jako monstrum niejako karmiące się napływającą doń wciąż ludnością, skuszoną perspektywą szybkiego wzbogacenia się. W Katedrze Marii Panny w Paryżu autorstwa Victora Hugo, miasto nie jest jednak jednoznacznie pozytywnym lub negatywnym bohaterem, choć niewątpliwie – nieodzownym. Autor w tym przypadku daje czytelnikowi raczej poczuć piękno i dostojeństwo miasta, w którym rozgrywają się zdarzenia wymyślonej przez niego fabuły. Podsumowując – miasto w powieści może pełnić funkcję bohatera na równi z protagonistą, jednak to, czy będzie ono bohaterem negatywnym czy pozytywnym, zależy już wyłącznie od wyobraźni autora.