Kajko i Kokosz, jak zwykle o tej porze dnia, wędrowali wokół palisady grodu Mirmiłowo. Była to część ich dziennej rutyny z rozkazu kasztelana Mirmiła Ich zadaniem było patrolowanie wszystkich bram i terenów wokół grodu, by w razie ewentualnego niebezpieczeństwa móc jak najszybciej poinformować resztę wojów.
– Zjadłbym coś – rzucił w pewnym momencie Kokosz.
– Niedaleko stąd – wpadł od razu na pomysł Kajko – jest stara jabłoń, pamiętasz? Znaleźliśmy ją kiedyś przypadkiem. Możemy pójść i sprawdzić czy są na niej jeszcze jakieś owoce.
Kokosz zapalił się do tego pomysłu, chociaż nie o owocach myślał najczęściej, gdy zgłodniał. Obaj wojowie przyspieszyli więc kroku i w kilka minut znaleźli się faktycznie przy pochylonej ze starości jabłonce nad niewielkim strumieniem. Kokosz od razu wdarł się pomiędzy jej obciążone owocami gałęzie i zaczął zrywać z nich jabłka,a potem w ekspresowym tempie je pochłaniać.
– Dobrzy wojowie! – Rozległ się głos zza ich pleców. Kajko natychmiast się odwrócił.
Okazało się,że zakradł się do nich wysoki i potężny mężczyzna w pełnym uzbrojeniu. Zrobił to jednak tak, że niczego nie usłyszeli, ponieważ ich czujność została na chwilę uśpiona. Zwłaszcza czujność Kokosza.
– Kim jesteś? – Zawołał od razu Kajko dobywając miecza.
– Spokojnie – nowo przybyły wzniósł ręce do góry w pojednawczym geście. Pokazywał w ten sposób, że nie dobywa broni i że ma dobre intencje. – Nie chciałem Was przestraszyć. Po prostu wyglądacie na dostojnych wojów. Czy może służycie w Mirmiłowie?
– Najpierw powiedz, jak się nazywasz, bratku! – Odezwał się Kokosz, który widząc, że Kajko panuje nad sytuacją, spokojnie przełknął kolejne jabłko i dopiero dołączył do przyjaciela, strategicznie jednak zajmując pozycję za nim. – Chyba masz jakoś na imię, prawda?
– Tak, wybaczcie. Na imię mi Wojciech! Bardzo chciałbym służył u słynnego kasztelana Mirmiła, dlatego przyszedłem pod jego gród i szukam kogoś, kot mógłby polecić mu moje usługi. Gród jest dobrze strzeżony, więc nie mogę wejść do niego samodzielnie. Jednak może wy, bracia w mieczu i tarczy, moglibyście wprowadzić mnie do środka.
– Chcesz służyć kasztelanowi? – Zapytał wciąż podejrzliwy Kajko. – A co potrafisz?
Na to pytanie przybysz jakby tylko czekał. W zastraszającym tempie dobył z ukrytej pochwy sztylet i rzucił nim tak celnie, że ostrze utkwiło w jednym z wciąż przebywających na gałęzi jabłoni jabłek, nie strąciło go jednak.
– Na wszystkich bogów! – Wykrzyknął Kokosz przestraszony nagłym gestem.
– Mości Wojciechu – zawołał z kolei Kajko. Z takimi umiejętnościami na pewno znajdzie się dla ciebie służba na dworze Mirmiła. Jeśli oczywiście przyświecają ci szlachetne pobudki. Mogę spróbować polecić cię kasztelanowi!.
I tak nasi bohaterowie poznali nowego przyjaciela, który wkrótce wraz z nimi miał stanąć na straży Mirmiłowa.