Aby w pełni zrozumieć to, na czym polega kreacja diabła w Mistrzu i Małgorzacie Michaiła Bułhakowa, najpierw należy przypomnieć sobie najbardziej stereotypowe wyobrażenia związane z tą postacią w naszym społeczeństwie. Szatan najczęściej przedstawiany jest jako potwór, przerażająca i krwiożercza bestia, najchętniej ziejąca ogniem i pożerająca dusze nieszczęśliwych grzeszników. W mniej spektakularnej wersji jest to pół ludzka, pół koźla postać z kopytami, ogonem i rogami, czasem posługująca się jakimś ostrym narzędziem. U Bułhakowa jest jednak inaczej.
W Mistrzu i Małgorzacie diabeł przybiera imię Woland, które jest niepodobne do innych jego określeń, tak samo, jak o i on sam jest do nich niepodobny. Jest to mężczyzna w średnim wieku, o którego wyglądzie nie da się jednak zbyt wiele powiedzieć, ponieważ każdy z ludzi widzi go w inny sposób. Można wnosić więc, że nie posiada on jednej stałej ludzkiej formy. Zawsze jednak jest ubrany w elegancki garnitur, beret, a jego spojrzenie wzbudza niepokój. Wyróżnia się pod tym względem na tle społeczeństwa Moskwy lat 30. XX wieku, które udręczone biedą totalitaryzmu było szare, wyblakłe, smutne i nie wyróżniające się pod żadnym kątem. Dlatego też Woland brany jest za obcokrajowca, którą to legendę sam chętnie podtrzymuje.
Woland jest istotą bardzo inteligentną. Nie jest bezmyślną siłą, której zależy wyłącznie na zniszczeniu wszystkiego, co napotka na drodze. Ma swój jasno sprecyzowany cel i dąży do niego w sposób chłodny, bezemocjonalny i wyrafinowany. Ma ogromną wiedzę na tematy religijne, społeczne i historyczne, potrafi w spokojny inteligentny sposób dyskutować. Bardzo szybko jednak każdy przekonuje się, że drzemie w nim siła, z którą żaden człowiek nie ma najmniejszych szans. Woland czyta w myślach, przewiduje przyszłość, a najbardziej niepokornych ludzi potrafi zamieniać choćby w wampiry. To zresztą tylko niektóre z magicznych sztuczek, które pomagają mu w osiągnięciu celu.
Jego celem jest czynienie zła, lecz trafia do Moskwy, która już leży na dnie deprawacji i nikczemności. Wszelkie działania Wolanda przynoszą więc paradoksalny skutek – uwalniają zwykłych ludzi spod buta totalitarnego reżimu i czynią społeczeństwo szczęśliwszym i bardziej wyzwolonym. Szatan staje się więc niemal postacią pozytywną na tle miasta grzechu i degrengolady. Trzeba przyznać, że to wizerunek daleki od biblijnego czy liturgicznego. Szatana z Mistrza i Małgorzaty da się polubić, choć i tu może kryć się pułapka, a autor może dawać nam w ten sposób do zrozumienia, jak łatwo jest zmanipulować nami samymi. Woland pozostaje bowiem istotą złą, okrutną, bezwzględną i krwiożerczą, czego nie boi się okazywać, ale nie robi tego bezmyślnie. Potrafi docenić dobro i okazać nawet litość.