Wiersz Czesława Miłosza „O nierówności ludzi” ukazał się w 2000 roku w tomiku „To”. Tematem utworu jest filozoficzne zagadnienie, czy ludzie są równi, czy też jest to jedynie złudzenie. .
Spis treści
O nierówności ludzi – analiza utworu i środki stylistyczne
Wiersz należy do liryki bezpośredniej, o czym świadczą czasowniki w 1 osobie liczby pojedynczej i mnogiej: „jesteśmy”, „nie wiemy”, „stąpam”, „przyznaję się”. Można założyć, że mamy do czynienia z liryką podmiotu autorskiego. Poeta pisze o własnej hierarchii ludzi oraz o własnych nadziejach i obawach dotyczących śmierci.
Jest to wiersz stychiczny. Zwrotki mają różną ilość sylab. Intonacja poszczególnych wersów zgodna jest z intonacją zdań, w wierszu jest bardzo poprawna interpunkcja. Brak rymów powoduje, że utwór Miłosza jest wierszem białym. Przypomina język prozy, to jakby poetycka filozoficzna rozprawa, której tematem jest równość ludzi.
Odnajdziemy w wierszu nieliczne metafory: „kłamią tablice statystyk”, „stąpam po ziemi chroniącej wybrane popioły” oraz epitety: „mrowie obnażonych ciał”, „tłumy na ruchomych schodach metra”, „szlachetne uczucia”. Obecne jest porównanie: ” to nie prawda, że jesteśmy mięso”, służy ono jednak raczej uwypukleniu różnic niż podobieństwa. Pisząc, kim może stać się człowiek, poeta zastosował wyliczenie: „może być bohaterem, świętym, geniuszem”.
O nierówności ludzi – interpretacja wiersza
Już na początku wiersza, będącego swego rodzaju wywodem dotyczącym równości, podmiot liryczny stawia tezę – nie jest prawdą, że ludzie są równi. Wspomina, iż są co prawda chwile, że mogłoby się tak wydawać. Na przykład, gdy patrzymy na skupisko ludzi na zatłoczonej plaży lub na ruchomych schodach w metrze. Wszyscy wyglądają podobnie, jednak to pozory. Jedynie cielesna powłoka i fizjologia sprawiają , że można mieć odczucie równości ludzi. Podmiot liryczny konstatuje, iż nie wiemy, kim są ludzie obok nas. Nawet jeśli wyglądają podobnie, jeden może okazać się bohaterem, inny tchórzem. Czyjeś życie może przypominać życie świętego, inny może być geniuszem lub zupełnie przeciętnym człowiekiem.
Podmiot liryczny stwierdza, iż dobrze jest, że po wyglądzie nie da się tego określić. W dalszej części wiersza przytacza raz jeszcze swoją tezę: „Równość ludzi jest urojeniem / I kłamią tablice statystyk”. Osoba mówiąca zauważa, iż istnieje hierarchia ludzi, „co dzień odnawiana”. Pozycja w hierarchii zależy od człowieka. Od tego, co uczyni ze swoim życiem. Czy będzie jedynie egzystował, zadowalając się zaspokajaniem potrzeb fizjologicznych, czy spróbuje się wybić ponad przeciętność, kierując się może „potrzebą uwielbienia”, może chęcią wykorzystania zdolności, które w sobie odkrył. Czy stworzy coś, co po nim zostanie.
Argumentem, do jakiego odwołuje się podmiot liryczny, chcąc uzasadnić tezę o nierówności ludzi, są słowa: „Stąpam po ziemi chroniącej wybrane popioły, / Choć nie będą trwać dłużej niż popioły innych”. To jedyne pozorna sprzeczność. Faktycznie, wobec śmierci wszyscy jesteśmy równi. Śmierć jest egalitarna, gdyż spotka każdego i ciało każdego z nas obróci się w proch. Jak jednak odczytać słowa o „ziemi chroniącej wybrane popioły”? Czy chodzi o ludzką pamięć? O to, co zostaje po człowieku, w tym wypadku po poecie? O twórczość, mającą zapewnić mu nieśmiertelność? O wielkie czyny bohatera? O poświęcenie świętego? O wynalazki genialnego umysłu? Prawdopodobnie. Więc choć rzeczywiście śmierć spotka każdego, jednak pamięć o ludziach i to, co po nich pozostanie, nie są już porównywalne.
Podmiot liryczny mówi: „przyznaję się do wdzięczności i podziwu, / Ponieważ brak powodu, żeby wstydzić się szlachetnych uczuć”. Prawdą jest przecież, że jednych ludzi pamiętamy, wspominamy ich z rozrzewnieniem lub podziwem, a o innych chcemy jak najszybciej zapomnieć. Życiem swoim, swoimi czynami nie zasłużyli na to, aby o nich pamiętać. Pod tym względem również ludzie nie są równi, choć niewątpliwie łączy ich obawa przed śmiercią. Osoba mówiąca zdaje sobie sprawę ze swej wysokiej pozycji w hierarchii społecznej, ale nie wie, czy dorównuje najwyższym, tym, o których pamięć nie przeminie.
W zakończeniu utworu podmiot liryczny wyraża nadzieję, że być może okaże się „godny wysokiej kompanii” i znajdzie się wśród tych, o których świat tak szybko nie zapomni, będzie ich wspominał i czcił. Czy słowa ostatniego wersu, o chęci odbywania wspólnej drogi z Bogiem „niosąc połę królewskiego płaszcza” oznaczają, że tam, w królestwie Boga, również nie będzie równości? Podmiot liryczny nie udziela odpowiedzi na to pytanie.
Główna myśl
Najważniejszą myślą, zawartą w wierszu, jest właśnie przekonanie jego autora i podmiotu lirycznego jednocześnie, że równość ludzi sprowadza się jedynie do spraw fizjologii i faktu śmierci. Żyjąc, ludzie nie są równi, a jakość ich życia w dużej mierze zależy od nich samych. Sami siebie w jakimś sensie stwarzają, decydują o tym, kim są. Są więc odpowiedzialni za to, jak przyjmie ich świat, czy staną się dla kogoś godni uwielbienia lub po prostu szacunku, czy świat nie będzie chciał o nich pamiętać. Równość ludzi okazuje się mitem, który nie znajduje odzwierciedlenia w rzeczywistości.