Średniowiecze było bardzo specyficzną epoką, w której – zwłaszcza w Europie – dominowały wartości i nauki związane z religią chrześcijańską, w dodatku rozumianą w nader ortodoksyjny sposób. Kapłani forsowali doktrynę życia pozagrobowego, które – w zależności od tego, jacy byliśmy na ziemi – może być nagrodą lub wieczną karą. Ponadto Europa doświadczała wielu wojen, a słabo rozwinięta medycyna sprawiała, że kolejne epidemie dziesiątkowały ludność najstarszego kontynentu.
Wszechobecna śmierć była na tyle stałym elementem życia ludzi w średniowieczu, że na stałe wpisała się również w kanon środków artystycznych. Powstał motyw „dance macabre”. Był to motyw, którym z jednej strony próbowano oswoić człowieka średniowiecznego z wizją tego, że kiedyś przyjdzie mu odejść z tego świata, z drugiej zaś próbowano go jeszcze mocniej nastawić na posłuszeństwo wobec nakazów i zakazów religijnych.
Śmierć w średniowieczu była personifikowana. To znaczy, że wyobrażano ją sobie jako człekokształtną postać, najczęściej szkielet człowieka lub rozkładające się ciało. Śmierć ubrana była w czarną opończę i kaptur, a w ręku trzymała kosę – nieodłączny artefakt, który służył jej do zbierania żniwa pośród ludzi. Gdzie w tym wszystkim miejsce na taniec? Utarło się, że przejście na drugą stronę rzeki istnienia, czyli właśnie śmierć, jest jedynym demokratycznym zjawiskiem na świecie, które rzeczywiście stawia na równi wszystkich ludzi.
Śmierć miała porywać ludzi do makabrycznego tańca, niezależnie od tego czy byli bogaci, biedni, wysocy, niscy, starzy czy młodzi. Nie liczył się status majątkowy, płeć, wyznanie ani zajmowane za życia stanowisko. Kapłani umierali tak samo, jak żebracy, a książęta tak samo jak artyści. Taniec śmierci był więc symbolem tego, że wyłącznie dusza ludzka ma wartość,a nie to, co robi się za życia z ciałem. Ciało jest wyłącznie powłoką duszy, która dana jest ludziom na przetrwanie epizodu ziemskiego. Potem obumiera ono, a dusza wyrusza w podróż do rzeczy ostatecznych.
Dance macabre było (do dzisiaj jest) bardzo częstym motywem artystycznym, pojawiającym się nie tylko w malarstwie, lecz także w literaturze, a nawet w kinematografii, poezji czy piosenkach. W polskiej literaturze pojawił się on choćby w słynnym dialogu pt. Rozmowa Mistrza Polikarpa ze Śmiercią, gdzie sama Śmierć skarży się na fakt, iż wszyscy ludzie są jednakowo niedoskonali, wszyscy grzeszą tak samo, czy są księżmi czy przestępcami. W XX wieku motyw ten dotarł także do filmu, gdzie najsłynniejszym jego przedstawieniem był taniec śmierci zamieszczony w filmie w reżyserii Ingmara Bergmana, pt. Siódma pieczęć.
Dzisiaj na zjawisko śmierci patrzymy już zupełnie inaczej niż nasi przodkowie w średniowieczu. Nie jest dla nas niczym nadzwyczajnym, że prędzej czy później nasza ziemska podróż dobiegnie końca i że stan naszego konta nie ma na to żadnego wpływu. Warto jednak od czasu do czasu rzucić okiem w przeszłość i zastanowić się, jak z podobnymi zagadnieniami radzili sobie nasi przodkowie sprzed tysiąca lat, ponieważ otwiera nam to oczy na wiele innych kontekstów kulturowych, dzięki którym możemy lepiej rozumieć otaczającą nas rzeczywistość.