Papkin jest chyba najbardziej komiczną i jednocześnie najbardziej godną pożałowania postacią w najsłynniejszej komedii Aleksandra Fredry. Mały, tchórzliwy, naiwny, obdarzony słabym charakterem człowieczek, który usiłuje być postrzegany jako mężny i odważny bohater, robiący piorunujące wrażenie na kobietach oraz doświadczający nieprawdopodobnych przygód wszędzie tam, gdzie się pojawi. Trzeba przyznać, że pojawienie się takiej postaci w jakichkolwiek warunkach dramaturgicznych, gwarantuje ciekawą rozrywkę.
Charakterystyka Papkina
Józef Papkin był mężczyzną w średnim wieku, który charakteryzował się niskim wzrostem i wątłą budową ciała. Generalnie sprawiał wrażenie kogoś niegroźnego, kogo zignorowanie w towarzystwie nie wiąże się z żadnymi poważnymi konsekwencjami. Józef Papkin pochodził ze zubożałej szlachty, i to zubożałej w bardzo dosłownym tego sformułowania znaczeniu – nie posiadał bowiem praktycznie żadnego własnego majątku, co zresztą stanowi przyczynę jego przybycia w gościnę do Cześnika. Jeśli chodzi o wygląd, to mężczyzna ów ubierał się bardzo ozdobnie, wręcz przesadnie elegancko, ponieważ zależało mu na tym, by na innych ludziach robić wrażenia człowieka zaznajomionego z modą międzynarodową; kogoś, kto zna się na elegancji, szyku i stylu. Ubiór taki jednak w warunkach polskich dworów i zamków wyróżnia się negatywnie, nie przystaje do szlacheckiej rzeczywistości i często staje się przedmiotem drwin. Dodatkowo, Papkin nosi przy sobie pistolet oraz szablę, którą nazywa Artemiz – w nawiązaniu do bogini polowań. Jest to kolejna poza, Papkin bowiem pragnie być postrzegany jako człowiek waleczny, niemal bohater, mimo że w rzeczywistości jest on po prostu tchórzem.
Józef Papkin jest mitomanem. Swój wizerunek buduje w dodatku w sposób tak bardzo niewiarygodny, że na pierwszy rzut oka wszyscy jego słuchacze wiedzą, że konfabuluje. We własnych oczach Papkin jest weteranem wielu wojen, znał królów i wielkich przywódców, brał udział w przewrotach, a także bez trudu podbijał serca dam wszędzie tam, gdzie tylko się pojawił. Każdy z owych wymysłów ma zostać wkrótce zweryfikowany przez życie. I to zweryfikowany negatywnie. Kiedy Cześnik posyła Papkina, by ten rozpędził robotników wysłanych przez Rejenta Milczka do pracy przy murze, ten tchórzy, tchórzostwo swoje próbując słowami przemienić w bohaterstwo, kiedy już przy murze nie ma nikogo. Papkin zakochuje się również w Klarze, lecz wygląda na to, że jego magnetyczny wpływ na przedstawicielki płci pięknej także był przezeń opisywany nieco na wyrost, bo dziewczyna zaledwie kilkoma kwestiami drwi z nieszczęsnego adoratora i stawia przed nim wymagania, których żaden bohater nie byłby w stanie spełnić, a co dopiero szlachcic, któremu do bohaterstwa bardzo daleko.
Tchórzostwo i miałką konstrukcję psychiczną widać w Papkinie również w momencie, kiedy wraca z mediacji u Rejenta i w wyniku nieporozumienia roi sobie, że został przez niego otruty. Postanawia spisać testament, mimo że nie posiada majątku, który mógłby komukolwiek przekazać. Pisze jednak kwiecistym stylem, podkreślając co i raz to, jak wielki i światły człowiek ma odejść z tego świata (ma na myśli oczywiście siebie). Znów popada w rozpaczliwą konfabulację, jednak kiedy Dyndalski uświadamia mu, że Rejent Milczek w życiu nie posunąłby się do ruchu tak podłego jak otrucie kogokolwiek, Papkin od razu niszczy testament w ogniu i powtarza, że nikt nie zasłużył, żeby dziedziczyć po tak dzielnym człowieku jak on.
Ma jednak Papkin swoje mizerne zalety. Świetnie radzi sobie w rozmowie. Z tego też względu podejmuje się roli mediatora między Cześnikiem Raptusiewiczem a Rejentem Milczkiem, a przez tego pierwszego zostaje również wysłany do Podstoliny w swoim imieniu jako adorator, ponieważ Cześnik nie czuł się na siłach, by po raz pierwszy w życiu o własnych siłach starać się o zdobycie serca kobiety. W takich sytuacjach, w chwilach, w których największe znaczenie ma zręczne operowanie słowem, językiem, dobór właściwych słów, intonacja i odpowiednie podkolorowanie rzeczywistości i własnych argumentów – Papkin okazuje się towarzyszem bardzo użytecznym.
Trudno nie lubić Józefa Papkina, mimo że jest on postacią o godnym pożałowania charakterze. Jest zakochany w sobie samym miłością trudną i mającą niewiele wspólnego z rzeczywistością. Co więcej stara się ciągle zarazić ową miłością innych, lecz zabiegi te są tak groteskowe, że wywołują jedynie uśmiech politowania i pogardliwe docinki. Mimo to wszystko pamiętać należy, że Papkin jest postacią komediową i wszystkie powyższe jego wady w Zemście przedstawione są z odpowiednim satyrycznym smakiem, co czyni z tego chuderlawego człowieka jedną z najciekawszych postaci dramatu Fredry, a na pewno obdarzonej największym potencjałem komicznym. Nie ma bowiem sceny, w której Papkin brałby udział, a która nie wywoływałaby na ustach widza lub czytelnika uśmiechu. Papkin jest postacią zdecydowanie pozytywną i czytając Zemstę naprawdę trudno byłoby go nie polubić.