W wielu epokach panowało filozoficzno-artystyczne przekonanie o tym, że twórca, najczęściej poeta, jest jednostką wybitną, wręcz naznaczoną przez Boga, obdarzoną nieprawdopodobnymi możliwościami wieszczymi i poetyckimi. Przypisywano tym ludziom (a najczęściej oni sami sobie przypisywali) możliwość, czy wręcz powinność, przewodzenia całym narodom. Jednostki te miały bowiem posiadać „rząd dusz”. Takie myślenie było odczuwalne zwłaszcza w romantyzmie, a zwłaszcza w romantyzmie polskim, który był dodatkowo naznaczony trudną sytuacją polityczną Polski – zaborami. Polacy widząc klęskę kolejnych powstań bardzo chcieli wierzyć w jakiegoś metafizycznego bohatera, który wyzwoli ich w sposób magiczny. Czy jednak jest to możliwe? Czy jednostka może wpływać na losy świata tak, jak wierzyli w to romantycy czy moderniści, czy jednak to delikatna przesada?
W romantyzmie wielu polskich twórców inspirowało się filozofią, według której miały istnieć wybitne jednostki, zdolne jedynie za pomocą siły ducha, a także własnej głębokiej wiary, prowadzić ludzi do lepszego życia, do wolności, do zbawienia. Bardzo często za takie jednostki uważano poetów, w polskim kręgu kulturowym trzech wieszczów: Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego i Zygmunta Krasińskiego. Wiele ich dzieł naznaczonych jest właśnie myśleniem o jakimś jednostkowym wybawicielu, który wyzwoli ojczyznę spod jarzma zaborców.
Powyższy fragment pochodzi z najwybitniejszego bodajże dzieła Adama Mickiewicza – z Dziadów cz. III. To fragment, który przedstawia metafizyczną przemianę głównego bohatera, która dokonuje się w rosyjskim więzieniu. Gustaw zmienia się w Konrada. Młody naiwny człowiek, zwracający uwagę jedynie na potęgę swoich uczuć, zmienia się w dorosłego i świadomego swojej roli w świecie mężczyznę, patriotę. Poeta zmienia się w wieszcza. Scenie towarzyszy atmosfera metafizycznego obrzędu, ponieważ Konradowi towarzyszą niewiadomego pochodzenia duchy, które niejako uświadamiają mu, jak wielką siłę posiada ludzka wiara. Jest to potęga, za pomocą której można osiągnąć tak naprawdę wszystko, ale mało kto wie o jej istnieniu, mało kto jest w stanie jej używać. Niewiele jest takich wybitnych indywidualności. Duch mówi w czasie snu Konrada, że tak naprawdę każdy człowiek dysponuje potęgą, która jest w stanie zawładnąć piekłem i niebem, nie wspominając nawet o ziemskich imperiach. Na podstawie późniejszej Wielkiej Improwizacji można potwierdzić, że Konrad właśnie kimś takim się stał. Odkrył w sobie tę potęgę, która niemal – w jego mniemaniu – zrównała go z Bogiem. Jasnym przekazem Dziadów cz. III jest to, że jeden człowiek, o ile odkryje w sobie utajone siły, jest w stanie zmienić losy świata.
Innym romantycznym przykładem takiej wiary w pojedynczego człowieka jest dzieło Juliusza Słowackiego – dramat pt. Kordian. Pod względem przesłania jest to dzieło bardzo zbliżone do Dziadów cz. III Mickiewicza. Istnieją nawet głosy, że Słowacki wzorował się na starszym od siebie rodaku. Tytułowy młodzieniec,skrzywdzony przez młodzieńczą miłość, odbywa podróż po całym świecie i przekonuje się o tym, że ludzie są dużo bardziej nikczemni niż mu się wydawało. Przeżywa kryzys wiary w autorytety, w Boga i w siebie samego. Dojrzewa, przestaje być naiwny, zaczyna widzieć świat takim, jakim jest w istocie. Kulminacją tej przemiany (również bardzo zbliżonej do przemiany Gustawa w Konrada) jest jego monolog na szczycie góry Mont Blanc. Jego przemiana dotyczy również podjęcia zamiaru wyzwolenia Polski poprzez zabójstwo cara. „Namaszczenie” Kordiana (po raz kolejny – uczynienie go duchowym przedstawicielem narodu polskiego) zostaje niejako potwierdzone przez zesłanie mu chmury, która przenosi go z powrotem do ojczyzny.
Oba powyższe przykłady pokazują, że jednostka jest w stanie zmienić losy świata. Oczywiście oba pokazują to w charakterystyczny dla romantyzmu, przejaskrawiony i metafizyczny sposób, ale trudno się nie zgodzić z tezą zawartą w temacie. Znamy w końcu z historii przykłady jednostek, które dzięki swojej charyzmie potrafiły pociągnąć za sobą tłumy, a tłumy owe zmieniały bieg historii. Oczywiście większość tych przykładów jest niechlubnych i kończyło się wielkimi tragediami dziejowymi, lecz znamy też ludzi, którzy dokonywali bardzo wielu dobrych rzeczy, jak choćby Jan Paweł II czy Nelson Mandela. Cytując jedną z najmądrzejszych piosenek polskich, należy uparcie wierzyć, że „ludzi dobrej woli jest więcej”.