Niestety życie nie zawsze bywa sprawiedliwe. Jednym z nas powodzi się lepiej, innym gorzej. Niektórzy są biedni, inny opływają w luksusy. Niektórzy sami sobie na taką lub inną sytuację zapracowali, innych pokarał, lub uszczęśliwił los. Literatura bardzo obficie porusza temat ścierania się ze sobą światów ubóstwa i bogactwa, ich nieprzystawalności oraz wzajemnej antypatii.
Lalka Bolesława Prusa to dzieło, którego jednym z głównych wątków jest współistnienie obok siebie wielu grup społecznych o odmiennym statusie majątkowym. Na główny plan jednak wysuwają się dwie z nich, te najbardziej jaskrawe i wyraziste: arystokracja oraz warstwa skrajnie uboga. Obie poznajemy przez pryzmat Stanisława Wokulskiego, głównego bohatera powieści, który obraca się zarówno w jednej, jak i w drugiej.
Arystokracja jest przedstawiona jako grupa pogrążona w dekadencji, upojeniu własną wielkością i bogactwem, które odrywają ją od rzeczywistości i problemów zwykłych ludzi. To wielkie szlacheckie rody, które zamknięte są we własnym hermetycznym gronie, w którym liczy się tylko status majątkowy i słynne nazwisko. Arystokraci są zagubieni we własnym bogactwie, które ich rozleniwia, gardzą pracą, przetracają życia na balach i polowaniach.
Obok ich pałaców, bardzo niedaleko mieszczą się dzielnice zupełnej nędzy, gdzie ludzie żyją nieraz w rozlatujących się chałupkach, czy nawet ziemiankach. Każdego dnia muszą walczyć o przetrwanie, o możliwość zaspokojenia najbardziej elementarnych potrzeb ludzkich. Ci ludzie niepozbawieni są potencjału, który odnajduje w nich Wokulski. Jednak ich codzienność uniemożliwia im podjęcie normalnej pracy i włączenie się w tryb życia społecznego. Obie te grupy mogłyby sobie nawzajem pomóc, jednak dzieli ich społeczna przepaść niemożliwa do zakopania.
Rozdźwięk pomiędzy ludźmi biednymi i majętnymi widoczny jest również w Granicy Zofii Nałkowskiej. Dobrze obrazuje to opis kamienicy pani Kolichowskiej, w której konkretne grupy społeczne rozmieszczone są w odpowiednich miejscach domu, na odpowiednich piętrach. Jest to bardzo symboliczny obraz tytułowej granicy, która przebiega przez poszczególne warstwy społeczne. Granicy niewidocznej, ale odczuwalnej przez wszystkich, którą trudno jest przekroczyć zarówno fizycznie, jak i mentalnie.
Świadczy to – tak samo, jak w Lalce – że w zasadzie niemożliwe jest to, by biedni i ubodzy żyli ze sobą w symbiozie, która mogłaby służyć obu stronom. Wymagałoby to przede wszystkim zażegnania pewnych schematów myślowych, które każą ludziom myśleć o ludziach w kategoriach „lepszy – gorszy”, kiedy chodzi o status majątkowy. Parafrazując słynne przysłowie można powiedzieć, że: to nie wstyd być ubogim, natomiast wstydem jest sytuacja, kiedy ma się pieniądze i tylko na tym opiera się swoją ludzką wartość.
Nasz świat chyba od zawsze dzielił się na biednych i bogatych, tak już zapewne będzie zawsze. Jedyne, co możemy zmienić, to swoje myślenie i zachowanie. Tylko w ten sposób można będzie kiedyś wreszcie doprowadzić do sytuacji, w której zniwelowane zostaną tak drastycznie wyraźne podziały społeczne, a przede wszystkim zniwelowana zostanie wzajemna niechęć pomiędzy przedstawicielami różnych społecznych warstw.