Tytuł dzieła literackiego bardzo często pomijany jest w jego dogłębnych analizach. To błąd, ponieważ jest to element utworu tak samo integralnie związany z całością, jak każdy inny. Nieraz potrafi całkowicie zmienić nasze patrzenie na dany tekst, czasem zmienić jego wydźwięk. Autorzy zapytani o swój warsztat twórczy, niekiedy przyznają, że największy problem mają właśnie z wyborem ostatecznego tytułu, ponieważ od tej pory to on będzie reprezentować całą pracę, którą włożyli w stworzenie swoich dzieł. To prawda – tytuł ma ogromne znaczenie dla sensu utworu i dla naszego odbioru.
Jedna z najważniejszych powieści jednego z najważniejszych polskich prozaików przełomu XIX i XX wieku, Stefana Żeromskiego, nosi tytuł Przedwiośnie. Trzeba przyznać, że na pierwszy rzut oka nie jest to tytuł, który wiele obiecuje. Można by się po nim spodziewać opowieści o przyrodzie, ewentualnie o ludziach żyjących blisko niej i opowiadających o niej, nie natomiast historyczno-politycznej opowieści o jednym z najważniejszych przełomów w dziejach Polski.
Mimo to Przedwiośnie traktuje właśnie o odzyskaniu przez Polskę niepodległości po stu dwudziestu trzech latach zaborów. Skąd więc przedwiośnie? Przedwiośnie, jak sama nazwa wskazuje, to słowo określające czas przed wiosną, kiedy zima zaczyna słabnąć, ale nie pojawiły się jeszcze pierwsze oznaki nowej pory roku, kiedy widać już, że natura szykuje się do wielkich zmian, ale one same jeszcze nie następują.
Przedwiośnie w rozumieniu powieści Żeromskiego jest więc pewnym okresem w historii Polski. Oto skończyła się już mroczna zima zaborów, czuć, że Polska będzie wolna, ale wciąż nie wiadomo, jaki przyjmie kształt. Niepokoje społeczne, chaos ideologiczny i organizacyjny, przyzwyczajenie ludzi do życia „po staremu”, wreszcie spory polityczne i światopoglądowe na najwyższych szczeblach władzy – tak wyglądały pierwsze lata II Rzeczypospolitej. Był to wielki ideologiczny lej, z którego dopiero wyłonić się miała nowa Polska, rozkwitnąć i zaowocować. Przyrównanie Polski do żywego organizmu, do natury, stawia cały proces rodzenia się państwowości w nieco innym, bardziej zrozumiałym i lepiej przyswajalnym świetle.
Również na przykładzie innych dzieł literackich można zaobserwować to, jak wielkie znaczenie ma tytuł utworu dla interpretacji jego treści. Można przywołać choćby inną, dużo wcześniejszą powieść Żeromskiego, pt. Syzyfowe prace. Tytuł nawiązuje do mitologii greckiej i do postaci Syzyfa, który przez bogów skazany został na wieczne wtaczanie głazu pod górę, głazu, który tuż przed szczytem zawsze wyślizgiwał mu się z rąk.
„Syzyfową pracą” nazywamy więc zajęcie, które z góry skazane jest na porażkę, zadanie, którego nie da się wykonać, a samo próbowanie niesie ze sobą nutę absurdu. Jak więc to odnieść do powieści opowiadającej o polskich uczniach próbujących odnaleźć własną drogę do polskości w przesiąkniętej rusyfikacją szkole? Biorąc pod względem finał powieści, można powiedzieć, że owe próby zruszczenia młodych Polaków przez Moskali były właśnie pracą syzyfową – ciężką, wymagającą ogromnego trudu i poświęcenia, ale z góry skazaną na niepowodzenie, bowiem Polaków nie da się odciąć od ich korzeni. Trzeba przyznać, że nadanie powieści takiego tytułu w czasie, kiedy zabory jeszcze trwały, wymagać musiało nie lada odwagi.