Obraz Rzymu, jaki stworzył Henryk Sienkiewicz w swojej wspaniałej powieści, pt. Quo vadis, wpisuje się w tradycje sięgającą wieleset lat wstecz, tradycje miast przeżartych przez zło tak mocno, że tylko zrównanie ich z ziemią może je uratować. Rzym to miasto grzechu, jest przeżarte na wskroś rozpustą, strachem, śmiercią i szaleństwem. Miasto podobne do biblijnych Sodomy i Gomory, któremu grozi niechybne zniszczenie. Tak się też dzieje, a spod zgliszczy starego miasta wyłania się nowe, które w przyszłości stanie się stolicą nowej religii.
Na przełomie I wieku przed naszą erą i I wieku naszej ery Cesarstwo Rzymskie zaczynało się już chylić ku upadkowi. Postępująca degrengolada władzy, bezsensownie prowadzone wojny, niechlujnie bronione granice, wzrost potęgi plemion barbarzyńskich, a także rozwijające się z niesamowitym tempie chrześcijaństwo – wszystkie te czynniki sprawiły, że największe imperium w dziejach świata stało na progu upadku. Henryk Sienkiewicz w Quo vadis opisał stolicę tego wielkiego państwo w połowie I wieku naszej ery, kiedy cezarem był Neron – człowiek obłąkany, większą uwagę niż do spraw państwowych przykładający do uczt i własnej poezji. Jego absolutny brak kompetencji był tragiczny w skutkach.
Sam Rzym przedstawiony jest jako miasto chylące się niejako pod ciężarem własnego zepsucia. Arystokracja zajęta jest ciągłą rozpustą, urzędnicy są przekupni i dbają tylko o własny interes, niewolnictwo jest uważane za cnotę, a życie prostego obywatela nie jest warte zbyt wiele. Kobiety zajmują się tylko szukaniem nowych kochanków, mężczyźni obżarstwem i spożywaniem wina. Wszystkiemu temu patronuje Neron, który daje właśnie taki przykład – przykład zepsucia, rozkładu, degrengolady zarówno zewnętrznej, jak i duchowej, moralnej.
Symbolicznym momentem w powieści Sienkiewicza jest pożar „wiecznego miasta”, który kazał wzniecić sam cezar, by zdobyć natchnienie do napisania swojego poematu. Rzym niejako więc strawił sam siebie, jego apokalipsa wynikła ze środka jego samego, od jego władcy. Kolejnym elementem, który był symbolicznym końcem starego Rzymu, były krwawe igrzyska, które Neron wyprawił, by pozbyć się chrześcijan niesłusznie oskarżonych o podłożenie ognia. Zgliszcza Rzymu spływają więc krwią niewinnych wbijając ostateczny gwóźdź do trumny dotychczasowej potędze Imperium.
Jest jednak nadzieja. W Rzymie jest coraz więcej chrześcijan, ich liczba rośnie mimo mordów i prześladowań. Nowa religia, religia miłości i przebaczenia zyskuje na popularności, a w dodatku do Rzymu przybywa święty Piotr – uczeń Chrystusa, jego apostoł uważany tradycyjnie za pierwszego papieża. Wątek ten daje symboliczny początek nowemu Rzymowi, który po wielu latach stanie się stolicą chrześcijaństwa, nie bez powodu nazywaną Stolicą Piotrową.
Rzym w Quo vadis to na początku miasto, które w metaforyczny sposób pożera samo siebie, aż do momentu, w którym Neron wpada na obłędny i zupełnie szalony pomysł, by je spalić, a później skąpać we krwi chrześcijan. To jednak, mimo że wiąże się z wielkim cierpieniem i śmiercią wielu istnień ludzkich, daje podwaliny pod istnienie zupełnie innego, nowego Rzymu. Miasta, które w ciągu kolejnych stuleci stanie się ostoją nadziei, miłości i świętości.