Jercewo to nazwa miejscowości, w której mieścił się obóz pracy, do którego trafił Gustaw Herling-Grudziński w 1940. Pisarz przeżył tam kilka lat i odzyskał wolność, a zdobyte doświadczenia zawarł w powieści Inny świat. Dzięki temu dysponujemy dzisiaj wstrząsająco dokładnym świadectwem na temat tego, jak zorganizowane było życie w miejscu przeznaczonym do wyzysku, niewolniczej pracy, dehumanizacji jednostki ludzkiej, a w końcu śmierci.
Z opowieści narratora dowiadujemy się, że obóz w Jercewie powstał zaledwie kilka lat wcześniej, kiedy sześciuset pierwszych więźniów zostało wysadzonych z pociągu w zamarzniętym lesie nieopodal Archangielska. Własnymi siłami zbudowali oni fundamenty późniejszego łagru, mieszkając na początku w szałasach oraz otrzymując ledwie pozwalające na przeżycie racje żywnościowe, a także pracując przy mrozach dochodzących do czterdziestu stopni Celsjusza.
Kiedy do Jercewa trafił główny bohater Innego świata, obóz był już prężnie działającym, w pełni rozwiniętym ośrodkiem przemysłowym. Zamieszkiwało go ponad trzydzieści tysięcy więźniów, a cały obóz rozciągał się na przestrzeni dziesiątek kilometrów kwadratowych. Jercewo dysponowało własnym tartakiem, bocznicami kolejowymi, dziesiątkami baraków oraz oczywiście dobrze rozwiniętym systemem strażnic i wieżyczek wartowniczych. Całość otoczona była drutem kolczastym. Jercewo słynęło z bycia łagrem o najostrzej przestrzeganym regulaminie, ale przy tym również z najlepszych warunków życia więźniów, przy czym oczywiście słowo „najlepsze warunki” odnosiło się do standardów obozowych.
Więźniowie budzeni byli bladym świtem i po niewielkim posiłku wyprawiani byli w wielokilometrowy marsz na miejsce pracy, najczęściej wyrębu lasu. Pracowali ciężko i w ekstremalnych warunkach, przy bardzo dużych mrozach. Nie byli wykwalifikowani, ani wystarczająco ciepło ubrani, co bardzo szybko doprowadzało do chorób i wyniszczenia organizmu. Kiedy więzień przestawał być efektywny w pracy, przestawał przedstawiać jakąkolwiek wartość dla strażników. Przeważnie wówczas przestawał być karmiony i pozwalano mu powoli umrzeć. Dni wolne od pracy były rzadkością i przyznawane były więźniom w zasadzie tylko wtedy, kiedy przez dłuższy czas udawało im się wyrobić niebotyczną normę.
Przetrwanie w łagrze zależało w dużej mierze od umiejętności poradzenia sobie oraz od tego, jaką pracę przydzielono konkretnemu więźniowi. Główny bohater pracował jako tragarz, co dawało mu niekiedy możliwość uprowadzenia jakichś towarów, w tym jedzenia. Nie wszyscy jednak mieli taką okazję, przeważnie więźniowie zmuszani byli do pracy ponad swoje siły. Jedyną szansą na oderwanie się od niej był pobyt w szpitalu, co doprowadzało do istnej plagi samookaleczeń.
Bardzo różne były również wewnętrzne stosunki pomiędzy więźniami. Większość z nich po prostu próbowała przetrwać, inni w miarę możliwości pomagali słabszym czy chorym. Były jednak jednostki, które wykorzystywały swoją pozycję w obozie i innych traktowały w haniebny sposób. Okradali chorych lub umierających, nie stronili od przemocy, gwałcili kobiety. Powszechne było donosicielstwo, ponieważ każdy konfident liczył na profity ze strony władzy obozowej, na lepsze traktowanie.
Funkcjonowanie obozu w Jercewie opisane przez Herlinga-Grudzińskiego przeraża. Nie chodzi tu już bowiem tylko o ogrom zbrodni, które dokonywane tam były cały latami. Na przykładzie tego łagru widać bowiem to, jak dobrze zorganizowany może być mechanizm zła, przemocy i zbrodni.