Jedni uważają, że władza deprawuje. Inni, że przyciąga ona jednostki, które zdeprawowane zostały już wcześniej. Faktem jest, że zarządzanie innymi ludźmi jest bardzo trudnym zajęciem, gdyż z jednej strony obarcza człowieka wielką odpowiedzialnością, ale z drugiej daje ogromne możliwości i wiele pokus, którym nieraz trudno jest się oprzeć. Temat ten wielokrotnie podejmowany był przez literatów, zwrócił na niego uwagę również Bolesław Prus.
Z legend dawnego Egiptu to jedna z najsłynniejszych nowel autorstwa Bolesława Prusa. Przedstawia ona moment śmierci faraona Ramzesa i sytuację związaną z ewentualnym przejęciem władzy przez jego wnuka Horusa. Nowela jest w zasadzie porównaniem dwóch postaw władców. Ramzes jest tyranem, który kieruje się tylko rozwijaniem potęgi egipskiego imperium. Liczy się dla niego tylko abstrakcyjne pojęcie kraju, do którego dąży nie przebierając w środkach. Nie liczy się dla niego pojedynczy człowiek, a każdy przejaw sprzeciwu kara drastycznymi środkami. Egipt rośnie w siłę gospodarczą i militarną, ale ludzie są uciśnieni i źle traktowani.
Horus natomiast na tle swojego dziada jawi się jako człowiek dużo bardziej wyrozumiały i łagodny. Czuje wielką odpowiedzialność, jaka ma spocząć na jego barkach i projektuje edykty, które mają złagodzić tyranię panującą w Egipcie. Horus chce zlikwidować wyzysk niewolników i zdecydowanie ukrócić bestialską przemoc, jakiej dopuszczała się władza. Liczyli się dla niego prości ludzie, to im miało się żyć dobrze. Są to dwie postawy, które różnią się celem posiadania władzy. W pierwszym przypadku jest to służbistyczne podejście do swojego urzędu i nadużywanie go w imię potęgi państwa. Druga jest bardziej humanistyczna i humanitarna, łagodzi przemoc i niesprawiedliwości społeczne.
Innym dziełem, w którym poruszony jest motyw władzy i jej zgubnego wpływu na jednostkę jest Mały Książę Antoine’a de Saint-Exupery’ego. Tytułowy bohater trafia na planetę niejakiego Króla. Jest to człowiek skrajnie zapatrzony w siebie i w posiadaną władzę. Chełpi się nią. Problem polega jednak na tym, że nie posiada on żadnych poddanych. Żyje mrzonką, według której słońce wschodzi i zachodzi na jego rozkaz. Jest to poziom miłości własnej zakrawający na chorobę.
Szalonym władcą jest również Neron z Quo vadis Henryka Sienkiewicza. Ten historyczny cesarz rzymski był osobowością zupełnie odklejoną od rzeczywistości. Nie zajmował się w zasadzie w ogóle sprawami zarządzanego przez siebie imperium, skupiał się na doskonaleniu swoich umiejętności poetyckich. Doprowadza nawet do spalenia Rzymu, byle tylko zyskać natchnienie. Los prostych ludzi nie zajmuje go wcale, siebie samego natomiast ma za istotę boską.
Wiele wymagamy od osób, które zgadzają się sprawować władzę nad państwem, w którym żyjemy. Nic dziwnego, historia pokazuje, że wielokrotnie dochodziło do sytuacji, w której posiadana władza demoralizowała jednostkę i dochodziło przez to do wielkich tragedii. Należy sobie uświadomić, że władza jest jedynie pełnionym urzędem, zawodem – bardzo odpowiedzialnym i ważnym społecznie – ale tylko zawodem. Na pewno nie daje nikomu prawa do umniejszania drugiemu człowiekowi, czy pomiatania nim. Na szczęście czasy Ramzesa, czy Nerona już dawno minęły i dziś mamy dużo więcej narzędzi do tego, by rzeczywiście sprawować władzę w sposób demokratyczny.