Żyjemy w czasach, w których na terenie naszego kraju nie toczą się na szczęście żadne konflikty zbrojne. O wojnach, okupacji, powstaniach i innego rodzaju rewoltach uczymy się na lekcjach historii, z książek. Rzeczywistość wojenna jest tak bardzo różna od tej, w której żyjemy, że bardzo trudno postawić się na miejscu ludzi, którzy w jej trakcie musieli żyć. Nie jesteśmy do końca w stanie powiedzieć, jak zachowywalibyśmy się na miejscu tych ludzi, ponieważ to bardzo ekstremalne warunki, do których nie jesteśmy przygotowywani. Mamy jednak świadectwa historyczne, które dowodzą, że w trudnych chwilach człowiek znajduje w sobie pokłady odwagi i męstwa, o które sam siebie mógłby wcześniej nie podejrzewać.
O czasach okupacji opowiada powieść Aleksandra Kamińskiego pt. Kamienie na szaniec. Jest to powieść, chociaż nosi znamiona reportażu, gdyż dokumentuje prawdziwe wydarzenia i życia prawdziwych ludzi, których zresztą autor bardzo dobrze znał. Bohaterami powieści są bardzo młodzi ludzie, których wojna i okupacja hitlerowska zastały na progu dorosłości. Byli to harcerze, którzy nagle zostali postawieni przed faktem odebrania im wolności, możliwości normalnego rozwoju, czy możliwości decydowania o swoim własnym życiu i losie. Niesprawiedliwość i absurdalność takiej sytuacji była niewyobrażalna. Główni bohaterowie powieści Kamińskiego, czyli Tadeusz „Zośka” Zawadzki, Jan „Rudy” Bytnar i Aleksy „Alek” Dawidowski byli bardzo młodymi, zaledwie dwudziestoparoletnimi mężczyznami, kiedy trwała okupacja. Każdego dnia, w każdej sytuacji groziło im niebezpieczeństwo. Narazić się hitlerowcom można było bardzo łatwo, więc wolność ludzka została naprawdę mocno ograniczona. Można by twierdzić, że w takiej sytuacji najodpowiedniejszą postawą było zamknięcie się w sobie i niewychodzenie z domu w oczekiwaniu na rozwój wydarzeń. Podejmowanie jak najmniejszego ryzyka, stanie się wręcz niewidzialnym. Bohaterowie Kamieni na szaniec byli jednak zupełnie innego usposobienia.
Wielu harcerzy w czasie okupacji przeszło do Szarych Szeregów, czyli paramilitarnej organizacji młodzieżowej, której zadaniem było prowadzenie działań sabotujących administrację nazistowską na terenie głównie Warszawy. Działania te miały na celu po pierwsze utrudnienie pracy Niemcom okupującym stolicę, a po drugie dodawanie otuchy jej mieszkańcom, którzy niejednokrotnie bywali świadkami upokorzeń doznawanych przez Niemców. Działający w Szarych Szeregach ludzie byli niezwykle odważni, kochali ojczyznę i pragnęli jej wolności, za siebie nawzajem byli w stanie oddać życie. Poświęcali swój czas, energię i pracę dla działań sabotażu. Nie bali się, nie zwracali uwagi na ryzyko i niebezpieczeństwo. Uważam, że to „zasługa” właśnie czasów, w których żyli. Przez to, że na co dzień stykali się w brutalnością, niesprawiedliwością, a także cierpieniem i śmiercią, młodzież dojrzewała w przyspieszonym tempie, a ich dusze i serca hardziały, stawały się odporne na stres, lęk i niebezpieczeństwo. Wspólna działalność konspiracyjna zbliżała tych młodych ludzi, którzy byli wobec siebie lojalni aż do końca. Widać to było doskonale, kiedy gestapo aresztowało jednego z członków Szarych Szeregów, Janka „Rudego” Bytnara. Jego koledzy od razu zaczęli przygotowywać się do odbicia towarzysza z rąk oprawców. Przeprowadzili „akcję pod arsenałem” i co prawda udało im się odbić przyjaciela, ale ten był już na tyle skatowany przez nazistów, że nie przeżył kolejnej doby. Również kilku innych zostało wówczas śmiertelnie rannych. Ci jednak, którzy przetrwali, nie załamali się, choć oczywiście ciężko przeżyli śmierć swoich towarzyszy. Dalej uczestniczyli w walce, nie złamano ich ducha.
Na co dzień nie jesteśmy stawiani w obliczu sytuacji, które każą nam zadawać sobie pytania o najważniejsze wartości: odwagę, miłość do ojczyzny, zdolność do poświęcenia wobec przyjaciół. Te kwestie zaczynają być ważne dopiero w sytuacjach ekstremalnych, takich, w których zagrożone staje się życie nasze i naszych bliskich. Losy bohaterów Kamieni na szaniec dowodzą, że prawdą jest stwierdzenie, iż w trudnych czasach człowiek znajduje w sobie odwagę, by walczyć. Nam pozostaje jednak mieć nadzieję, że historia nigdy nie postawi nas w sytuacji, w której będziemy musieli tę odwagę w sobie odnaleźć. Jestem jednak zdanie, że gdyby tak się stało, również pokolenie dzisiejszej młodzieży nie wahałoby się, by bronić swojej ojczyzny i oddawać życie w walce o jej wolność i niepodległość.