Życie jest największą wartością, jaka istnieje. Wartą każdego poświęcenia, bezcenną. Niestety wciąż zdarzają się sytuację, w których jest ono zagrożone – to choćby wojny, które towarzyszą ludzkości od jej powstania. Wówczas ludzie są w dużo większym niebezpieczeństwie, jednak tak trudne doświadczenia, zupełnie paradoksalnie, pomagają niektórym docenić życie już kiedy nastanie pokój. O takich doświadczeniach bardzo często mówi literatura reportażowa, która przekładając na papier doświadczenia prawdziwych ludzi, stara się odnaleźć odpowiedzi na pytania o najbardziej fundamentalne prawa rządzące ludzką egzystencją.
Zdążyć przed Panem Bogiem to legendarny już reportaż autorstwa Hanny Krall, w którym ta wybitna reportażystka rozmawia z Pawłem Edelmanem, uczestnikiem i jednym z przywódców żydowskiego powstania w getcie warszawskim w 1943 roku, w trakcie trwania II wojny światowej. Opowiedział on tragiczną historię zrywu niepodległościowego zdesperowanych ludzi, którzy od początku wiedzieli, że skazani są na porażkę. Ich celem jednak nie była wygrana. Chcieli jedynie poczuć się wolni w ostatnich chwilach życia, wybrać sposób, w który odejdą z tego świata. Edelmanowi udało się przeżyć. Na kartach reportażu Krall wspomina on, jak ratował poszczególnych Żydów, wyciągając ich z transportów do obozu zagłady. Nie wszystkim jednak był w stanie pomóc. Ta świadomość zapadła mu w serce tak głęboko, że dawała o sobie znać już w czasie wolności, po zakończeniu się wojny. Edelman został kardiochirurgiem i po raz kolejny poświęcał się ratowaniu ludzkiego życia. Do walki o życie każdego pacjenta podchodził, jak do wyścigu z samym Panem Bogiem, który już pragnął zabrać kogoś do siebie, do nieba. Edelman każde uratowane życie traktował jako spłacenie rzekomego długu za życie ludzi, których nie był w stanie uratować w czasie wojny w getcie warszawskim, a także jako wygrany wyścig z Panem Bogiem. Właśnie od tej myśli wziął swój tytuł cały tom Hanny Krall. Widać więc jasno, że niezależnie od tego czy w warunkach wojennych, czy pokojowych – walka o życie ludzkie jest naszym największym moralnym obowiązkiem, zaniedbanie którego może skutkować nie tylko katastrofalnymi konsekwencjami społecznymi, lecz przede wszystkim wyrzutami sumienia, z którymi przyjdzie nam żyć do końca naszych dni.
Walka o życie w czasach powojennych, czyli czasach – przynajmniej względnego – spokoju, przybiera formę nie tylko starań o zachowanie istnienia jako takiego, lecz przede wszystkim walki o godność życia, o swoje środowisko, o praworządność kraju, w którym żyjemy. Polska miała szczególnie dużo doświadczeń pod tym względem, ponieważ tuż pod II wojnie światowej trafiła do strefy wpływów Związku Radzieckiego, który był krajem komunistycznym i totalitarnym. Doprowadziło to do sytuacji, w której polscy obywatele bardzo często z narażeniem zdrowia i życia musieli się buntować i przypominać władzy o tym, że nie pozwolą się traktować w sposób niesprawiedliwy i niegodny. Doprowadziło to choćby to wprowadzenia stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku. Był to czas okrutnego reżimu wojskowego i brutalnego tłumienia wszelkiego sprzeciwu wobec aparatu władzy. Marek Nowakowski opisywał te wydarzenia w Raporcie o stanie wojennym. W krótkich formach literackich, przypominających nowele, autor ten przedstawiał codzienne sytuacje, które w normalnych czasach pewnie byłyby niezauważalne, ale z perspektywy stanu wojennego nabierały zupełnie nowego znaczenia. Widać tutaj nie tylko szarą codzienność, do której doprowadziła socjalistyczna polityka i rozczarowanie i gorycz obywateli, ale też często sytuacje, które zagrażały ludzkiemu życiu, jak choćby konfrontacje z milicją czy z wojskiem. Książka ta pozostaje świadectwem, że walka o takie wartości jak życie, godność i sprawiedliwość toczą się każdego dnia, niezależnie od tego, czy akurat trwa wojna, czy nie.
Należy podkreślić jeszcze raz, że życie jest najwyższą wartością na świecie, ale nie jedyną. Warto pamiętać, że życie wiąże się z szeregiem prawy obywatelskich, które ludziom się po prostu należą, a czego nie ma prawa ignorować żadna władza i żaden rząd. Kiedy tak się stanie, powinien to być jasny sygnał do sprzeciwu nie tylko indywidualnego, lecz także ogólnospołecznego.