Powieści Melchiora Wańkowicza nie trzeba chyba specjalnie w naszym kraju reklamować – to bowiem autor o ustabilizowanej pozycji w kanonie najważniejszych literatów polskich XX wieku. Istnieją jednak dzieła mniej znane, które wszak zasługują na to, by je poznać, i by kolejne pokolenie odkryło ich piękno oraz życiową wartość. Jedną z takich powieści jest na pewno Ziele na kraterze.
Ziele na kraterze to powieść reportażowo-autobiograficzna, w której Melchior Wańkowicz stara się podsumować początki założonej przez siebie i przez swoją żonę rodziny, jej wczesne losy, sposób dorastania dwóch córek, Krysi i Marty, oraz to, jaki wpływ na powyższe miał czas, w którym wszystkie te procesy się odbywały – dwudziestolecie międzywojenne. Tytuł nakierowuje ważnego czytelnika na wnioski – zielem na kraterze można określić pokolenie ludzi, którzy okres swojego największego wzrostu (dzikiego jak ziele wysiewające się samo), przypadł na okres jałowy, mroczny i niebezpieczny jak okolice wulkanicznych kraterów.
Krysia i Marta to córki Melchiora i Zofii Wańkowiczów. Cała rodzina jest szczęśliwa, żyje w harmonii, a jej członkowie dbają o utrzymywanie i pogłębianie wzajemnych więzi. Wańkowiczowie podróżują, bawią się, wspierają w trudnych momentach, prowadzą zwykłe życie, którego pragnie większość z nas. Dziewczęta dojrzewają i planują wejście w dorosłość. Niestety tuż po zdaniu przez nie matury, wybucha II wojna światowa i krzyżuje wszystkie plany. Głowa rodziny musi emigrować, Marta zostaje dla bezpieczeństwa wysłana do Ameryki, w Polsce zostaje Krysia z Zofią. Córka angażuje się w działalność konspiracyjną i inie w powstaniu. Dom zostaje zbombardowany i Zofia również opuszcza Polskę.
Wszystkie te wydarzenia pokazują jak skomplikowane potrafiły być losy rodzin polskich w pierwszej połowie XX wieku. Rodzin zwykłych ludzi, którzy pragnęli jedynie żyć, pracować i opiekować się swoimi najbliższymi. W Zielu na kraterze bardzo dobrze widać kontrast pomiędzy sielanką życia w pokoju, a koszmarem wojny. Poza jednak tymi oczywistymi zaletami poznawczymi, Ziele na kraterze to po prostu bardzo ciekawie (i świetną polszczyzną) napisana książka, przy której można się zarówno śmiać, płakać, jak i wzruszać. Co istotne można tę książkę czytać wielokrotnie i za każdym razem odkryje się w niej coś nowego, co jeszcze bardziej zbliża ją do naszego życia codziennego.
Ziele na kraterze Melchiora Wańkowicza można z czystym sumieniem polecić czytelnikowi w każdym wieku z pewnością, że nie straci on czasu poświęconego na lekturę. To książka autentyczna, która po przeczytaniu zostaje w wyobraźni czytelnika jeszcze na bardzo długo. I dobrze, ponieważ ma ona w sobie mądrość, której nie sposób od razu w siebie wchłonąć i w pełni zrozumieć.