Przedwiośnie to chyba jedna z najbardziej kontrowersyjnych powieści w dorobku Stefana Żeromskiego. Jest tak m.in. przez dynamicznego głównego bohatera, tematykę utworu, a także (a może przede wszystkim) przez bardzo niejednoznaczne zakończenie, które do dzisiaj jest interpretowane na różne sposoby.
Bohaterem Przedwiośnia jest młody Cezary Baryka, Polak, który urodził się i wychowywał w Baku, gdzie przeżył dwie wojny oraz rewolucję bolszewicką. Został osierocony przez matkę, a gdy cudem odnalazł ojca-weterana I wojny światowej, za jego namową postanowił wrócić do Polski. Stary Baryka jednak umiera tuż przed granicą, a jego syn musi sobie dalej radzić sam uzbrojony jedynie w kilka mrzonek swojego ojca na temat nowoczesnej cywilizacji, jaką mieli zastać w kraju.
Na dojrzewanie Cezarego miało wpływ bardzo wiele czynników, m.in. nieobecność ojca powołanego do wojska w trakcie I wojny światowej, doświadczenie rewolucji bolszewickiej i krwawego żniwa, jakie zebrała w Baku, uczestnictwo w komunistycznych wiecach, widok wojny ormiańsko-tatarskiej i jej ofiar, śmierć matki, śmierć dopiero co odnalezionego ojca, rozczarowanie Polską, a także długofalowe wysłuchiwanie bardzo różnorodnych poglądów na to, w jaki sposób powinna wyglądać ojczyzna po 1918 roku. Wszystko to sprawiło, że młody Baryka nie umiał opowiedzieć się po żadnej ze stron, wciąż się wahał, ciągle nie wiedział, jaką drogę wybrać, zarówno dla siebie, jak i dla Polski.
Właśnie takiego rozdarcia odzwierciedleniem stała się ostatnia scena Przedwiośnia. Baryka wraca do Warszawy po pobycie w Nawłoci, gdzie wskutek bardzo pochopnego postępowania w kwestiach damsko-męskich, został upokorzony przez arystokratkę. Zawód miłosno-emocjonalny wiąże się w kryzysem światopoglądowym młodego człowieka, który z jednej strony sprzeciwia się powolnym ruchom reformatorów, z drugiej nie potrafi się pogodzić z tym, że komuniści doprowadzą do rewolucyjnego rozlewu krwi. Pragnie sprawiedliwości oraz równości, lecz nie wie, jaką drogą można by do niej doprowadzić. Kwestia dobrobytu Polski wydaje się być beznadziejna i nie do rozwiązania, więc chłopakowi towarzyszy przeświadczenie, że cokolwiek by zrobił, jakiekolwiek kroki by podjął, i tak niczego nie będzie to w stanie zmienić.
Cezary Baryka staje zatem w jednym szeregu z innymi komunistami, którzy wspólnym pochodem kierują się pod Belweder. W młodzieńcu główną emocją jest żal wobec arystokratki, a ta – z samego faktu „wysokiego urodzenia” – była dla komunistów wrogiem, więc Baryka kierował się głównie indywidualnymi powodami. Drogę pochodowi zastępuje jednak wojsko, a Baryka odłącza się od komunistów. Nadal idzie w tym samym kierunku, ale nie ramię w ramię z tymi, którzy są zagorzałymi wyznawcami bolszewizmu. Symbolizuje to, że Baryce przyświeca podobny cel, ale nie chce do jego osiągnięcia używać tych samych, tak samo brutalnych, nieludzkich i niesprawiedliwych metod, na jakie napatrzył się kilka lat wcześniej podczas rewolucji w Baku.
Interpretacja ta nie jest jednak narzucana przez Stefana Żeromskiego, chociaż w ostatniej scenie Przedwiośnia widać dużą desperację głównego bohatera; desperację wywołaną niemocą, bezradnością, zarówno osobistą, jak i ogólnospołeczną. Żeromski umyślnie nie dopowiedział swojej powieści do końca, by podkreślić, że tak ważne i skomplikowane tematy, jakie poruszył w Przedwiośniu, bardzo trudno jest podsumować czy wyjaśnić w jednoznaczny sposób. Każdy czytelnik musi sobie na pytanie o ostatnią scenę odpowiedzieć indywidualnie.