Scena, w której Bernard Zygier jako zupełnie nowy uczeń w klasie, na lekcji polskie recytuje Redutę Ordona Adama Mickiewicza jest chyba jedną z najbardziej charakterystycznych i symbolicznych scen w polskiej literaturze dotykającej tematyki zaborów Polski. Główny bohater Syzyfowych prac Stefana Żeromskiego,bo to z tej powieści pochodzi omawiana scena jest wówczas młodzieńcem, który coraz mocniej skłania się ku zupełnemu zrusyfikowaniu. Jest podręcznikową ofiarą systemu rusyfikacyjnego działającego wówczas na ziemiach polskich już od dekad. Będąc Polakiem bowiem działa on w szkole na rzecz kół poszerzających wiedzę o Rosji, bywa w towarzystwach nauczycieli oraz inspektorów szkolnych, ma opinię człowieka nie przywiązującego wagi do polskości, a wręcz odrzucającego ją.
Jednak kiedy Bernard Zygier recytuje Redutę Ordona w Marcinie pęka pewna bariera, którą starał się sam przed sobą ukryć. Zdaje sobie bowiem sprawę, że jego przodkowie poświęcali się i oddawali życie w walce o niepodległość kraju. Niepodległość, czyli wolność wyznania, normalną edukację i przede wszystkim prawo do używania własnego języka. Borowicz uświadamia sobie, że przez wszystkie procesy rusyfikacyjne, które przeszedł, był w stanie ten cały wielki trud zaprzepaścić. Odwrócił się od swoich korzeni, poświęcenia swoich przodków, ich ofiary. Nic więc dziwnego, że historia o dowódcy, który świadomy, że nie odeprze ataku nieprzyjaciela, woli popełnić samobójstwo niż się poddać, jest dla Marcina wstrząsem. Wstrząsem, który stanowi punkt zwrotny w jego życiu. Oto bowiem istnieli ludzie, którzy ginęli w walce z ojcami i dziadami ludzi, którzy teraz karzą młodzież za używanie języka polskiego w szkole, a nawet w czasie wolnym.
Młodzieniec zaczyna odtąd odczuwać ogromne wyrzuty sumienia przez swoją dotychczasową lekkomyślność i zaniedbanie patriotyczne. Zaczyna gorliwie nadrabiać wiedzę o własnym narodzie, jego historii i kulturze, czyta arcydzieła literatury polskiej, poznaje wreszcie prawdę o stosunkach polsko-rosyjskich na przestrzeni poprzednich wieków i rozumie, co znaczy życie pod zaborem. Przestaje być już tak gorliwym pomagierem szkolnych organizacji, nie propaguje już rosyjskich przedstawień. Staje się patriotą, odnajduje swoje miejsce w świecie.
Wszystko to dzieje się w duszy młodego Borowicza, kiedy słyszy kolejne słowa recytującego kolegi. Dzieło Adama Mickiewicza spisane kilka dekad wcześniej oddziałuje na niego w niewyobrażalny sposób. Podobne reakcje towarzyszą zresztą pozostałym uczniom. Lata rusyfikacji sprawiły, że polskość powróciła do tych młodych ludzi ze zdwojoną siłą. Gdyby nie ta jedna lekcja języka polskiego, pomijanego w klerykowskim gimnazjum, dorosłe życie Marcina Borowicza mogłoby potoczyć się w zupełnie innym kierunku.