Adam Mickiewicz w Dziadach cz. II przedstawił kilka rodzajów duchów przywołanych w trakcie nocnej ceremonii. Przedstawicielem najgorszego rodzaju dusz było widmo Złego Pana, którego nie dało się już w żaden sposób wspomóc ani uratować. Był on skazany na wieczne potępienie.
Duch Złego Pana zjawia się w kaplicy, w której odprawiane są Dziady jako ostatni, po północy. Reprezentuje bowiem dusze, które obarczone są najcięższymi winami i najtrudniej im uwolnić się od kary, jaka spotyka ich w życiu wiecznym. Zły Pan zmarł trzy lata wcześniej, co spotkało się z niejaką satysfakcją okolicznej ludności, gdyż jego podłość, nikczemność i nieuczciwość były znane na cały powiat. Był to człowiek zapatrzony w siebie, egoista, który patrzył wyłącznie na swoje własne dobro, wygody i przyjemności, natomiast pomiatał wszystkimi innymi ludźmi. Nie szanował służby, która ciężko pracowała na jego dobrobyt, nie dostrzegał wysiłku chłopów. Był brutalny, wulgarny, poświęcał całe życie na hulanki, a ludzi niżej urodzonych traktował gorzej niż zwierzęta.
W czasie Dziadów przybywa w okolicę kaplicy otoczony chmarą ptaków, spośród których wiele jest emanacjami ludzi, których skrzywdził za życia. Jest tam duch biednego chłopa, który zerwał kilka jabłek w sadzie Złego Pana, by nie umrzeć z głodu i został za to pobity nieomal na śmierć. Jest również kobieta, która wraz z małym dzieckiem szukała we dworze schronienia przed zimnem i głodem, lecz została przez szlachcica wyrzucona, przez co poniosła śmierć. Ptaki te dręczyły Złego Pana i sprawiały, że nie był on w stanie posilić się strawą i napojami przygotowanymi na Dziadach, mimo że cierpiał okrutny głód i pragnienie. Jego duszy nie można już było pomóc, był skazany na wieczne cierpienie. Jego historia podsumowana zostaje stwierdzeniem, że ten, kto nie przejawiał ludzkich cech za życia, temu zwykli ludzie nie będą nigdy w stanie pomóc, kiedy ten stanie już po drugiej stronie rzeki życia.
Przykład Złego Pana pokazuje jasno, jak ciężkim przewinieniem jest bezmyślne krzywdzenie drugiego człowieka i zwracanie uwagi wyłącznie na swoje wygody i potrzeby. Jesteśmy przyzwyczajeni do wizji piekła jako kary za grzechy, jednak Mickiewicz przedstawił je być może w jeszcze bardziej dojmujący sposób. Kara jest wieczną tułaczką, pozbawioną celu i odpoczynku, w czasie której wędrujący nie jest w stanie się posilić, a cały czas pędzony jest w dalszą desperacką drogę. Taka wizja jest rzeczywiście przeciwieństwem „odpoczynku wiecznego”, którego zwyczajowo życzy się zmarłym i chyba nikt nie chciałby jej doświadczyć.