Jeremiasz i Andzia od dłuższego czasu chodzili już po lesie. Nie było to łatwe zadanie, ponieważ o tej porze roku poszycie pokrywał śnieg, ukrywając wszelkiego rodzaju gałęzie, dziury czy inne pułapki, więc na każdym kroku trzeba było uważać w dwójnasób. Przez większość czasu szli w milczeniu. Jeremiasz nie chciał zabierać głosu, by nie rozpraszać przyjaciółki, która zdawała się mimo wszystko wiedzieć, co robi i dokąd idzie. Chłopak jednak bał się pytać, skąd to wie. I tak jej wiedza przytłoczyła go wystarczającą ilość razy.
Szukali nory kreta. Taki był cel ich wyprawy. Jeremiasz, gdy usłyszał ten pomysł, nieco się skonfundował i zapytał Andzi, dlaczego mają specjalnie szukać siedziby szkodnika, którego ludzie raczej nie lubią i którego starają się omijać i unikać. Andzia spojrzała wówczas na niego w ten swój charakterystyczny sposób i przewróciła pobłażliwie oczami. Powiedziała wówczas, że to nie o kreta chodzi, tylko o karczownika, a ludzie nie odróżniają tych dwóch gatunków. Jeremiaszowi to wystarczyło. Szukali więc kreta.
Andzia powiedziała, że to bardzo poczciwe zwierzątko. Jeremiasz musiał chyba źle zrozumieć to sformułowanie, ponieważ wyobraził sobie, że takie krety mają pod ziemią swoje własne stylowo urządzone i przytulne mieszkanka, w salonie których spędzają czas na przykład na oglądaniu telewizji. Podzielił się tą refleksją z przyjaciółką, jednak czekało go kolejne zaskoczenie, ponieważ Andzia powiedziała, że to niemożliwe, bo krety są ślepe. Jeremiaszowi wystarczyło intelektualnych triumfów Andzi nad nim, szli więc w milczeniu.
Wreszcie Andzia powiedziała, że jesteśmy na miejscu. Jeremiasz nie do końca rozumiał, sąd to wie, ale nie drążył tematu. Stanęli nad niewielkim wzgórkiem, w podstawie którego widniała zasypana, ale widoczna dziura. Andzia wskazała palcem właśnie na tę dziurę i powiedziała, że to tu. Jeremiasz więc schylił się, by spróbować odkopać wejście do jamy, lecz dziewczynka powstrzymała go, mówiąc, że jama jest pusta. Jeremiasz posłuchał jej bez słowa.
Wyprawa więc zakończyła się jednocześnie sukcesem i porażką. Znaleźli bowiem mieszkanie kreta, ale samego kreta nie zobaczyli. Jeremiasz wracał do domu z poczuciem, że musi doczytać nieco więcej o owym karczowniku, by następnym razem nie narazić się na rozczarowane spojrzenie Andzi.