Adam Krafft – interpretacja wiersza

Autor: Paula Halik

Cyprian Kamil Norwid to polski poeta, malarz, rzeźbiarz czy filozof, który tworzył w okresie romantyzmu i jest uznawany za jednego z najważniejszych twórców tej epoki, choć ówcześnie jego literacki dorobek nie zyskał powszechnego uznania. W swoich wierszach autor często odwoływał się do osób, które uznawał za wybitne – tak też jest w utworze Adam Krafft, który prezentuje losy wyjątkowo utalentowanego, jednak zapomnianego niemieckiego rzeźbiarza.

Adam Krafft – tekst wiersza

I ty w szpitalu zakończyłeś życie,
Od nieudolnych zrozumiany głazów,
Co ludzi jeszcze nauczają skrycie,
Zaledwo echem twoich brzmiąc wyrazów,
Twojego serca powtarzając bicie —
I ty w szpitalu z trosk umarłeś! Smutno!
Jakgdyby głazom tylko wierzyć można,
Jeśli je dłuta w kształt szlachetny utną
I zaopatrzy jaka myśl pobożna
W kamienny pacierz…

Tyś ów pacierz zmówił,
A jeszcze sięgasz, kędy zenit jego
Kolumnę gmachu przeszedł gotyckiego
I pod stopami Pana wieniec uwił.
Z twoich to ramion latoroślą wzbity,
Zaowocował w grona świętych twarzy,
Nie jako rzeźba, lecz jak hymn lewity,
Trzymającego przednią straż ołtarzy,
Wylany z duszy, nie zaś stalą ryty.
Kto go nie widział, komu nie padł cieniem
Na całe życie, jako wątek marzeń,
I z tajemniczem nie ochmurzył drżeniem
Lazurowego tła doczesnych zdarzeń,
Ten ani może błędną widzów drogę,
Opuszczających próg kościelny, cenić;
Gdziekolwiek bowiem zrazu stawisz nogę,
Zdaje się jeszcze łuk za łukiem cienić —
I jako prorok, obudzony świtem,
Nie mogąc rychło zbyć drabiny sennej,
Oczarowanem zbłąkasz się korytem
I jeszcze wrócisz hołd powtórzyć lenny.
O wielki mistrzu! Słusznie zginasz barki
I na ramionach własne pieścisz dzieło,
Gdy oto widzę wedle błahej miarki
Nie ocenili, co ich prześcignęło:
Samemu tobie zostawując brzemię
Zniesienia siebie — boś opuścił ziemię.
O wielki mistrzu! Tyś dał innym przykład,
Ku jakim szlakom mają zdążać sami,
Niech tylko pojmą, biorąc czyn za wykład,
Cherubowemi wznosząc się skrzydłami
Nad liść wawrzynu, łzę i szyderstw węża.
Niechaj się ku nim oglądają zgóry
Z ewangeliczną łagodnością męża.
Ty nawet przebacz, jeśli z widzów który,
Jerozolimskie naśladując córy,
Gdy w grobie Pana oglądały płótno,
Westchnie — a puste zawtórują mury:
«I ty w szpitalu z trosk umarłeś!
Smutno!…”

Norymberga, d. 20 października 1842.

Adam Krafft – analiza i środki stylistyczne

Wiersz powstał w roku 1842, w czasie, w którym tworzyło już drugie pokolenie romantyków, poruszającą nieco inną tematykę, niż ich poprzednicy. Utwór złożony jest z czterech zwrotek, które charakteryzuje zmienna ilość wersów – od dziesięciu, do dwudziestu jeden linijek. Budowa jest więc stosunkowo nieregularna. Rymy w utworze mają układ krzyżowy. Odpowiedniego rytmu nadają mu przerzutnie, czyli celowe zaburzenie porządku składniowo-intonacyjnego, a także inwersje – zastosowanie przestawnego szyku zdania (I jesz­cze wró­cisz hołd po­wtó­rzyć len­ny).

Dzieło jest przykładem liryki inwokacyjnej, zwrotu do adresata, co od początku wskazuje na to, że podmiot liryczny kieruje swoje słowa do osoby z jakiegoś powodu ważnej – w tym przypadku jest to Adam Krafft, wybitny, lecz niedoceniany rzeźbiarz, zapomniany artysta. Osoba mówiąca to postać, która uważa go za mistrza, wielkiego twórcę. Także jest artystą, dlatego można podejrzewać, że w wierszu wypowiada się sam Norwid.

Typowym środkiem stylistycznym dla zastosowanej liryki jest apostrofa, bezpośredni zwrot (Tyś ów pa­cierz zmó­wił, Z two­ich to ra­mion la­to­ro­ślą wzbi­ty). W wierszu przybiera ona postać anafory, powtórzenia rozpoczynającego wybrane wersy (I ty w szpi­ta­lu za­koń­czy­łeś ży­cie, I ty w szpi­ta­lu z trosk umar­łeś), a dalej – także wykrzyknienia (O wiel­ki mi­strzu! słusz­nie zgi­nasz bar­ki, O wiel­ki mi­strzu! tyś dał in­nym przy­kład). Zabiegi te sprawiają, że atmosfera utworu jest emocjonalna, podniosła i pochwalna, wiersz przypomina hymn na cześć mistrza.

Aby świat przestawiony można było sobie wyobrazić i aby był on plastyczny i obrazowy, poeta wykorzystał epitety (lazurowe tło, błaha miarka, cherubowe skrzydła, ewangeliczna łagodność, kościelny próg) oraz wzmacniające przekaz porównania (i jako pro­rok obu­dzo­ny świ­tem, Nie jako rzeź­ba, lecz jak hymn Le­wi­ty). W wierszu występują także abstrakcyjne metafory (Kto go nie wi­dział, komu nie padł cie­niem na całe ży­cie jako wą­tek ma­rzeń), zwiększające wartość artystyczną dzieła.

Adam Krafft – interpretacja wiersza

Podmiot liryczny w wierszu wyraża ubolewanie, że wyjątkowa twórczość Adama Kraffta nigdy nie zyskała należytego uznania. Umarł on samotnie i w zapomnieniu, w sposób niegodny wielkiego mistrza, choć powinien przecież zapisać się na kartach historii jako wielki geniusz. Osoba mówiąca jest tym oburzona i rozżalona, nie potrafi pojąć, dlaczego ludzie nie poznali się na jego niespotykanym talencie. Uważa, że kamienie, w których rzeźbił Krafft, chociaż nieożywione, wykazywały się znacznie większą empatią niż ówczesne społeczeństwo.

Osoba mówiąca także jest artystą, dlatego w szczególny sposób identyfikuje się i utożsamia z trudnymi losami niemieckiego twórcy. Przywołując przykłady jego genialnych dzieł, między innymi sklepienia w domu modlitewnym, wyraża swój bezgraniczny zachwyt, podziw dla niezwykłego kunsztu i mistrzowskiego precyzji. Nie sposób jest przejść obojętnie wobec takiego dorobku, który wygląda, jakby dotknięty był ręką Stwórcy i uświęcony.

Nawiązania religijne widoczne są także podczas opisu losów rzeźbiarza. Niczym sam Jezus Chrystus, musiał on dźwigać swój krzyż – był to krzyż talentu, który wcale nie zapewnił Krafftowi sławy i uznania, a wręcz przeciwnie – ciążył i wadził, sprawiał ból i rozczarowanie. Żył wśród ludzi okrutnych i bezrefleksyjnych, zbyt prostych i ograniczonych, aby docenić jego dzieła. Znacznie wyprzedzał swoją epokę, był twórcą nowatorskim i odważnym.

Dla podmiotu lirycznego, niemiecki rzeźbiarz jest mistrzem w swojej dziedzinie, ostatnie strofy wiersza stanowią jego jawną pochwałę, hołd dla zmarłego artysty. Swoje słowa kieruje wprost do adresata, choć ten nie będzie już nigdy miał okazji ich odczytać. Uważa go za postać, która powinna inspirować następne pokolenia i stanowić wzór do naśladowania, krytykuje natomiast tych, którzy nie poznali się na talencie rzeźbiarza – prosi go nawet, aby wybaczył bezmyślnym ludziom ślepym na jego geniusz. Niespotykane umiejętności, dar od Boga, choć mogłyby się wydawać ogromnym szczęściem, niestety wcale nie gwarantują udanego życia.

Podsumowanie

Cyprian Kamil Norwid w swojej twórczości często przywoływał postacie, które uznawał za wybitne i warte uznania – przykładem może być omawiany utwór, ale też wiersze Bema pamięci żałobny rapsod czy Fortepian Chopina. Norwid inspirował się niezwykłymi osobistościami, potrafił docenić ich kunszt, choć sam był niedoceniany w swojej epoce. Poecie nie można odmówić empatii, wrażliwości i wielkiego szacunku dla innych talentów, który bił z jego wierszy.

Dodaj komentarz