Pieśń IX (Chcemy sobie być radzi) – interpretacja

Autor: Anna Morawska

Jan Kochanowski dał się poznać jako typowy człowiek renesansu. Zafascynowany sztuką i filozofią antyku często wplatał jej elementy do swojej twórczości. „Pieśń IX” jest właśnie takim utworem.

Pieśń IX (Chcemy sobie być radzi) – analiza utworu

Pieśń IX jest utworem dziesięciowersowym. Każdy z wersów dzieli się na cztery strofy. Dwie pierwsze zawierają około siedmiu bądź ośmiu sylab bez średniówki. Dwie następne z kolei są podręcznikowym przykładem trzynastozgłoskowca. Ów trzynastozgłoskowiec posiada średniówkę po siódmej sylabie. Analizując wiersz, można zauważyć, iż ma regularną i prostą budowę. Utwór zaklasyfikować możemy jako pieśń i wpływa na to:

  • prosta konstrukcja całości utworu
  • podział na strofy
  • charakteryzuje się prostymi rymami o układzie aabb aabb
  • cechuje się rytmizacją za sprawą regularnej, stałej liczby sylab w wersach.

Omawiany utwór Jana Kochanowskiego obfituje w treść i rozmaite odniesienia. Autor zastosował w nim określone środki stylistyczne wpływające na odbiór. W trakcie lektury pieśni trafimy na epitety, np. „tureckie towary”, „dobrego wina”, „złote gęśli”. Już w drugim wersje napotkamy się na pytania retoryczne:

Kto tak mądry zgadnie,
Co nam jutro przypadnie?
Sam Bóg wie przyszłe rzeczy, a śmieje się z nieba,
Kiedy się człowiek troszcze więcej, niźli trzeba.

Dla wzmocnienia przekazu Jan Kochanowski stosuje wykrzyknienia, np. „Szafuj gotowym bacznie”. Autor wplata również metafory. Porównuje życie ludzkie do statku handlowego zdanego na czysty przypadek. Losowość wydarzeń na morzu stanowi metaforyczną pointę utworu Kochanowskiego. Przedstawia również filozofię, którą kierował się autor.

Pieśń IX (Chcemy sobie być radzi) – interpretacja

Utwór ten ilustruje filozoficzne przekonania zakorzenione w umyśle twórcy. Jan Kochanowski, jak wielu innych twórców doby renesansu, czerpał garściami ze zdobyczy antyku. Jego pieśń stanowi ukłon w stronę filozofii stoików oraz epikurejczyków. Całość jest podlana sosem chrystianizmu i głębokiej wiary w boską sprawczość. Już pierwszy wers wskazuje nam zamiłowanie autora do myśli antycznej:

Chcemy sobie być radzi?
Rozkaż, panie, czeladzi,
Niechaj na stół dobrego wina przynaszają,
A przy tym w złote gęśli albo lutnie grają

Podmiot liryczny namawia do korzystania z prostych uciech. W tym wypadku kryją się one w czerpaniu przyjemności z jedzenia, picia oraz słuchania muzyki. Po chwili jednak zadaje pytanie retoryczne odnoszące się do ludzkiego losu. Nie wiadomo, cóż on ze sobą przyniesie. Kolejny, drugi wers wprowadza nas w zakres rozważań na temat ludzkiej kondycji i losu ludzkiego. Przygotowuje grunt pod pojawienie się absolutu, wszechmogącego Boga, który jako jedyny ma wiedzę na temat tego, co było, jest i będzie. Tylko Bóg zna całokształt „boskiego planu”. Nikt inny nie wie, jakie będą dalsze koleje losu.

W dalszej części utworu Jan Kochanowski przywołuje postać zaczerpniętej z mitologii Fortuny. Na tym przykładzie poznać można inspiracje, z których czerpał autor. Fortuna znana była w antycznym świecie rzymskim jako bogini sprawująca pieczę nad ludzkim losem. Nie tylko odpowiadała za szczęście i dobry traf jak powszechnie się mniema. Nierzadko symbolizowała przewrotność losu. Pojawiała się w twórczości Horacego, na którym wzorował się Jan Kochanowski.

Postać Fortuny, którą przywołuje podmiot liryczny, jest próbą przekazania odbiorcy, że nadmierna dbałość o dobra doczesne mogą być zgubne. Dziś mamy wszystko i cieszymy się wysoką pozycją społeczną. Jutro możemy być nędzarzami kołaczącymi u cudzych drzwi. Nie ma sensu skupiać się na nadmiernym dorobku materialnym. Warto natomiast posiadać tylko tyle, by wieść prosty żywot. W razie wystąpienia życiowych perturbacji nie stracimy w ten sposób zbyt wiele.

Należy cieszyć się życiem, nie przejmować się wielkimi sprawami tego świata bez potrzeby. Na wiele rzeczy człowiek nie ma najmniejszego wpływu. Wiele rzeczy zależy od czynników niezależnych od niego. Właśnie z tego powodu warto cieszyć się prostymi przyjemnościami, gdy przychodzi na to pora i ze stoickim spokojem przyjmować trudności, z którymi przychodzi nam się mierzyć. Jedynie Bóg wie co dla nas dobre i zna reguły rządzące ludzkimi sprawami. Ukoronowaniem utworu i filozofii wyznawanej przez Jana Kochanowskiego są ostatnie dwa wersy:

Nie umiem ja, gdy w żagle
Uderzą wiatry nagle,
Krzyżem przenajdować dary,
Aby łakomej wodzie tureckie towary
Bogactwa nie przydały,
Wpadwszy gdzie między skały.
Tam ja bezpiecznym sercem i pełen otuchy
W równej fuście popłynę przez morskie rozruchy.

Autor przyrównał ludzki żywot do statku handlowego prującego przez nieprzewidywalne morze. Na nic się zdadzą dobra materialne przed pierwszą, lepszą skałą, o którą rozbić się może ów statek kupiecki. W życiu tak właśnie jest. Natomiast żywiąc spokój ducha, mając ufność w sercu i wiarę w boski plan można przepłynąć przez życie na niewielkiej „fuście”. Wpływy stoickiej szkoły myślenia, epikurejskiego dążenia do czerpania umiarkowanej przyjemności z życia oraz chrześcijańskiej wiary w boską sprawczość przeplatają się w tymże utworze i przedstawiają światopogląd Kochanowskiego.

Dodaj komentarz