Dom to najbezpieczniejsza, najbardziej komfortowa przestrzeń, jaka jest nam dana. To gniazdo, ostoja, to tam nabieramy sił, odpoczywamy, bawimy się, uczymy, żyjemy. Toteż każdy powrót do domu, z samej zasady powinien być wydarzeniem szczęśliwym. Bez względu na to, czy jest to powrót z pracy, powrót z podróży czy po jeszcze dłuższej nieobecności. Okazuje się jednak, że nie zawsze tak jest, i że istnieją sytuacje tak traumatyczne, że potrafią nawet zaburzyć radość z ujrzenia domu oraz najbliższej rodziny, nawet po wielu latach nieobecności.
Wiesław Myśliwski to jeden z najwybitniejszych i najbardziej uznanych współczesnych pisarzy polskich, a jego powieść pt. Traktat przy łuskaniu fasoli przez wielu czytelników uważana jest za jego absolutnie i niezaprzeczalnie największe dzieło. To powieść składająca się w zasadzie w całości z monologu narratora i głównego bohatera do człowieka, który przyszedł do niego w celu kupna fasoli. W podanym fragmencie narrator opowiada temu człowiekowi o doświadczeniu z jego dzieciństwa, z czasów wojny, w której uczestniczył jego ojciec. Jego powrotu z wojny już nikt się nie spodziewał, a jednak on po jakimś czasie wrócił. Sytuacja taka powinna być najszczęśliwszym momentem w życiu całej rodziny, jednak tak się wcale nie stało. Ojciec oprócz tego, że był odmieniony fizycznie, co jest jak najbardziej zrozumiałe, doznał też wyraźnego uszczerbku psychicznego na skutek przeżytych na froncie traum. Nie wykazał żadnego entuzjazmu na widok najbliższych, wręcz powstrzymywał ich od wylewnych powitań. Patrzył na nich pustym wzrokiem, wydawał się nieobecny. Tak też wyglądało jego późniejsze życie. Nie angażował się w życie rodziny, stracił apetyt, miał trudności ze snem, izolował się. W pewnym momencie wezwał do siebie swojego syna, czyli właśnie narratora Traktatu. Powiedział, że pragnie się przed nim wyspowiadać. Opowiedział mu wtedy historię, kiedy przeczesywał zdobyty teren w poszukiwaniu jeńców i dotarł do spiżarni niedaleko jakiegoś domu. W spiżarni znalazł dziecko, którego spojrzenie przypomniało mu spojrzenie jego własnego syna. Skłamał swoim towarzyszom, że spiżarnia jest pusta i ocalił w ten sposób tamto niewinne dziecko przed niewolą lub śmiercią. Ten moment uświadomił mu jednak w pełni okrucieństwo wojny i to, że cierpią na niej głównie ludzie niewinni. Na koniec ojciec przyznaje, że lepiej byłoby dla niego i dla jego rodziny, gdyby stracił życie – do takiego stopnia czuł się przetrącony przez wojnę.
W nieco łagodniejszy sposób o powrocie do domu po dłuższym czasie i po wielu traumatycznych przejściach, opowiada powieść Johna Ronalda Ruela Tolkiena pt. Hobbit, czyli tam i z powrotem. Jej główny bohater, hobbit Bilbo Baggins, zostaje wytypowany przez swojego przyjaciela czarodzieja Gandalfa do wzięcia udziału w szalenie niebezpiecznej misji – wyprawie grupy krasnoludów pod Samotną Górę i wyzwolenia dawnej krasnoludzkiej siedziby spod władzy i jarzma okrutnego i chciwego smoka Smauga. To zadanie, z którym nie miał okazji wcześniej zmierzyć się prawdopodobnie żaden przedstawiciel rasy hobbitów, jest prawdziwym wyzwaniem. Bilbo jednak okazuje się świetnym i odważnym towarzyszem podróży, który niejednokrotnie ratuje życia swoim kompanom i decyduje o powodzeniu całej misji. Wyprawa ta jednak zmienia perspektywę życiową hobbita, który widział i doświadczył dużo więcej niż mieszkańcy krainy hobbitów, czyli Shire. Baggins zmienił się i chociaż bardzo cieszył się na powrót do domu po kilkunastomiesięcznej wyprawie, to powrót ten okazał się wyglądać inaczej, niżby się tego spodziewał. Spotkał się bowiem z nieufnością swoich pobratymców rozmiłowanych w wygodnym i dostatnim życiu wypełnionym rozrywką. Nie potrafił odnaleźć z nimi wspólnego języka, przez co zaskarbił sobie miano ekscentryka, który w nie do końca jasnych okolicznościach zdobył swoje bogactwa. To doprowadziło do tego, że hobbit coraz mocniej izolował się ze społeczności Shire, a na stare lata postanowił wyemigrować i swoich dni dożyć w sielskiej krainie elfów – Rivendell.
Jak pokazują powyższe przykłady – powrót do domu niestety nie we wszystkich okolicznościach musi wiązać się z wielką radością, entuzjazmem i szczęściem. Istnieją bowiem takie sytuacje, które zmieniają nasze podejście do własnego domu i do zamieszkującej go naszej najbliższej rodziny. Taką sytuacją jest np. powrót z wojny, co opisał w Traktacie przy łuskaniu fasoli Wiesław Myśliwski. Inną sytuacją tego typu jest ta, kiedy to nasz dom rzeczywiście zmienia się pod naszą nieobecność, albo kiedy – co niekiedy bywa jeszcze gorsze – pozostaje taki sam. To z kolei sytuacja Tolkienowskiego Bilbo Bagginsa, który wrócił do własnego domu, ale okazało się, że dla wielu swoich starych przyjaciół i krewnych, był już po prostu martwy. I wcale nie zmieniła tego podejścia wiadomość, że hobbit jednak żyje, jest cały i zdrowy i właśnie doczekał się odpoczynku. Oby każdy z nas miał dom, do którego zawsze będzie mógł wrócić ze spokojem, radością i poczuciem ulgi.