Uważam, że Tadeusz Boy-Żeleński mówiąc, że Skąpiec Moliera jest „komedią ponurą” miał całkowitą rację. Dziś być może trudno jest to wyczytać z Molierowskiego dzieła, ponieważ komedia ma dla nas współcześnie zupełnie inny wydźwięk. Jednak, jeśli wczytać się w Skąpca uważniej i spróbować odsunąć na bok wszystkie satyryczne „rozpraszacze”, okazuje się, że na naszych oczach rozgrywa się naprawdę smutna i przykra opowieść.
Skąpiec Moliera opowiada o Harpagonie, człowieku skąpym i chorobliwie chciwym. Pieniądze liczą się dla niego dużo bardziej niż ludzie, nawet niż własne dzieci. Ba – Harpagon nie waha się przed podejmowaniem decyzji, które w jawny sposób mają na celu skrzywdzenie jego potomstwa, jeśli tylko jest szansa na to, że będzie wiązał się z tym jakiś zysk lub oszczędność. Przybiera to formy naprawdę przerażające. Harpagon bowiem decyduje się starać o rękę Marianny, w której zakochany jest jego syn, Kleant. Harpagon czyni to wyłącznie z chęci wejścia w posiadanie ogromnego posagu dobrze sytuowanej panny. W imię zarobku chce unieszczęśliwić własne dziecko na całe życie. Być może jeszcze brutalniej postępuje ze swoją córką, Elizą, której z kolei odmawia posagu. Nie zwracając w ogóle uwagi na jej preferencje znajduje jej narzeczonego – starego wdowca, którego Eliza nie kocha, lecz który przebiegle zadeklarował, że ożeni się z panną nawet bez posagu, ponieważ sam posiada wystarczającą fortunę. Intrygi te udaje się bohaterom odwrócić tak, że dramat kończy się happy endem, jednak czy na pewno? Oczekiwalibyśmy, jako widzowie, pewnego oczyszczenia głównego bohatera. Takie jednak nie następuje i prawdopodobnie to miał na myśli Tadeusz Boy-Żeleński mówiąc, że Skąpiec jest komedią ponurą. Główny bohater nie zmienia się. Pozostaje tak samo chciwy, skąpy i stawiający pieniądz ponad dobro najbliższych, jak miało to miejsce na początku. Postać Harpagona może więc być ostrzeżeniem, że jeśli raz wejdzie się na ścieżkę uzależnienia od pieniędzy, można nigdy z niej już nie wrócić.
Skąpiec jest niejednorodny – można na niego patrzeć jako na komedię z dydaktycznym zacięciem, a można odczytywać go dosłownie. W drugim przypadku okazuje się, że mamy rzeczywiście do czynienia z dosyć ponurą historią o tym, jak obsesja potrafi okrutnie zniszczyć więzi nawet pomiędzy najbliższymi sobie przecież ludźmi.