Zbrodnia i kara Fiodora Dostojewskiego przedstawia historię morderstwa dokonanego przez niejakiego Rodiona Raskolnikowa. Młody student dopuszcza się zbrodni, ponieważ pogłębiająca się bieda wpędza go w alienację społeczną i problemy nerwowe. Z początku Raskolnikowowi udaje się uniknąć podejrzeń, jednakże jeden ze śledczych, Porfiry, od razu ma niego oko. Śledztwo postępuje dynamicznie i w dość nieoczywisty sposób, ponieważ w pewnym momencie do morderstwa przyznaje się malarz pokojowy, Mikołaj. Zostaje on powiązany z przestępstwem, gdyż w trakcie jego popełnienia znajdował się w tej samej kamienicy.
Śledczy Porfiry od razu powołał Mikołaja na świadka, a widząc, że jest on wyjątkowo kruchym psychicznie człowiekiem i podejrzewając już Raskolnikowa, postanowił wykorzystać go jako przynętę. Mikołaj przyznał się do zbrodni pod wpływem sugestii Porfirego, który wmówił w niego popełnienie morderstwa. Jednocześnie oznajmił, że poprzez przyznanie się do winy może on złagodzić wymiar kary i oczyścić sumienie. Później natomiast śledczy skonfrontował Mikołaja opowiadającego o szczegółach zbrodni, niemających nic wspólnego z rzeczywistością, z Rodionem Raskolnikowem, na którym chciał wywrzeć presję psychiczną i w ten sposób skłonić go do przyznania się do winy.
Przyznanie się Mikołaja do zamordowania Alony Iwanowny było więc prowokacją przygotowaną przez Porfirego, który posłużył się naiwnością zupełnie niewinnego i delikatnego człowieka, by w ten sposób spróbować zbliżyć się do prawdziwego mordercy – Rodiona Raskolnikowa. Pokazuje to, do używania jakich metod zmuszeni są nieraz śledczy na drodze do odkrycia prawdy na temat jakichś zbrodni. Zachowanie takie jednak budzi wiele zrozumiałych kontrowersji.