Śmierć to jedna z tych rzeczy, których każdy może być pewny, ale nikt nie jest w stanie pojąć do końca, czym jest, ani jak wygląda. Dlatego tak chętnie porusza się ten temat w literaturze, gdzie wybitni twórcy próbują nadać śmierci różne konteksty i przez to lepiej ją zrozumieć. Postąpił tak również Władysław Stanisław Reymont, który w swojej wielkiej powieści, pt. Chłopi, bardzo obficie wypowiadał się na temat różnych rodzajów odchodzenia z tego świata.
Najważniejszym przykładem śmierci w Chłopach jest oczywiście śmierć Macieja Boryny, głównego bohatera powieści, największego i najbogatszego gospodarza we wsi Lipce. Boryna kreowany był na chłopa wręcz archetypicznego, tzn. prezentującego sobą i swoim postępowaniem cechy najbardziej charakterystyczne dla polskiego chłopa. Scena jego śmierci została wpisana w archetyp chłopa-siewcy, który wiąże się również z polskimi legendami odnośnie do pochodzenia Polaków od Piasta Kołodzieja. Boryna oprzytomniawszy w ostatnich chwilach przed zgonem, resztką sił wychodzi na pole, by tam dokonać swojego żywota. Na polu, które było dla niego przestrzenią najważniejszą. Dzięki niemu żył on i jego bliscy, dzięki niemu utrzymywał swój status społeczny. Boryna symuluje gest zasiewu, co świadczy o jego głębokim związku z własną ziemią, z naturą. W końcu sam upada w ugór, symbolicznie oddając swoje ciało ziemi.
Nieco inaczej umiera Agata, wiejska żebraczka, która została wyrzucona z własnego domu, kiedy przestała być przydatna do pracy. Wszystko, co udawało się jej użebrać w okolicznych wsiach, odkładała na godzinę swojej śmierci. Wówczas bowiem chciała znaleźć się w domowym łóżku, pod ciepłą pierzyną, w bezpieczeństwie i wśród bliskich. Udało jej się osiągnąć ten cel. Świadczy to o tym, że życie na wsi było brutalne, lecz moment śmierci był przez wszystkich szanowany. Można było odrzucić człowieka za życia, lecz nie wypadało odmówić mu pomocy w przeżywaniu ostatnich chwil przed śmiercią.
Jeszcze inny rodzaj śmierci dotknął Kubę, parobka Boryny. Został on ranny, po czym własnoręcznie odrąbał sobie nogę, po czym zmarł z wykrwawienia w szopie, pośród zwierząt. Był on mocno przekonany o nieważności roli, jaką pełnił we wsi, że było mu wstyd wołać na pomoc. Nie czuł się godny, żeby odebrać nawet ostatnie błogosławieństwo z rąk kapłana. Umierał powoli, w wielkim cierpieniu. Dodatkowego dramatyzmu nadawał tej scenie fakt, że Kuba w tle słyszał muzykę – niedaleko w najlepsze toczyło się wesele Boryny. Świadczy to o brutalnym dualizmie naszego świata. Jednostkowe cierpienie jest wpisane w jego matrycę tak, jak radość dziejąca się niedaleko. Świat sam w sobie jest obojętny na ludzkie cierpienie, to sam człowiek nadaje mu znaczenie, ponieważ sądzi, że ma ono wymiar metafizyczny.
Śmierć w Chłopach została przedstawiona jako nieubłagana siła. Człowiek ma jednak wybór co do tego, w jaki sposób odejdzie z tego świata. Czy da się zapamiętać jako pracowity i oddany siewca, czy też wybierze mękę w samotności i milczeniu. Może poświęci swoje życie żebraniu, byle tylko móc spędzić ostatnie chwile w komfortowy sposób? Śmierci nie da się uniknąć, jednak Reymont pokazał w Chłopak fakt, że ma ona metafizyczny, wręcz filozoficzny wymiar.