Wszyscy mamy jakieś marzenia, wyobrażenia na temat rzeczywistości, do których lubimy uciekać się w trudnych momentach naszego życia. Marzenia mają jednak to do siebie, że często są mieszanką naszej wyobraźni z życzeniowym myśleniem, a co za tym idzie, niewiele wspólnego mają z rzeczywistością. Przychodzi jednak zawsze moment, w którym należy skonfrontować swoje marzenia z rzeczywistością i w zależności od naszego nastawienia, może to być moment piękny albo też bardzo trudny. Literatura skupia się zwłaszcza na tej drugiej sytuacji.
Stanisław Wokulski, główny bohater Lalki Bolesława Prusa był uważany za typowego przedstawiciela pozytywizmu. Był przedsiębiorczy i pracowity. W swoich działaniach zawsze brał pod uwagę pomoc najbiedniejszym, a także pracę na rzecz całego społeczeństwa, nie zaś wyłącznie na własny rachunek. Było w nim jednak dużo z romantyka, marzyciela i idealisty. Ta strona jego osobowości dawała sobie radę dużo gorzej, co widać zwłaszcza w jego uczuciu wobec Izabeli Łęckiej i w jego staraniach o zdobycie jej serca.
Na co dzień stateczny i rzetelny Wokulski, w kwestiach miłości tracił głowę, zachowywał się nieracjonalnie, pozwalał drugiej stronie na dużo więcej niż powinien, czym pogrążał się zamiast osiągać swój cel. Wszystko wynikało zaś z jego wyobrażeń o świecie uczuć, które jednak dalekie były od rzeczywistości. Zwłaszcza od rzeczywistości arystokracji, ludzi wyrachowanych, snobistycznych i zakochanych w swoich majątkach do tego stopnia, że odcinali się od reszty społeczeństwa – a właśnie z arystokracji wywodziła się Łęcka.
Wokulski marzył również o społeczeństwie, w którym wszyscy będą altruistami, a bogaci nie będą ograniczeni wyłącznie do pomnażania swoich fortun, lecz będą w stanie pracować na rzecz innych. Te marzenia również okazały się nieprzystające do rzeczywistości. Oprócz kilku chwalebnych wyjątków, jak Julian Ochocki, prezesowa Zasławska czy profesor Geist, nie było zbyt wielu ludzi, którzy wysnuwali spojrzenie poza własny horyzont.
To również było bolesne dla Wokulskiego, który zrozumiał, że w pojedynkę, mając nawet najlepsze chęci, nie będzie w stanie podnieść społeczeństwa polskiego z ruin. W przypadku więc tego wybitnego człowieka, twardo stąpającego po ziemi, ale jednak posiadającego gołębie serce, konfrontacja marzeń i osobistych wyobrażeń o świecie, ludziach i ich uczuciach oraz rzeczywistości okazała się wyjątkowo bolesna.
Równie nieszczęśliwie wypadła konfrontacja marzeń Kordiana z rzeczywistością. Tytułowy bohater dramatu autorstwa Juliusza Słowackiego przekonany był, że światem rządzą prawa romantycznych idei, o których czytał w bardzo sugestywnych powieściach i poematach epoki. W bardzo młodym wieku przekonał się jednak, że nie jest to zbyt wiarygodne źródło do czerpania wiedzy o rzeczywistości. Wyruszył więc w podróż do innych krajów, by sprawdzić co jest prawdą. W każdym miejscu, które odwiedzał, okazywało się, że był w głębokim błędzie.
Miłość, uczciwość ludzka czy przywiązywanie wagi do tego, co wyczytało się w największym nawet dziele literackim – wszystko to okazywało się bujdą. Nawet sam papież nie chciał stanąć w obronie Polski, co ostatecznie rozczarowało Kordiana. Ten rozdźwięk pomiędzy światem jego marzeń oraz wyobrażeń o świecie z rzeczywistością spowodował jego metafizyczną przemianę na górze Mont Blanc.
Kordian dojrzał, odrzucił młodzieńcze mrzonki i złudzenia i stał się świadomym i samoświadomym patriotą. Wrócił na ziemie polskie z jasno wytyczonym celem – jeśli nikt nie chce pomóc Polsce w odzyskaniu niepodległości, zrobi to on sam. Pod koniec dramatu okazała się to decyzja na wyrost, ponieważ w pojedynkę Kordian nie był w stanie dokonać zamachu na cara, jednak ta decyzja może pokazać nam rangę zjawiska, do którego doprowadziła młodzieńca konfrontacja jego młodzieńczych romantycznych marzeń z bardzo brutalną rzeczywistością świata dookoła niego.