Maryś Tarłowski to jedna z głównych postaci utworu autorstwa Elizy Orzeszkowej, pt. Gloria victis. To młody człowiek, charakterologicznie stojący pomiędzy dwoma epokami – romantyczną i pozytywistyczną. To przykład osoby, która została unieszczęśliwiona przez niespokojny czas, w którym żyła. Maryś nigdy nie powinien walczyć, nie był urodzonym żołnierzem. Realizując inne swoje pasje byłby w stanie przysłużyć się światu i narodowi dużo bardziej. Czasem jednak życie nie pyta nas o nasze plany i marzenia, tylko stawia w nas w sytuacji, w której musimy wybrać.
Charakterystyka Marysia Tarłowskiego
Maryś Tarłowski był najmłodszym członkiem grupy powstańczej dowodzonej przez Romualda Traugutta. Pochodził z ubogiego domu, z rodziny, którą stanowił jedynie on oraz jego młodsza siostra, Aniela. Rodzeństwo było ze sobą bardzo zżyte, jednak gdy przyjaciel Marysia, Jagmin, przyniósł wieść o formowaniu się oddziału powstańczego, Maryś poszedł z nim, kierując się poczuciem obowiązku wobec ojczyzny.
Był to chłopak niespełna dwudziestoletni, o jasnych włosach, drobnej budowie ciała oraz aparycji właściwie jeszcze dziecięcej. Zarówno powierzchowność, jak i cechy charakteru nie predestynowały Marysia do jakichkolwiek zajęć związanych z wojskiem, walką, zabijaniem. Był to człowiek wrażliwy na piękno natury, na temat której posiadał ogromną wiedzę, skłonny do zadumy, przyjaźnie nastawiony do świata i innych ludzi. Był pracowity, skromny i pokorny. Nieszczęścia i samotność, jakich doświadczyli wraz z siostrą Anielą, nauczyły go wartości pracy oraz samodzielności i odpowiedzialności. Uwielbiał rozmawiać z ludźmi, choć nie pogardzał również samotnymi chwilami, spędzanymi wpatrywaniem się w niebo lub drzewa.
Mimo wszystko Maryś Tarłowski dołączył jednak do powstania styczniowego, ponieważ był przekonany o własnej miłości do ojczyzny oraz o tym, że każda ofiara zbliża przyszłe pokolenia do odzyskania wolności i życia w szczęściu. Był więc człowiekiem zdolnym do poświęcenia nie tylko własnych planów, własnego komfortu, lecz także całego życia na rzecz złożenia ofiary, o której nie mógł być pewny, czy przyniesie zamierzony skutek.
O dziwo, Maryś okazał się dobrym żołnierzem. Wielokrotnie udowadniał swoją przydatność na polu bitwy, m.in. ratując życie swojego ukochanego dowódcy, Romualda Traugutta, za co został publicznie wyróżniony. W walkę wkładał całe serce, mimo że jego natura była zupełnie inna, co świadczy o wyjątkowym harcie ducha i konsekwencji. Był w stanie poświęcić się za towarzyszy broni.
Zginął w boju, najpierw został ranny w ramię, a potem zabity przez wojsko rosyjskie w namiocie dla rannych. W ostatnim geście przed śmiercią, pamiętał o siostrze i poprosił Traugutta o przekazanie jej chusteczki umoczonej w jego krwi.
Maryś Tarłowski to przykład tego, jak dramatyczne bywały biografie powstańców. Ludzie ci niejednokrotnie mieli przed sobą całe życia, z którymi mogli zrobić wielkie rzeczy. Mimo to decydowali się walczyć i oddawać życie w boju za wolność swoją i przyszłych pokoleń.