Każdy człowiek w pewnym momencie swojego życia cierpi. Bardzo rzadko zaś jesteśmy w stanie uświadomić sobie źródło owego cierpienia, jeszcze rzadziej – przyznać się, że w jakiś sposób sami mogliśmy do niego doprowadzić. Zdarzają się jednak przypadki, kiedy spadające na nas nieszczęścia nie są zależne od naszego zachowania i postępowania. To z kolei prowadzi do zadawania sobie filozoficznych pytań o naturę cierpienia, jego rolę w naszym życiu i znaczenie. Bardzo często refleksje te odnajdują swoje miejsce w tekstach religijnych, które starają się wytłumaczyć człowiekowi istnienie zła, cierpienia i nieszczęść w kontekście życia po śmierci.
Księga Hioba to jedna z tzw. ksiąg mądrościowych, jakie odnaleźć można w Starym Testamencie Pisa Świętego. Jej bohaterem jest człowiek niezwykle pobożny i cieszący się wieloma przywilejami: ma wielką i kochającą rodzinę, majątek i służących. Patrząc na niego, Szatan, odwieczny wróg rodzaju ludzkiego, zarzucił Bogu, że pobożność Hioba wynika wyłącznie z jego szczęścia i dobrobytu. Bóg zgodził się więc, by Szatan przetestował jego wiarę. Hiob został pozbawiony rodziny, która zginęła w czasie burzy, gdy piorun uderzył w jego dom i doszczętnie go zniszczył. Jego zwierzęta zmogła choroba, służba pomarła lub uciekła.
Hiob stracił wszystko, a na koniec sam został obsypany trądem. Szatan jednak przeliczył się, ponieważ nie dość, że główny bohater nie stracił wiary, to usiadł na zgliszczach swojego domu, posypał głowę popiołem i zaczął śpiewać pieśni chwalebne do Boga. Jego zachowanie spotkało się ze zdziwieniem sąsiadów, którzy nie mogli uwierzyć, że Hiob wychwala tego, który spuścił na niego takie cierpienia. Hiob odpowiadał na takie zarzuty, że skoro przez całe życie bez protestu znosił wszystkie dobra, które otrzymywał, dlaczego miałby buntować się przeciw cierpieniu, które otrzymał. Dziwiło to słuchaczy, a Szatan przegrał zakład z Bogiem i po raz kolejny został upokorzony w jego majestacie.
Bóg w nagrodę za niezłomność wiary Hioba, zwrócił mu wszystkie bogactwa. Mamy tu więc do czynienia z cierpieniem absolutnie niezawinionym przez Hioba, który był jedynie przedmiotem zakładu dwóch potężniejszych od niego sił. Mimo iż nie rozumiał, co się dzieje wokół niego, zachował się jak trzeba i nie pozwolił złamać w sobie wiary.
Z zupełnie niezawinionym cierpieniem mili do czynienia również bohaterowie powieści egzystencjalnej autorstwa Alberta Camusa, pt. Dżuma. Mieszkańcy Oranu zostali dotknięci epidemią tytułowej choroby, a ich miasto zostało odizolowane od świata zewnętrznego. Stworzyło to pewien mikrokosmos, w którym, niby na arenie, czytelnik może przypatrywać się postawom i zachowaniom ludzkim w ekstremalnych warunkach.
Doktor Bernard Rieux, lekarz, poświęca się w całości, by pomóc jak największej liczbie chorych, nie zważając na ryzyko zachorowania i śmierci. Tego wymaga od niego jego zawód. Ojciec Paneloux, duchowny, na początku karci społeczność Oranu, dystansuje się od niej i twierdzi, żę dżuma jest pokutą za ich grzechy. Zmienia jednak zdanie, gdy widzi śmierć niewinnego dziecka. Z kolei Cottard był przestępcą ściganym przez policję, który korzysta na chaosie wywołanym przez chorobę, gdyż organy ścigania mają inne ważniejsze rzeczy do zrobienia. Rajmond Rambert jest dziennikarzem, który do Oranu trafił przypadkowo w sprawach zawodowych. Z początku próbuje on nielegalnie uciekać, czując, że „nie jest to jego sprawa”. Widząc jednak heroizm Orańczyków, czuje z nimi wieź i włącza się do działań pomocniczych.
Jak widać więc, ilu ludzi, tyle może być reakcji na sytuacje, gdy człowiek staje w obliczu niezawinionego cierpienia. Ostatecznie epidemia zostaje przełamana i zwyciężona, lecz bohaterowie pozostali z ogromnym bagażem wiedzy o innych ludziach i os sobie samych. Niekiedy nie była to wiedza, jaką chcielibyśmy posiadać na swój temat. Cierpienie było więc swego rodzaju katalizatorem prawdy, tej najgłębszej, której nie sposób poznać w codziennych powierzchownych warunkach, gdy nie stajemy przed zbyt trudnymi wyborami. Warto więc być przyzwoitym w każdej sytuacji.