Bardzo bolesną stroną naszej codzienności jest fakt, że co jakiś czas musimy żegnać się z naszymi najbliższymi. Z jednej strony wszyscy jesteśmy na gotowi, z drugiej – kiedy dochodzą do głosu emocje – trudno się sobie z takim wydarzeniem poradzić. Na domiar złego istnieją okoliczności, które jeszcze bardziej utrudniają tę – i tak już niełatwą – chwilę. O takich okolicznościach bardzo często opowiada literatura, która stara się odpowiedzieć napytanie o najlepsze sposoby radzenia sobie z tego rodzaju ciężkimi przeżyciami.
Antygona to jeden z najstarszych i najbardziej klasycznych dramatów, z jakimi mamy do czynienia w literaturze i kulturze europejskiej. Dzieło Sofoklesa jest częścią dłuższego cyklu opowiadającego mityczne losu przeklętego losu Labdakidów. Tytułowa bohaterka była córką zhańbionego króla Edypa, po którego odejściu rozpętała się w Tebach wojna domowa o władzę. Dwoma jej stronami było dwóch braci Antygony, którzy polegli w bratobójczej waśni. Jeden z nich, Polinejkes, został przez nowego władcę, Kreona, uznany za zdrajcę, ponieważ uciekł się do pomocy obcych mocarstw.
Nowy król zakazał więc grzebania jego zwłok. Nie mogła się na to zgodzić zrozpaczona Antygona, która sprzeciwiła się rozkazowi i pochowała ciało brata, wypełniając tym samym nakaz boski. Za nieposłuszeństwo została skazana na śmierć, lecz wiedziona dumą sama odebrała sobie życie, co stało się przyczyną tragicznych wydarzeń w Tebach. Warto zwrócić uwagę na to, że dziewczyna została postawiona w dramatycznej sytuacji przez los – straciła dwóch braci. Jednak zakaz pochówku Polinejkesa dołożył jej jeszcze większego cierpienia. Postanowiła poradzić sobie z tym ciężarem w jedyny możliwy sposób. Postąpiła w zgodzie z tym, co podpowiadało jej serce, czym skazała się na śmierć. Umierała jednak w zgodzie z boskimi wyrokami i z własnym poczuciem godności. Taki był jej sposób na poradzenie sobie z traumą po stracie bliskich.
Okrutnej straty doświadczył również ojciec poezji polskiej, Jan Kochanowski. Utracił swoją czteroletnią ukochaną córeczkę, Urszulkę, kiedy ta miała niecałe cztery lata. Poeta zapadł się w odmęty rozpaczy, nie potrafił zrozumieć dlaczego los skazał go na taką męczarnię i pozbawił życia niewinną istotę. Stworzył wstrząsający cykl wierszy funeralnych – trenów. Śledząc uważnie przebieg jego refleksji, można zauważyć, że na początku był zbuntowany wobec całego świata, a nawet wobec Boga. Zaczynał nawet tracić wiarę, ponieważ nie był w stanie przyjąć, że boża miłość mogłaby dopuścić do odejścia niewinnego dziecka.
W pewnym jednak momencie dochodzi do przełomu i bunt podmiotu lirycznego słabnie. Im bardziej stygną emocję, tym on sam wyraża się mniej kategorycznie. Bunt ustępuje dociekaniom, jak poradzić sobie ze stratą. Podmiot trenów w końcu zyskuje spokój dzięki tajemniczemu snowi, w którym matka poety twierdzi, że mała Urszulka znajduje się teraz w bezpiecznym i dobrym miejscu, oraz że czeka z utęsknieniem na spotkanie ze swoim tatą w przyszłości. Ten mocno symboliczny sen pomaga Kochanowskiemu pogodzić się ze stratą, ponieważ daje mu nadzieję na to, że dziecko nie zniknęło, lecz przeniosło się po prostu do innej rzeczywistości w której w dodatku kiedyś mają się spotkać. Rozpacz zostaje więc zastąpiona przez nadzieję, a bunt przez akceptację i pogodzenie.
Ze stratą bliskich osób każdy musi poradzić sobie na swój własny sposób. Dla niektórych będzie to oddanie zmarłemu szacunku w postaci godnego pochówku (nawet jeśli stoi to w sprzeczności z kategoryczną rzeczywistością), inni ukojenie i nadzieję znajdą w sztuce.