„Wędrówką jedną życie jest człowieka” – pisał wiele lat temu Edward Stachura. Rzeczywiście trudno oprzeć się wrażeniu, że nasza egzystencja jest procesem przypominającym podróż. Dostrzegali to już starożytni twórcy, czyniąc z wędrówki motyw literacki i artystyczny. Do dzisiaj tego rodzaju metaforyka jest obecna w literaturze europejskiej i światowej. Do dzisiaj również towarzyszy nam poczucie, że „podróże kształcą”, a „kto nie idzie naprzód, ten się cofa”. Wiele więc wskazuje na to, że wędrówka jest na stałe wpisana w nasze rozumienie życia i rozwoju.
Boska Komedia Dantego opowiada o podróży głównego bohatera poprzez miejsca ostateczne: Niebo, Czyściec oraz Piekło. Mężczyzna ten dobiegłszy wieku wówczas uważanego za wiek średni (około trzydziestu trzech lat), przechodzi przez wszystkie poziomy wtajemniczenia w życie pozagrobowe. Odbywa metafizyczną, transcendentalną podróż, dzięki której doznaje oświecenia, ponieważ otrzymuje doświadczenie i wiedzę niedostępne śmiertelnemu człowiekowi. Przygoda ta jest jednocześnie wędrówką w sensie ścisłym.
Można więc powiedzieć, że prawdą jest, iż podróże kształcą, nawet jeśli niosą ze sobą naukę tak makabryczną, jak cierpienie potępionych dusz na kolejnych poziomach piekła). Główny bohater Boskiej Komedii odbywa podróż, która czyni go człowiekiem mądrym i oświeconym, ponieważ pod jej koniec doświadcza on nawet obecności Boga. Będąc jej świadomym, a także mając wiedzę na temat Piekła oraz tego, jak wielkie i bolesne kary czekają grzeszników, protagonista stał się postacią wyjątkową, co nie byłoby możliwe, gdyby nie zdecydował się wyruszyć w ryzykowną podróż. Jego wędrówka dała więc jak najbardziej pozytywny skutek, chociaż wiązała się z przymusem przełamania wielu wewnętrznych barier i lęków.
Już w starożytności dostrzegano metaforyczny związek pomiędzy żywotem ludzkim a wędrowaniem. Zwrócił na to uwagę już Homer w Odysei, w której opisał losy greckiego wojownika i króla Itaki, Odyseusza, który po trwającej przeszło dekadę wojnie trojańskiej usiłuje wrócić do rodzinnego królestwa. Niestety Odyseusz rozzłościł boga mórz i oceanów, Posejdona, który używał całej swej mocy, by utrudnić Grekowi powrót do domu. W konsekwencji Odyseusz podróżował kolejną dekadę, w jej trakcie zmagając się z problemami i niebezpieczeństwami, z których musiał wyciągać kolejne lekcje. Stawał się coraz dojrzalszy i świadomy samego siebie. W jakichkolwiek tarapatach by się znalazł, towarzyszyła mu myśl o powrocie do ukochanej Penelopy.
W końcu udało mu się to, jednak na miejscu musiał zmierzyć się z tłumem zalotników, którzy próbowali wkupić się w łaski jego małżonki i zasiąść na tronie. Wygrał ten konkurs i wreszcie mógł w pełni cieszyć się odzyskanym królestwem. Odyseusz był w stanie w pełni docenić swoje zwycięstwo dzięki temu, że jego podróż do celu trwała tak długo. Jego wędrówka była procesem, który miał za zadanie ustawić w jego sercu priorytety w odpowiedniej hierarchii.
Każda podróż nas czegoś uczy, dlatego ci ludzie, którzy wydają się wiecznie stać w miejscu i do niczego nie dążyć, najszybciej tracą motywację do działania. W powyższych przykładach widać bardzo ekstremalne przykłady tego, jak bardzo edukacyjnym procesem może być podróż. Zarówno podróż dosłowna, jak i metaforyczno-symboliczna. Niekiedy dopiero w drodze jesteśmy w stanie spojrzeć na swoje życie z dystansu i zrozumieć, co tak naprawdę jest dla nas wartościowe i ważne. To z kolei jest pierwszym krokiem do osiągnięcia szczęścia.