Mowa sądowa w obronie Antygony

Autor: Grzegorz Paczkowski

Wysoki Sądzie! Szanowny ludu Teb! 

Zjawiam się pomiędzy Wami, by przemówić w obronie tej młodej dziewczyny, która została przez Was zawczasu skazana na potępienie i karę, na którą być może wcale nie zasłużyła. Bo w czymże jest wina Antygony? W tym, że nie jest w stanie odrzucić poczucia godności własnej i własnego brata? W tym, że nie usłuchała rozkazu władcy, w którym więcej było osobistej zawiści, niż rzeczywistej troski o losy państwa? Może zaś w tym, że nie próbowała poskromić czysto ludzkich odruchów, empatii, współczucia, żalu, z którymi tak rzadko już mamy do czynienia w tych niepewnych czasach? Pora zastanowić się jeszcze raz czy skazanie Antygony nie mówi więcej złego o nas, niż o niej samej. 

Pragnę przypomnieć, że Antygona jest osobą bardzo młodą, której świat i świadomość jeszcze się kształtuje, choć już zdradza objawy dojrzałości. Emocje są jednak emocjami i nie możemy winić Antygony, że zareagowała na zaistniałą sytuację tak, a nie inaczej. Zwłaszcza, że zareagowała bardzo poprawnie. Ta młoda dziewczyna w ciągu bardzo krótkiego okresu doświadczyła tylu nieszczęść, jakich wielu z nas nie przeżyje do późnej starości. Na początku dowiedziała się, że pochodzi z kazirodczego związku swojego ojca z jego matką. Matkę szybko straciła, ojciec pogrążony w rozpaczy opuścił Teby w niesławie. Później Antygona musiała być świadkiem wojny, w której dwóch jej ukochanych braci stanęło przeciwko sobie i obaj polegli na polu walki. Ta sama dziewczyna wreszcie, po wstąpieniu na tron nowego władcy, została postawiona przed hańbiącym zakazem – pod groźbą kary śmierci nie miała prawa z szacunkiem pochować zwłok ukochanego brata. Szanowni Państwo, czy na słuch o tych wszystkich tragediach nie rośnie w nas bunt? Czy nie budzi się współczucie? Czy naprawdę za te wszystkie tragedie nie należy się Antygonie odpoczynek i pomoc, tylko śmierć? Ta rozprawa to sprawdzian moralny dla nas wszystkich. Owszem, Antygona złamała prawo państwowe. Należy jednak pamiętać, że nie było to prawo naszych ojców i dziadów, lecz prawo wydane przez Kreona, nowego króla o zapędach tyrana. Prawo absurdalne, podyktowane osobistą urazą i niechęcią, a nie troską o czystość tebańskiego społeczeństwa. 

Myślę, że to wystarczające dowody na to, że Antygona nie zasłużyła na karę, a nawet jeśli musimy ją ukarać dla przykładu, to na pewno nie śmiercią, gdyż to nas historia postawi w roli oprawców. 

Dodaj komentarz