Rzeczywistość panująca w obozach zagłady, funkcjonujących w czasach II wojny światowej, znacznie różniła się od tego, co współcześnie nazywamy codziennością. Panowały tam inne prawa, inna moralność (a w zasadzie jej brak), pojedynczy człowiek kierował się zupełnie innymi instynktami. Każdy dzień w obozie był labiryntem niebezpieczeństw i zagrożeń, unikanie których w dłuższej perspektywie skłaniało człowieka do refleksji egzystencjalnych o bardziej ogólnoludzkim charakterze. Znalazło to swój oddźwięk w literaturze obozowej, tworzonej po wojnie przez byłych więźniów.
Ludzie, którzy szli to jedno z opowiadań Tadeusza Borowskiego, składających się na tom, pt. Pożegnanie z Marią. Opowiadanie to przedstawia sytuację głównego bohatera, który pracuje przy renowacji dachów w baraku kobiecym. Za jego plecami nieprzerwanie, od rana do wieczora i całymi nocami widoczny jest sznur ludzi, którzy stoją w kolejce do komór gazowych. Tadek obserwuje różne sytuacje pomiędzy więźniarkami, a także pomiędzy nimi i więźniami. W niektórych sytuacjach sam uczestniczy. Przede wszystkim jednak pracuje i z tej perspektywy widzi jak ludzie oraz ich relacje z innymi zmieniają się z dnia na dzień. Jedyną stałą rzeczą pozostają ludzie, którzy są skazani na śmierć i pokornie, bezradnie idą w szeregu do komór.
Jest to dla głównego bohatera bardzo symboliczne, ponieważ jego sytuacja może być metaforą życia ludzkie w ogóle. Człowiek bowiem żyje, pracuje, wchodzi w relacje z innymi, próbuje przetrwać i ułożyć sobie życie najlepiej jak umie w warunkach, w których się znajduje. Gdzieś z tyłu głowy jednak cały czas obecna jest świadomość, że to wszystko i tak dąży do nieuchronnego końca, a na świecie nie ma nic stałego. Tak naprawdę nikt nie zna dnia ani godziny swojej śmierci. W obozie również śmierć czyhała na każdym kroku i mogła przyjść do człowieka w najbardziej zaskakującym i niespodziewanym momencie.
Podobne refleksje towarzyszą głównemu bohaterowi powieści reportażowej autorstwa Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, pt. Inny świat. Autor ten również opisywał pobyt w łagrze, jednak znajdującym się na Syberii, opis ten również pochodził z jego własnych doświadczeń. Opisuje on głęboką dehumanizację więźniów, którzy przebywali w obozie nieraz latami. Zanikały w nich wszelkie ludzkie odruchy, kierowali się wyłącznie instynktem przetrwania, w imię którego byli w stanie kraść, oszukiwać i używać przemocy. Wszystko po to, by dostać odrobinę więcej jedzenia, które pozwoli im przeżyć kolejny dzień. Herling-Grudziński snuje przy okazji refleksje na temat ogólnej kondycji człowieka.
Nie podlega wątpliwości, że to ludzie stworzyli obozowe piekło na ziemi, w którym zdecydowali się pozbawić innych ludzi człowieczeństwa. Czy jednak im się to udało? Czy nie wystawiali tym świadectwa wyłącznie sobie? Owszem, więźniowie zachowywali się niegodnie, nieraz całkowicie tracili zmysły, jednak czy można ich oceniać, skoro trafili w tak nieludzkie miejsce? Istnieje duże prawdopodobieństwo, że każdy z nas zachowywałby się podobnie, ponieważ normy moralne przystosowane są raczej do życia we względnym komforcie, nie zaś wtedy, kiedy każdego dnia można zginąć, albo z ręki rozwścieczonego strażnika, albo z głodu przy nadludzko wyczerpującej pracy.
Literatura obozowa jest kopalnią przemyśleń egzystencjalnych. Człowiek jest na świecie przez chwilę i nad każdym z nas wisi warunek śmierci. Warto więc spróbować przeżyć życie w jak najpiękniejszy i najbardziej godny sposób.